Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

16 sierpnia 2015

Od Margles - CD. Zefira

Czy on sobie żartował?! Miałam zagrać? Przecież....nie umiałam. No ale co innego mogłam zrobić? Rzadko czułam to przytłaczające uczucie. Wiesz, że wszystko w twoich rękach i jeden zły ruch może przeważyć na twoim życiu, a  w tym przypadku życiu tego... no właśnie kim on był? Czy zabijał dla przyjemności? Co skłoniło go do robienia tych okropnych rzeczy? Nie wiem jak czułabym się z myślą, ze odebrałam komuś życie. Jednak patrząc w jego oczy nie widział nienawiści. Były przepełnione bólem. Nie mógł być zły. Nic z tego nie rozumiałam. Cała ja. Moje wrodzone poczucie winy za wszystko i wszystkich w końcu doprowadziło mnie do zguby. No dobrze. Wdech, wydech i ruszamy! Udałam, ze ledwo i idę na nogach i upadłam przy strażniku.
- Ja... obrabował mnie...sakiewka z pieniędzmi - wydusiłam jednym tchem, po czym dodałam: - Uciekł tam - wskazałam ręką ciemny zaułek. Mężczyzna pobiegł za "rabusiem" i znikł w ciemnościach. Usłyszałam tylko brzdęk i odgłos upadającego ciała. Kolejne życie mniej. Z drugiej strony nie wiedziałam, kim był strażnik. Być może nie był lepszy od swojego mordercy. Może zasłużył na śmierć. Nie mnie osądzać. Mężczyzna wychylił głowę zza ściany. Przyjrzał mi sie ze zdziwieniem, ale nic nie powiedział. Teraz targał nie jedno, a dwa ciała.
- Pomogę ci - zaoferowałam, lecz ten stanowczym ruchem odepchnął mnie od siebie. Poczułam się okropnie. Przeze mnie i moją głupotę miał kłopoty. Ale co mogłam na to poradzić? Mężczyzna nie patrząc na mnie zaczął iść brukowaną drogą.
- I co teraz? - zapytałam, choć wątpiłam, czy miał cierpliwość mi odpowiadać.

<Zefir?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz