Lotka nie poszła dalej, niż 5 metrów za mną. Poszukałam ją między liśćmi, bacznie obserwując dziewczynę, która zahaczyła o mnie strzałą podczas swojego nieostrożnego strzelania. I pomyśleć, że okazując swoje serce by ratować takich bezmyślnych ludzi.
Lotka miała pióra koloru niebieskiego, co mnie nieco zdziwiło. W krajach zachodnich, do których dotychczas zaliczałam również Amazję miała pióra koloru czerwonego.W sumie widziałam już kilka strzał wyrobu Amazyjskiego, jednak te również miały kolor czerwony. Kim więc jest postać, strzelająca niebieskim drzewcem?
Zagwizdałam trzema dźwiękami, tworzącymi szybkie staccato. Nie musiałam czekać minuty, nim zza zieleni wyłonił się Kicker. Wiedziałam, że ogier nigdy nie lubił stajni a więc kręci się w pobliżu.
Pogłaskałam bułany łeb, a ten mi zarżał przeciągle. Nie czekając wsiadłam na oklep trzymając się czarnej grzywy i kłusem podbiegłam do dziewczyny od strzały. Wciąż miała naciągnięty łuk, choć patrząc na jej budowę i wyraz twarzy, nic nie wskazywało na to, że byłaby gotowa mnie przeszyć strzałą. A szkoda, może by się przydało mi za ten zgrzytliwy charakter.
Nic jednak nie powiedziałam. Nie odzywam się zbytnio, chociaż czemu tu się dziwić, że nie mam zaufania do ludzi? Zawsze czekam na odpowiedź człowieka, który wykazuje mną zainteresowanie.
- Kim jesteś? - zapytał owy człowiek.
Popatrzyłam na nią uważnie. Inteligentny człowiek już by uznał to za odpowiedź, jednak jak sądzę moje spojrzenie nie jest wystarczające.
- Cirilla. - powiedziałam, po czym dałam znak Kickerowi, by ruszył. Odwróciłam się i odeszłam od kobiety, jej imię do szczęścia nie było mi potrzebne. Moje jej również nie, ale jak to mówię: serdeczności nigdy za wiele. A w tym wypadku wykazałam dużą serdeczność.
Ostatnio nie mam humoru do większych pogaduszek, ale to dziwne nie jest. Miesięczny okres jest w trakcie, a więc nikt mi za złe nic nie powinien mieć.
Usłyszałam za sobą odgłosy końskich kopyt. Przystanęłam.
- Czy coś jeszcze? - zapytałam delikatnie.
(Namida?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz