Ktoś tu był. Słyszałem szelest, a Ba’al również, gdyż zaczął niespokojnie tańczyć w miejscu i strzyc uszami. Szybko nakreśliłem mu nad łbem Znak Aksji, bezszelestnie zeskoczyłem z jego grzbietu i wyjmując miecz z bobrze naoliwionej pochwy podszedłem do drzew. Musiałem zachować takie środki ostrożności, by nie wpakować się w kolejną kabałę. W tych lasach praktycznie za każdym zakrętem czaili się rozbójnicy, a ja nie miałem ochoty na następną jatkę w moim wykonaniu.
Jakie było moje zdumienie, gdy na polanie ujrzałem blondwłosą, młodą kobietę w wilczym futrze. W identyczny sposób jak ja skradała się do kępy leszczyny, również z podejrzliwą miną i wyciągniętym ostrzem. Na swój widok zastygliśmy w bezruchu i trwaliśmy tak przez jakąś minutę. W końcu ja pierwszy opuściłem miecz i skinąłem głową w jej stronę.
-Witam.
(Caroline?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz