-W sumie to... nic specjalnego ani szczególnego nie nastąpiło. Akurat byłam na pewnym dworze, gdzie mieszkała bogata pani, każąca nazywać siebie księżną, aczkolwiek była żoną bardzo bogatego kupca. Chyba na starość jej coś poprzestawiało w główce. Mogę ci zdradzić, że nie zawsze byłam porządną obywatelką, o ile teraz jestem- zaśmiałam się w duchu- Miałam okazję akurat zobaczyć piękny prezent, którym obdarował małżonkę kupiec. Był to biały, czysty kamień. Nie powiem, ale mam słabość do błyskotek, pewnie jak większość, lecz nie zależy mi na skarbie. Tak, rzeczywiście popełniłam zbrodnie kradnąc ten prezent, ale... jeśli to jest usprawiedliwienie to zrobiłam to w akcie desperacji. Gdy w pewnym momencie księżna chodziła po swoim dworze, pewien mały chłopczyk, nie widząc jej przed sobą, a bawiąc się z kolegami, wpadł na nią. Muszę powiedzieć, że nie źle mu się oberwało, zresztą nie tylko jemu, ale jego matce również. Żal mi się ich zrobiło, wiem co to znaczy bieda i praca na czyimś dworze. Postanowiłam im pomóc, a w ramach tej pomocy skradłam kamień, niestety zostałam nakryta. Oddałam kamień chłopczykowi, mówiąc, że ma go wykorzystać rozważnie, a nie powiem... ta błyskotka była dużo warta, sama zaś uciekłam. Jednakże księżna wydała nakaz pościgu. Początkowo było ich czterech, dwóch się pozbyłam już na początku, a ci, z którymi walczyliśmy nadal mnie gonili. Przez dwa dni miałam ich z głowy, nie myślałam jednak, że są tak blisko. Spotkałam ich po raz kolejny w karczmie o nazwie ,,Wichrowe Kaczę", podczas odpoczynku po galopie. Szukałam już w tym czasie Miasta Powietrza, ale chyba niedokładnie obejrzałam poprzednią mapę i lekko się zgubiłam. Trochę się napiłam mocnego piwa, a była na prawdę pyszne, lecz niestety wkrótce strażnicy mnie rozpoznali, a za złapanie mnie oferowali niezłą sumkę... Uciekłam z karczmy, znowuż próbując przechytrzyć wojowników, lecz zmęczona i lekko odurzona piwem zatrzymałam się przy drzewie, zasnęłam... no i spotkałam ciebie. To wszystko...- opowiedziałam Gabrielowi dokładnie całe zdarzenie.
Nigdy nie ukrywałam takich spraw, uważałam, że to bezsensu. Tak samo było z moja osobowością. Spokojnie się przedstawiam, mówiąc prawdziwe imię i nazwisko, bo nawet jeśli ktoś i tak nie zna twojej nazwy to rozpozna cię po wyglądzie.
Spoglądałam co jakiś czas na mężczyznę, lustrując go wzrokiem i czekając na odpowiedź w związku z moim wydarzeniem.
<Gabriel?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz