Imię: Ruth
Nazwisko: Cartier
Płeć: Kobieta
Wiek: 21 lat
Urodziny: 1 listopada
Ranga (Stanowisko): Księżniczka (Władcy)
Charakter: Codziennie w nocy budzona przez inny koszmar. Oglądająca na własne oczy tragedię, wystraszona dziewczynka. Każdego wieczora wymyślająca coraz to głupszy pretekst, człowiek słaby i znudzony egzystencją. Ciągle oddychający, ale z przyzwyczajenia. Wstaje, bo musi. Trzymająca się na uboczu, nieeksponująca swoich zalet. Twierdzi, że ich nie ma. Cicha woda płynąca w wąskim korycie. Wiecznie milcząca, Ruth. Oto ona, w całej swojej okazałości. Nic dodać, nic ująć.
Podróżuje po świecie bez nadziei. Ta umarła w niej, zabierając z jej serca ostatni ciepły płomyk. Pozostawiła po sobie chłód i pustkę; rozczarowanie. Tym jest Ruth, rozpaczą, na której widok wszyscy odwracają wzrok. Mówią, że lgną do niej cienie. Szepczą, że ma kontakt z zaświatami. Pragną wierzyć we własne słowa. A ona? Ona nie wierzy już w nic. Jest zbyt przytłoczona swoją bezradnością, na tyle, że po prostu się poddała, a teraz szuka odwagi, by sobie ulżyć. Nie potrzebuje nikogo i niczego, jest, była i zawsze będzie sama. Samowystarczalna i zaradna. Jeśli chce, umie o siebie zadbać jak nikt inny. Lubi mieć kontrolę, chce czuć się przynajmniej po części bezpieczna, mając wrażenie, że podejmowane decyzje są wyłącznie wynikiem jej i tylko jej przemyśleń. Nigdy nie była bezpośrednio zagrożona, bowiem zawsze kontroluje sytuacje, w których się znajduje. Działa na swoją korzyść, swoją i swoich bliskich. Nie można określić jej jako egoistki. Nad wyraz śmiała. Za fasadą niczym niezmąconego spokoju, kryje się wrak człowieka.
Brak w niej jakichkolwiek ambicji. Robi coś tylko jeśli stoi za tym rozkaz kogoś, kogo musi się słuchać (jej matka, dla przykładu). Najchętniej przesiedziałaby całą swoją szarą egzystencję, w ciemnym pomieszczeniu, rozmyślając o rzeczach błahych. Cóż innego jej pozostało? Kiedy jeszcze tliły się w niej chęci, zostały beznamiętnie stłumione. Pytania rzucane w stronę 'ludzi' pozostały bez konkretnych odpowiedzi, pokazały tylko, że istoty rozumne to zwykłe tchórze, a Ruth została zmuszona do milczenia. Potem uświadomiła sobie, że istotnie, milczenie można nazwać złotem.
Och, ale przecież jest Księżniczką. Matka nie pozwoliłaby na zhańbienie Królestwa w oczach innych. Dlatego właśnie Ruth zachowuje się zupełnie przyzwoicie. Jest milcząca, to fakt. Daleko jej do rozgadanej, cieszącej się życiem dziewczyny. Mówi, jeśli musi, a w jej słowach zawarte są najściślejsze konkrety, o które prosisz. Obdaruje cię nieziemską wręcz grzecznością, będzie odnosić się do ciebie z wystarczającą dozą szacunku. Na tyle, na ile wystarczy jej cierpliwości. Nie pozwala wchodzić sobie na głowę, nie pozwala się rozszyfrować i mieszać z błotem. Trzyma dystans przed wszystkimi i wszystkim. Nie angażuje się, bojąc się kolejnych ran, a w najlepszym przypadku - blizn. To wrażliwa osóbka, boli ją każde złe słowo, a wszystkie obelgi traktuje poważniej niż komplementy. Głupota, czyż nie? Owszem i sama Ruth dobrze zdaje sobie z tego sprawę.
Brakuje jej prostej radości z życia, nie chce słyszeć o miłości, bowiem nie wierzy w to uczucie, jak w żadne inne. Popadła w stan, który zwykło nazywać się apatią, obwiniając za to samą siebie.
To cholernie inteligentny człowiek, gardzący wszystkimi osobnikami na siłę brnącymi pod prąd. Sama nie rozumie co w tym fajnego, w buntowaniu się, za wszelką cenę byciu 'innym', tym lepszym. Tylko w teorii, w praktyce takie osoby wypadają naprawdę słabo. Nauczyła się trzymać na uboczu i tak już pozostało, stała się tym kim się stała i nic się na to nie poradzi. Można się do tego przyzwyczaić, tak jak do każdej niechcianej zmiany. Niegdyś promienna i jasna, dzisiaj nosi w sobie ciemność. Tak, jest cieniem dawnej, lepszej Ruth.
Można określić ją prawdziwym filozofem, ma na wszystko swoją własną teorię, trzeba się do niej jedynie zbliżyć, by móc ją poznać. Nie jest zamknięta na poglądy innych, wręcz przeciwnie. W spokoju wysłucha twoich słów, zgadzając się z nimi lub nie. Jednakże na pewno swojej aprobaty nie wyrazi w sposób spektakularny, robi to w ciszy, jak wszystko inne. Pomaga. Chociaż nikt nigdy nie wyciągnął w jej stronę pomocnej dłoni, stara się być dobra, pomimo wszystkiego, zawsze jest. To idealna osoba do wypłakania się, wygadania, zawsze udzieli odpowiedniego wsparcia. Już nie liczy na nic podobnego. Kiedy ona tego potrzebowała, została sama, bez pomocy. Więc po co robić sobie niepotrzebną nadzieję? Nie jest marzycielką. Nie widzi sensu w marnowaniu czasu na snucie nierealnych domysłów, wszystko tłamsi już w samym tylko zarodku. Marzenia nie są dla niej. Jest to pewne, tak jak fakt, że marzeń się nie spełnia.
Nawet rozkazy matki pozostają ignorowane w przypadku, gdy chodzi o uśmiech. Ruth się nie uśmiecha, ten grymas nie istnieje w jej życiu. Na Dworze nazywana sztywniaczką, istotnie powściągliwa i skryta. Ale nie mroczna. Sprawia wrażenie pogodnej, tylko najbystrzejsi są w stanie dopatrzeć się smutku w bystrych oczach. Tylko ci, którzy naprawdę go tam szukają, mogą się o na niego natknąć, chociaż nawet bliżsi znajomi nie dostrzegają wyraźnej ciemności. Niemalże potykając się o nią, błądzą, żyjąc w przekonaniu, że Ruth poradziła sobie z tragedią. Nieco zabawne i jakże złudne stwierdzenie.
W jej działaniach nie można dopatrzeć się pochopności. Jest dokładna i perfekcyjna, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik, zanim weźmie się za coś innego. Nie porzuca wcześniej rozpoczętego zadania, to wbrew jej zasadom. Tak jak nie zostawia ludzi, których kocha. Wcześniej zostało wspomniane, że nie wierzy w miłość. To prawda, ale należy mieć odpowiednie spojrzenie na tę sprawę. Brak wiary nie oznacza likwidacji, tych których kochała, kocha i będzie kochać. Wbrew sobie traktuje ich na specjalnych zasadach, pozwalając na więcej, niż w rzeczywistości powinni móc. Uważa to za największą wadę, którą kiedykolwiek posiadała. Nienawidzi się za to otwarcie. W rękach ukochanej osoby Ruth staje się zwykłą marionetką, szmacianą lalką, uległą duszyczką. Niestety, istnieją przypadki, które wykorzystały jej słabość i skończyło się to tragedią. I to chyba tyle w temacie.
Aparycja: Ruth nie powinna przykuwać uwagi. Robi wszystko, by to nie miało miejsca. Chodzi w za dużych ubraniach, a jej charakterystyczną cechą jest chustka, bandanka. Codziennie można ją zauważyć, jeśli nie zawiązaną dookoła szyi, to na pewno jest wciśnięta gdzieś w tylnią kieszeń, tak by tylko jej skrawek wystawał.
Porusza się charakterystycznym krokiem, jakby chodziła na palcach, jest w tym delikatna i nazbyt subtelna. Smukłe, długie nogi od dawna chowane są pod osłoną spodni. Wyuczona elegancja towarzyszy jej przy każdym, nawet najdrobniejszym zadaniu. Jej ruchy są pełne gracji, a pomimo to nadal śmiałe i pewne. Gdyby tylko ktoś widział ją pędzącą na oklep poprzez podmokłe błonia Królestwa… To zdecydowanie jest jej żywioł. Wysoka jak na swój gust, dzięki aktywności fizycznej i małemu zapotrzebowaniu na pokarm, utrzymuje idealną sylwetkę, w której gdzieniegdzie można dopatrzeć się zarysowanych mięśni. Jest silna, aczkolwiek pozostaje przy tym kobieca. Bujne włosy, kaskadą opadające na mocne ramiona, posiadają kruczoczarną barwę. Przyciągają spojrzenia ciekawskich gapiów. Zazwyczaj starannie wyczesane, jednak pozostawione w artystycznym nieładzie, od święta zaplecione w niedbały warkocz.
Piękna twarz o lekko zadziornym wyrazie. Właśnie to odziedziczyła po niezbyt przystojnym ojcu, niespotykaną wręcz mimikę. Wszystko widać u niej jak na dłoni, choć ludzie są zbyt zainteresowani tym zjawiskiem niż właściwymi emocjami, czy uczuciami. Podłużna twarz, nieco zaokrąglone brwi, lekko zadarty nos. Duże oczy o ściągającym uwagę odcieniu zieleni, idealnie oddają tajemniczość Ruth. Często można się dopatrzeć okropnych cieni, spowodowanych nieprzespanymi nocami. Gdy się denerwuje, przygryza dolną wargę. Jej proste zęby są śnieżnobiałe, gdyby się uśmiechała, na pewno grymas ten powodowałby przyśpieszone tętno u niektórych osobników płci przeciwnej. Biała niczym kartka papieru, niekiedy na policzkach pojawiają się delikatne rumieńce. Jednakże są to sytuacje bardziej niż rzadkie. Niespecjalnie jest czego wyczekiwać, aczkolwiek, jeśli masz ochotę, proszę bardzo, nadzieja matką głupich.
Szczegółowa aparycja
- kolor oczu: zielony
- wzrost: 170 cm
- waga: 54 kg
Umiejętności: Natura była o tyle łaskawa i obdarzyła ją wspaniałym głosem link. Jednakże nie zabawia nim jak dawniej, dawna muzyka grająca w jej ciele ucichła. Niemniej zamiłowanie do tej formy sztuki wcale nie zmalało. Starannie wyuczona gry na przeróżnych instrumentach, ma za sobą skomponowanych parę utworów. Krótkich i melancholijnych, wprawiających człowieka w stan zamyślenia, pozwalających na zupełne oddanie się w ramiona Muzyki. Czasem zdarzy się, że zanuci starą baśń, chociaż robi to raczej nieświadomie.
Od zawsze była typem intelektualistki, toteż wszelka wiedza teoretyczna nie jest jej obca. Przedmioty ścisłe, ze szczególnym zamiłowaniem do astronomii i medycyny, parę języków i oczywiście podstawowa umiejętność pisania. Dziecięce lata spędziła w bibliotece poznając tajemnice otaczającego ją świata, czytała wszystko, od starych podręczników po kolorowe baśnie. Przepadała wręcz za spędzaniem czasu na świeżym powietrzu. To pozwoliło jej poznać przeróżne gatunki roślin i zwierząt, zna się na ich gatunkach jak nikt inny.
Najpierw niechętnie, potem coraz pewniej siedziała w siodle. Zaczęła uczyć się dość późno, toteż jej umiejętności nie są aż tak pokaźne i na pewno daleko jej do jeźdźców w innych Królestw. Nie przejmuje się tym jednak, bowiem preferuje jazdę na oklep. Bez wodzy, siodła, niczego, zupełnie nieodpowiedzialnie i bez kontroli.
Rysuje, maluje, rzeźbi, haftuje i wyszywa. Wszystko to idzie jej bardzo dobrze, a dzieła wychodzące spod jej ręki zapierają dech w piersiach. Nie poprzestała na prostych szkicach, zagłębiając się coraz to dalej.
Jak na kobietę wyjątkowo dobrze włada mieczem. Broń w jej dłoni leży wręcz idealnie, a sztuki walki uczyła się u różnych mistrzów. Dzięki temu jej styl jest mieszany, trudniejszy do przewidzenia. Łuk, czy walka wręcz, spokojnie da sobie radę.
Magiczna moc: Wtenczas doskonale posiadła zdolność panowania nad wodą, do tego wciąż uczy się swojej mroczniejszej zdolności. Bowiem potrafi sprawiać ból samym tylko wzrokiem, a jego rodzaje są tak samo różnorodne co w rzeczywistości. Jest to bardzo wyczerpujące i na dobrą sprawę pozbawia jej sił na parę dobrych godzin.
Rodzina:
- matka: Charlotte
- ojciec: Anteusz †
- starsze rodzeństwo: Madeleine †
Zauroczenie: Ale to już było i nie wróci więcej, i choć tyle się zdarzyło to do przodu wciąż wyrywa głupie serce...
Ex: Brak
Potomstwo: Brak
Koń: Akcent
Historia: Już po raz drugi korytarze szykownego zamku przeciął cichy krzyk dziecka. Potężne mury budowli doskonale chroniły ludzi przed szalejącą na zewnątrz burzą. Natarczywie atakowane okna dzielnie stawiały się gradowi. Niebo co parę sekund przecinały błyskawice, huk po nich powodował dreszcze. Nic jednak, a szczególnie nic tak błahego jak burza, nie przyćmiewało radości rodziców. Na świat przyszła ich druga córka, a jej przyszłość zaczęto planować już tej nocy. Późniejsze wydarzenia pokazały, że na nic zdały się ich misterne plany.
Ruth dorastała w miłości i dostatku, nie ma w tym nic dziwnego. Nieudolnie starała się dogonić we wszystkim starszą siostrę. Jednak już wtedy, jako małe dziecko, musiała radzić sobie z niesprawiedliwością. Czegokolwiek Madeleine nie zrobiła, było to po prostu idealne i perfekcyjne. Młoda księżniczka mogła jedynie stać z boku, zaciskać zęby i łykać gorzkie łzy. Pomimo takiego traktowania naprawdę kochała siostrę, Madeleine była dla niej dobra. Nigdy nie użyła wobec niej złego słowa, traktowała jak równą. To ojciec faworyzował śliczną blondynkę. W następnych latach swojego życia, zaczęła obwiniać samą siebie za taki stan rzeczy.
Całe dzieciństwo spędziła na nieustannych zabawach z dziećmi szlachciców. Zamek był ich placem, tutaj toczyli wojny, kłócili się, opowiadali mrożące krew w żyłach historie, godzili, rozstawali i schodzili. Wspólnie uczyli się rzeczy najważniejszych, by następnie posiąść wiedzę różnoraką. Ruth ceniła naukę. Uwielbiała zdobywać wiedzę, dowiadywać się rzeczy nowych, nieznanych. Jej ciekawość nie znała granic. Wkrótce ograniczyła zabawy, zaszywając się w spokojnej bibliotece. Poczęła na własną rękę szukać rzeczy, które ją interesowały. Nadal bolał ją fakt, że ogólnie postrzegana była jako ta gorsza. Jednak pogodziła się z takim stanem rzeczy, przywykła do niewybrednych docinek i powszechnej fascynacji starszą siostrą. Może tak właśnie musiało być?
Wszystko byłoby tak samo, aż po dzisiejszy dzień. Gdyby nie feralne wydarzenie. Ruth zakochała się. Po raz pierwszy i jak sądzi, ostatni. Rozmawiali może parę razy, ale właśnie tych kilka nieistotnych słów zmieniło podejście Księżniczki. Chciała być jak najlepsza, zapragnęła usiąść na tronie, tak żeby to na niej skupiało się całe Królestwo. Obudziło się w niej coś, co pewnie w większość nazwałaby ambicją i uśpioną chęcią rywalizacji.
Uczucie zdecydowanie namieszało jej w głowie i w życiu. Zbliżyła się do Matki, uważnie podpatrując każdy obowiązek, który należał do Królowej. Ojciec Ruth był zaskoczony, niemniej cieszył go taki stan rzeczy. Zaczął ją w końcu doceniać.
Obserwator mógłby stwierdzić, że tak oto prezentuje się całkowicie szczęśliwa rodzina. Szczera i rozumiejąca się. Może i tak, gdyby nie prezent urodzinowy Ruth. Madeleine zabrała ją na przejażdżkę, chcąc zaszczepić w młodszej siostrze miłość do podróżowania w terenie. Razem odbyły najszczerszą w życiu rozmowę, dotyczącą chłopaka, który zapoczątkował zmiany. Timothy, ponieważ tak się nazywał, miał ożenić się ze starszą siostrą. Co było jeszcze straszniejsze? Wyznanie à propos upodobań. Madeleine nie chciała wychodzić za mąż, miała dziewczynę. Opowiedziała siostrze o planach ucieczki, o zostawieniu przeszłości za sobą, w pogoni za szczęściem. Dla Ruth wydało się to być niedorzeczne, ale zgodziła się zachować tajemnice i nikomu nie mówić. W końcu jej plan mógłby się wówczas ziścić, nie posiadała starszego rodzeństwa.
W drodze powrotnej do domu zaatakowano je. Obezwładniono i porwano, przez prawie miesiąc trzymano w jakiś obskurnych lochach. Sprawcą zamachu, a raczej jego zleceniodawcą był Anteusz. Wściekły na Madeleine postanowił sam wymierzyć jej sprawiedliwość. Ruth zmuszona była do oglądania tortur siostry. Siłą kazano jej słuchać jej krzyku wołającego o pomoc, patrzeć na zadawane cierpienie i czuć się za to współwinnym. Widziała również jej śmierć, sama doświadczyła ogromu bólu, który blizny zostawił aż do dnia dzisiejszego.
Straż "odnalazła" ją i sprowadziła bezpiecznie do zamku. Radość matki była bezcenna. Ruth przemilczała sprawę, twierdząc, że niczego nie pamięta, że napastnik był zakapturzony, a cały ten czas spędziła w lesie, błąkając się. Król wkrótce umarł, na chorobę z którą walczył już od dawna. Nie mając wyboru, Ruth musiała zająć jego miejsce na tronie, dać sobie radę z przeszłością, stawić czoła teraźniejszości i nie bać się przyszłości.
Inne zdjęcia: Brak
Autor: Orphan, orphan.howrse@gmail.com, GG: 54700922
SIŁA: ∞ SZYBKOŚĆ: ∞ ZWINNOŚĆ: ∞ CZUJNOŚĆ: ∞ WYTRZYMAŁOŚĆ: ∞
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz