Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

19 sierpnia 2015

Od Caroline - CD. Gabriela

Zauważyłam jak twarz mężczyzny spochmurniała, opuścił głowę spoglądając to na zabitych żołnierzy to na swój zakrwawiony miecz i ubiór.
-Jak to co? Po pierwsze idziemy, przynajmniej ja idę się obmyć, bo do miasta raczej tak nie wejdziemy- podniosłam z ziemi swój płaszcz, który został zerwany przez Kale`a.
Deniver podszedł powoli, wciągając głośno powietrze jakby chciał się upewnić czy nie jestem ranna. Poklepałam go zamyślona po szyi i ruszyłam w stronę najbliższego zbiornika wodnego. Po chwili zdałam sobie sprawę, że Gabriel stoi w miejscu. Odwróciłam się w jego kierunku.
-Będziesz tak się modlił nad tymi postaciami czy idziesz ze mną?- zabrzmiało to trochę obojętnie z mojej strony w obliczu śmierci, ale to może i była kwestia przyzwyczajenia, lecz być może uważałam, że ci dwaj na to zasługiwali.
-Trzeba ich ukryć- odpowiedział.
-Uważam, że to gęste krzaki... Wątpię by ktoś ich tu znalazł- odpowiedziałam.
-Miejmy jednak pewność- chwycił swojego byłego przeciwnika pod ramiona i zawlókł, ukrywając go starannie w krzakach.
Po przyglądaniu się pracy Gabriela, zrobiłam to samo, a po chwili mężczyzna wsiadł na konia i ruszył w moim kierunku. Ja także dosiadłam swego wierzchowca, mówiąc mu, że ma jechać w kierunku wody. Tak też zrobił.

Wkrótce, całkiem przypadkiem znaleźliśmy się przy Bezimiennych Wyspach. Spojrzałam w górę na przeczące prawu grawitacji latające wyspy. Aż zabierało dech w piersi.
-Widziałeś coś podobnego?- nieumyślnie odezwałam się do towarzysza.
-Nie, te tereny pewnie skrywają wiele tajemnic- odpowiedział spokojnym tonem.
-To intrygujące- odparłam i zatrzymałam Deniver`a- Lecz mamy tu i wodę- uśmiechnęłam się do siebie i podeszłam do brzegu, składając ręce w ,,miseczkę" i nabierając wody, po czym obmyłam sobie twarz.
-Ciekawe zjawisko...- głośno zastanawiał się Gabriel.
-Tak jak wszędzie- wzruszyłam ramionami, nie zwracając już większej uwagi na wyspy, czując jak powoli zaspakajam pragnienie po walce. Wkrótce wstałam i usiadłam na piasku, odpoczywając po raz kolejny- Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy...- rozłożyłam u swojego boku mapę.
-Posiadasz mapę?- zaciekawił się, odrywając wzrok od latającej ziemi.
-Powiedzmy, że lubię wiedzieć gdzie jestem...
-Sama je rysujesz?- zauważył ślad ołówka na papierze.
-Tak- przyznałam się- Uważam, że nie opłaca mi się kupować skoro sama mogę zrobić- odparłam, dokładnie przyglądając się szczegółom.
-Skąd wiesz gdzie co się znajduje?- przysiadł obok mnie.
-Chyba humor powoli wraca- podniosłam wzrok znad papieru, uśmiechając się lekko i przypadkowo zmieniając temat.

<Gabriel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz