Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

18 sierpnia 2015

Od Catlin

Drewniane schodki przeciągle zaskrzypiały pod moim ciężarem. Gdy obejrzałam sie za siebie, ludzie nadal klaskali na nasz występ. Co prawda brawa zaczęły już cichnąć, lecz taki aplauz umocnił mnie w przekonaniu, iż może gdzieś głęboko we mnie tkwi jakiś mały kawałek talentu aktorskiego. I choc wiem, że raczej nigdy nie wystawię przedstawienia na salonach dla księżniczki Anny, to przez moment poczułam się jak światowego formatu aktorka.
Niezależnie od tego, czy sławna osobistość, czy amatorska grupa aktorska, zaplata się należy. Wzięłam głęboki wdech, aby ochłonąć, a zaraz potem zaczęłam sie przeciskać przez zatłoczone stoliki w stronę właściciela gospody. Wysoki, starszy mężczyzna, na którego twarzy czas już dawno odcisną piętno, czyścił brudnawą szmatką jeden ze swoich metalowych kubków. Rozmawiał z pewnym zbirem spod ciemnej gwiazdy, który już z daleka wyglądał na takiego, co lepiej z nim nie zadzierać. Kiedy podeszłam bliżej do obu mężczyzn i już miałam upomnieć się o zapłatę, starszy człowiek szybkim ruchem ręki rzucił w moją stronę sakwę z pieniędzmi. Metal dźwięcznie zabrzęczał, a ja szybko przechwyciłam woreczek i schowałam go do torby. Następnie skinęłam głową w stronę starca i odeszłam w kierunku wyjścia. Gdy już miałam przekroczyć próg budynku, wpadłam na kogoś. Zdezorientowana upadłam na podłogę, a z mojej torby wypadły złote monety, które rozbiegły się na wszystkie strony. Bliżej siedzący mnie ludzie łapczywie rzucili się na moją gotówkę. Nie było o co wszczynać awantury i zgłaszać kradzież, mogłabym narobić sobie tylko większych kłopotów. Głośno westchnęłam na pieniądze, które przeszły mi koło nosa i podniosłam wzrok na osobę, dzięki której siedziałam teraz na podłodze.
- Przepraszam - rzuciłam w jej stronę zrezygnowanym tonem, po czym wstałam otrzepując swoje ubranie.

Jakiś ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz