Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

22 sierpnia 2015

Od Anthony'ego - CD. Elisabeth

Obudziłem się dopiero kiedy ktoś wszedł do komnaty i zaczął mnie dotykać, mimo prawdopodobnej delikatności nadal sprawiało mi to ból. Otworzyłem wolno powieki, a przede mną pochylona, starsza kobieta. Jej posypana zmarszczkami twarz nie wyglądała jakoś bardzo zachęcająco. Niemniej jednak to tak wyobrażałem sobie medyków i zielarki, można by to uznać za stereotyp takich osób. Nigdy nie spotkałem młodego lekarza, prawdopodobnie spowodowane to było ich naukami tego zawodu. Musiały być długotrwałe i pracochłonne.
Staruszka każde mije siniaki oraz rany posmarowała ohydnie galaretowatą mazią o niebieskawym kolorze. Była zimna i nieprzyjemna. Mimo to, ona nie pomagała w złapaniu oddechu, ani nie stopowała krwawienia. Kobiecina nagle podwinęła moją koszulkę i zachowała się tak jakby chciała włożyć mi palce pod żebra. Wrzasnąłem krztusząc się z bólu i nalotu krwi do gardła. W pewnym momencie jednak, mój oddech polepszył się, a ona owinęła mnie bandażem ówcześnie smarując miejsce dziwnym brązowym płynem, wypowiadając przy tym niezrozumiałe dla mnie słowa. Na chwilę zamknąłem oczy, kiedy zielarka bez pożegnania odeszła. Chciałem jej podziękować, ale po uniesieniu powiek, jej po prostu nie było. Usiadłem, blady jak śmierć z sińcami pod oczami, siniakami na rękach, twarzy, szyi i bandażem na klatce piersiowej. Cóż, musiałem wyglądać zabójczo, a moje włosy stojące na wszystkie strony utwierdzały ten wniosek. Siedząc tak na łóżku patrzyłem na nią. Kobietę, która mnie tutaj przywiozła. Delikatna twarz i złote włosy, ta sama zgrabna i smukła sylwetka. Powstrzymałem się od instynktownego przesunięcia językiem po zębach. Czasami po prostu czasami zdarzało się tak zrobić. Chciałem się podnieść, ale mimo interwencji uczonego, nadal byłem słaby. Skory byłem siedzieć i leżeć.
- Wybacz mi kłopot i zakrwawioną pościel, piękna. - rzuciłem nieco ochryple, co ani trochę nie zależało ode mnie.
Mój głos pod wpływem wcześniejszego bólu co wiązało się z krzykami do zdarcia gardła, zmienił się tylko o tymczasową chrypę. Powinienem teraz odnaleźć El Dia Octavo, ale w tym stanie mogłem pozwolić sobie... Na nic.

Elisabeth?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz