Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

22 sierpnia 2015

Od Ikaleta - Quest #2

Stałem, gryzą paznokcie dalej. Powoli zaczynało mi ich brakować. Strażnik, który mnie wyprowadził dalej stał obok mnie i dziwnie na mnie patrzył. Starałem się ignorować jego wzrok. Wiedziałem, że popełniłem idiotyzm. Nie trzeba mi o tym było przypominać.
Księżniczki rozmawiały od jakiś 30 min. Co rusz z sali tronowej słychać było jakieś śmiechy. A ten pajac w srebrnej zbroi dalej się na mnie patrzył. W końcu nie wytrzymałem i zapytałem:
- Chce pan czegoś? - spytałem, ukrywając zdenerwowanie w głosie. Wiedziałem, że wciąż ktoś może odkryć moją prawdziwą tożsamość.
- Ja? - zapytał zdziwiony tak, jakbym powiedział "ma pan 3 ręce".
- Tak pan, patrzy się pan na mnie jak zjawisko od co najmniej 20 minut - stwierdziłem ostro.
- A bo tak... Zastawiam się... Bo jest pan ubrany na niebiesko...
Spojrzałem na niego. Był moim ode mnie najwyżej o 3 lata starszy. Miał rudą, krótką czuprynę i ciemne oczy. Obok nosa miał małą bliznę, najpewniej po rany ciętej.
- I co to ma do rzeczy, proszę waszmościa? - starałem się zachować spokój.
- Mówmy sobie po imieniu - jestem Tedrin, rycerz Królestwa Aqua'y - odparł, wystawiając do mnie rękę i uśmiechając się. Uścisnąłem mu ją - niechętnie i bez uśmiechu.
- Eee... Ikalet. Doktor z Królestwa Armonii.
- Wracając - mówił dalej lekko schrypiałym głosem. - Ładnie wyglądasz w niebieskim, Ikalecie. Po za tym jesteś wykształcony, zwracasz się elokwentnie. Trochę jesteście nieśmiali, ale to się zmieniłoby u nas.
- Do czego pan zmierza? - nie podobało mi się mówienie per ty. - I co znaczy u nas?
- W Królestwie Aqua'y. Brakuje nam lekarzy w Wiosce Wody. Uważam, że świetnie byście się nadawali - uśmiechał się dalej, robiąc niewinną minę.
- Rozumiem, że chcesz mnie, panie, przekierować na Królestwo Aqua'y?
- Tak. Wie...
- Nie dziękuje - odparłem, oddychając ciężko.
- Ale dlaczego? Nie podoba się u nas? Co ma Królestwo Armonii, czego my nie mamy.
- Nie, nie podoba się - a starałem się być miły. Rozmowa po prostu zaczęła mnie drażnić. - Jest tu jak dla mnie trochę za zimno. Po za tym w Armonii mam dość dobrą pracę i warunki, które mi dopowiadają. Jest tam cicho, spokojnie. Może nie płacą mi jak jakiemuś księciu, ale podoba mi się.
- My też możemy to zapewnić - odparł rycerz, naburmuszając się trochę.
- Nie zrozumie pan. Zakończę tą rozmowę stwierdzeniem, że Królestwo Armonii ma w sobie taką niezwykłą aurę. I ta aura mi odpowiada. Dlatego nie chce się przenosić.
- Ależ Ikalecie - uśmiech wrócił na jego usta. - Nie bądź nierozsądny, w Aqua'ie też jest wspaniała atmosfera.  Wesoło u nas. A w Mieście na pewno wiele byś zarobił. Mógłbyś żyć jak szlachcic.
- A skąd pan wie, że już nie żyję jak szlachcic?
Nie odpowiedział.
- Niech mi pan lepiej da spokój. Jeżeli całe Królestwo Aqua'y jest tak nachalne jak pan, to stanowczo dziękuje.
Posmutniał, ale nie odpuścił:
- Niech pan się jeszcze zastanowi. Naprawdę warto.
- Niech pan przyzna, dlaczego panu tak zależy - powiedziałem z naciskiem.
- Nie zależy mi. Po prostu przydałby się ktoś taki - stwierdził i zamilknął.
Uśmiechnąłem się. Wreszcie był cicho. Nie chciałem być nie miły, ale takie przekomarzanie się mnie drażniło. Szczególnie jeśli przekomarzałem się bezcelowo.
Stałem, opierając się o zimną, lodową kolumnę. Zdenerwowanie z powodu mojego błędu wcale nie przeszło po rozmowie z rycerzem Tedrinem. Bałem się, że księżniczka zdenerwuje się. Każe mnie wychłostać, albo podpalić mój dom. Albo coś równie złego. Chociaż szczerze powiedziawszy nie sądziłem, że się obrazi. Kiedy jadąc w ciszy w karawanie gwardii patrzyłem jak rozmawia z kapitanem, nie sądziłem, że jest zdolna do czegoś takiego. Była zbyt łagodna. "Pewnie byłaby o wiele mniej łagodna, gdyby dowiedziała się o moim pochodzeniu" - stwierdziłem w myślach - "Pewnie kazałaby mnie zabić".
Zacząłem znów myśleć na temat tego, co księżniczka Anna zrobiłaby ze mną gdyby się dowiedziała czyim synem jestem. Żeby moja wyobraźnia nie powędrowała za daleko, postanowiłem popatrzeć sobie, co robi rycerz.
Tedrin stał i trącał srebrnym butem niebieski dywan ze znakiem Królestwa Aqua'y na środku. Chyba nudziło mi się tak samo jak mnie. Władczynie rozmawiały już od jakiejś godziny. Albo i więcej.
I tak po piętnastu minutach ślęczenia przy kolumnie usłyszałem kroki z sali tronowej. Zza wielkich drzwi wyszła Księżniczka Anna, prowadzona przez rycerza. Ogarnęła złote włosy do tyłu i wygładziła przód białej sukni.
Ja i rycerz ukłoniliśmy się jej. Skinęła ręką.
- Wracamy. Prowadź rycerzu Tedrinie - powiedziała do tego nachalnego żółtodzioba.
Zawsze zastanawiałem się skąd ona zna te wszystkie imiona. I po co je zna. Mogłaby przecież zwracać się do ludzi bezosobowo - jest w końcu postawiona wyżej.
Tedrin ukłonił się ponownie, rzucił "do usług" i zaczął prowadzić nas korytarzem.  Zanim ktokolwiek się odezwał, powiedziałem szybko:

- Księżniczko, proszę o wybaczenie mojego błędu - zrobiłem minę zbitego psa i pochyliłem głowę.

Anno?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz