"Na szlak moich blizn, wskaż palcem by nasze drogi splecić na przekór
otwórz te rany, a potem zalecz aż zawiły losu ułoży się wzór
z moich snów, uciekasz nad ranem ciepka jak agres, słodka jak bez
chce śnić czarne loki splątane, folkowe oczy mokre od łez
za wilczym śladem podążę i twoje serce wytropię uparte..."
Naglę usłyszałam szelest i hałas, schowałam papier i pióro do juki mojego wierzchowca
złapałam za wodzę i poprowadziłam Błyskotkę w stronę hałasu.
Jakiś mężczyzna walczył z potworami, to były mutanty... skąd one tu...
gdy skończył, zauważył mnie... nie dawałam po sobie znać, że się boję...
podeszłam do niego... spytałam
- Jak cię zwą?
- Nero- rzekł krótko
-Skąd te mutanty?
-Skąd wiesz, że to mutanty?- zdziwiony schował miecz
Wyprostowałam ręce w stronę martwych mutantów
- Małe zaklęcie diagnostyczne, okaże się za chwilę
- No a, ty... czarodziejka?
- Tak, uczę się na medyczkę, jak nie wierzysz, zajrzyj do mojej juki, pełne lekarstw
Zapomniałam że tam mam kartkę z moją kompozycją, zalałam się rumieńcem
<Neron?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz