Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

5 sierpnia 2015

Od Cassie - CD. Kiary

Byłam zdumiona, ale zarazem gotowa do walki. Z całej siły wyrwałam się z ręki dziewczyny. Szybkim ruchem nogi powaliłam ją na ziemię. Wyciągnęłam nóż i przyłożyłam go do szyi dziewczyny.
- Nie ze mną takie numery! - powiedziałam poważnym tonem. - Nie mam ochoty już walczyć... - westchnęłam powoli chowając sztylet. Zagwizdałam i w ten przybiegła Tamares. Wsiadłam na jej grzbiet i już chciałam odjeżdżać pewna, że nic ciekawego już się nie przydarzy.
- A więc tak, jesteś tchórzem?
- Słucham..? - powiedziałam z zabójczym wzrokiem
- Nie zabiłaś mnie, nawet nie walczysz i odjeżdżasz na swoim koniku?
- Nie mam ochoty na bitwę, jak wspomniałam wcześniej... Myśl sobie o mnie co chcesz, mam to gdzieś...
Posłałam jej jeszcze jedno groźne spojrzenie po czym szybko odjechałam na klaczy. Wróciłyśmy do domu, by chwilę odsapnąć. Tamares zaczęła chrupać marchewki i przeżuwać trawę a ja wciąż zastanawiałam się kim jest ta dziewczyna. Przewracając sztylet wciąż myślałam i myślałam, ale nadal nic nie wiedziałam... Gdy nastał wieczór poszłam spać, by jutro nabrać sił.
***
Rano obudziłam się już w nieco gorszym humorze niż wczoraj... Wzięłam parę złotych monet do sakwy i ruszyłam do miasta po zapasy. Kupiłam parę słodkości dla mojej kochanej klaczy, a także dla siebie. Mogłabym to ukraść, ale po co mi to kraść skoro w domu będę mieć stertę pieniędzy, których nie będę używać. Kiedy wracałam już do domu całe miasto coraz bardziej pustoszało... Aż z wielkiego gmachu domów zrobił się las. Nagle ujrzałam walecznego księcia na koniu, który miał przy sobie parę cennych skarbów. Wtedy też zauważyłam w oddali tajemniczą dziewczynę, która czyhała na niego. Nie miałam zamiaru napadać na księcia, ale postanowiłam dokuczyć dziewczynie za wczoraj. Kiedy książę szedł spokojnie rzuciłam sztylet przez samym koniem. Ten wystraszył się ogromnie i uciekł wraz z jeźdźcem, a dziewczyna została bez niczego. Szybko wspięłam się na wysokie i bujne drzewo, by mnie nie zauważyła. Widziałam tylko jej złość. Nagle uświadomiłam sobie, że rzuciłam na drogę ten sam miecz, co przystawiałam do gardła tamtej... To był mój największy błąd w życiu, miałam tylko nadzieję że dziewczyna go nie zobaczy...

< Kiara? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz