Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

18 sierpnia 2015

Od Caroline - CD. Gabriela

Spojrzałam nieufnym wzrokiem na mężczyznę, który pierwszy opuścił miecz i odezwał się męskim, spokojnym głosem. Momentalnie się rozluźniłam, lecz nie zamierzałam spuszczać wzroku z bursztynowookiego mężczyznę i nadal byłam gotowa odeprzeć atak.
-Witam- odezwałam się po chwili, podnosząc dumnie głowę, lecz nie odwzajemniłam gestu chłopaka.
Dziwne uczucie spotkać samego mężczyznę w lesie tuż nieopodal miasta. Gdybym była na jego miejscu siedziałabym w domku i rozłożyła się wygodnie na łóżku, zmęczona ciągłą wędrówką w siodle, ale skoro już tu jest... czemuż by nie zacząć konwersacji?
-Nie myślałem, że spotkam w tych lasach kogoś... kto nie jest rabusiem lub złodziejem- on również przyglądał mi się uważnie z ukrytym błyskiem w oku, chowając miecz do pochwy i stając już bardziej rozluźniony.
Deniver szarpnął głową, przekazując mi jasno wiadomość, że musimy się zbierać.
-Ja za to nie podejrzewałam, że ktoś będzie się tu kręcił i mnie podglądał...- chciałam go zbić z tropu.
-Podglądać? W żadnym wypadku- od razu uchronił się od niezręcznej sytuacji- Chyba jestem w tym samym położeniu co ty- oparł się o pobliskie drzewo.
-Jesteś z Królestwa Aire`a?- zaciekawiona, opuściła już teraz znacząco miecz.
-Tak- przy tym ukłonił się lekko- Nazywam się Gabriel Vint- przedstawił się, a jego koń podszedł parę kroków do przodu.
-Ładnie- przez moją twarz przebiegł tajemniczy uśmiech, lecz znikł w ciągu sekundy- Pewnie oczekujesz, że ja również ci się przedstawię?- wyprostowała swoją sylwetkę całkowicie.
Lekko zdezorientowany kiwnął głową. Tym razem uśmiechnęłam się widocznie w jego stronę.
-Caroline Raven Knightly... moja osobowość nie jest żadną zagadką ani tajemnicą, więc nie musisz pytać czy to moje prawdziwe imię czy też nie- poklepałam swojego wierzchowca po szyi, obserwując mężczyznę i świdrując go wzrokiem od stóp do głów.
-Czemuż miałoby być?- spytał zainteresowany moją wypowiedzią.
-W tych czasach, w takim miejscu i o takiej porze niezbyt można ufać ludziom, napotkanym przypadkowo czy też nie przypadkowo w lesie za krzakami- podkreśliłam mocno swoją wypowiedź- Ale nie jestem z natury ostrożna. Umiem się wymigać z niebezpieczeństwa, oczywiście nie chwaląc się- zachichotałam w duchu.
-Nie wyglądasz jak typowa mieszkanka miasta...
-I nie jestem- przerwałam mu- Właściwie to...- chciałam zacząć, lecz nie dokończyłam, uznając, że to moja prywatna sprawa- Zresztą nie ważne... Wolałabym wiedzieć co ty tu takowego robisz?- rozejrzałam się, nasłuchując czy czasem żołnierze, których spotkałam w karczmie nie są na moim tropie.

<Gabriel? Wybacz za długość :c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz