Rozejrzałem się dookoła. Wszędzie głucho i cicho. Nagle
wśród pni drzew mignęło mi się poroże jelenia. Pognałem w tamtą stronę a za mną
Sygna. Wychodząc z gąszczu krzewów na polanę leśną ozdobioną kolorowym kwieciem,
zobaczyliśmy całkiem sporą grupkę tych zwierząt. Spojrzałem na dziewczynę, zadowolony.
- Zaczynamy? - spytałem podekscytowany.
- Oczywiście, jak zawsze... - zameldowała gotowość.
Walnąłem butami o boki konia i wrzasnąłem głośno, ruszając
do ataku. Połowa ze zwierząt, spłoszona uciekła hen daleko w las, kilka młodych
osobników zostało na łące i zaczęło się wycofywać w miarę naszego zbliżania się
do nich. Gdy podbiegliśmy, zaczęły uciekać. Sygna wyprzedziła mnie i zaczęła
rzucać sztyletami w owe jelenie. Jeden z nich oddalił się od grupy, zbaczając z
trasy swoich towarzyszy. Pognałem więc za nim. Po chwili mój koń zrównał chód z
moją potencjalną ofiarą. Wyciągnąłem złoty miecz i wskoczyłem na grzbiet
jelenia, jedną ręką trzymając jego poroże a drugą przeciąłem mu gardło ostrym
orężem. Zwierzę padło martwe a ja zszedłem z niego, cały mokry od krwi. Nie
minęło długo i zjawiła się przede mną Sygna z kilkoma rogaczami na grzbiecie
konia.
- Tylko jednego zabiłeś? - zarechotała.
- Specjalnie zostawiłem resztę dla ciebie, byś mogła się
wykazać... Jak widać wykonałaś swoją robotę perfekcyjnie... - uśmiechnąłem się złośliwi.e.
- No a jakże inaczej... - zeszła z konia, klepiąc go po szyi.
- mam nadzieję że dogodzisz moim kupkom smakowym i
przyrządzisz z ich mięsa jakąś przepyszna potrawę... - rozmarzyłem się.
W oddali spostrzegłem niewielkie jezioro. Skierowałem się w
jego stronę od razu.
- Gdzie ty leziesz? - jęknęła, chodząc po błocie.
- Wezmę krótką kąpiel, widzisz w jakim jestem stanie
przecież ... stanąłem na brzegu, ściągając
z siebie zakrwawiony podkoszulek i ukazując przed nią swoją dobrze wyrzeźbioną,
muskularną klatę. Zaraz po tym z mojego ciała zniknęła też reszta ubrań tak iż
wskoczyłem do wody, pozostając w samych bokserkach.
<Sygna? Wskakujesz do mnie? Hehe xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz