5 godzin później
Idąc przez wąskie uliczki miasta intensywnie myślałam o mej pracy. Zabawa z koniem była wspaniała aczkolwiek musiałam dziś wykonać ważne zadanie. Jako że jestem jedynym kronikarzem więc wszystkie obowiązki spadały na mnie. Westchnęłam głęboko przekraczając bramę zamku. Myśli kołatające w mej głowie nie dawały mi spokoju. Myśląc o nowych pismach urzędowych nie zauważyłam że z na przeciwka nadchodzi jakiś mężczyzna. Ostatnią rzeczą jaką wtedy robiłam było patrzenie gdzie idę ...
-Uważaj jak chodzisz!
Krzyknęłam kiedy upadek na nagrzaną posadzkę przywrócił mnie do rzeczywistości. Stał nade mną mężczyzna. Był wysoki i dobrze zbudowany, można by nawet rzec iż przystojny. No, no, no! Nie codziennie się na takich wpada. Mężczyzna wyciągnął rękę i pomógł mi wstać. Jeszcze raz spojrzałam na niego i oddaliłam się w swoją stronę... Codzienne obowiązki snuły się niemiłosiernie! Kiedy opuściłam zamek ruszyłam w stronę karczmy. Ostatnio chodzę tam za często!- Pomyślałam jednak szybko o tym zapomniałam. W karczmie było kilku znanych mi pijaków, kilka dziwek i stajennych. Usiadłam przy jednym ze stołów i zamówiłam kufel piwa. Z minuty na minutę atmosfera w karczmie się zagęszczała. Pijacy zaczęli kłócić się z kelnerką. Myślałam o tym jak to się skończy kiedy poczułam na karku oddech jakiegoś człowieka. Odwróciłam się i ujrzałam mężczyznę z zamku. Mocno podpity mężczyzna wciąż opierał się o moje ramię. Po chwili wydukał :
- Witaaaj skarrbie!
Spojrzałam się podejrzliwie na mężczyznę.
- Tam stoi kilka panienek. Ta w błąd włosach jest całkiem młoda. Pewnie weźmie mniej.
Zirytowana spojrzałam w przeciwną stronę. Czekałam aż mężczyzna odejdzie lecz on ani drgnął.
Neron?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz