<Winter Walker?>
Na koniec... raczej na początek
Każdy z nas jest pisarzem i napisze tylko jedna idealną książkę. Co dzień tworzy nowy rozdział. Bohater przeżywa wiele przygód, spotyka setki osób. Akcja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.
7 sierpnia 2015
Od Kiary
Promienie słońca zaczęły nagle wpadać do mojego pokoju przez okno.
Otworzyłam leniwie oczy, po czym zwlekłam się niechętnie z miękkiego
łóżka. Umyłam twarz i poszłam coś zjeść. Był piękny dzień. I aż chciało
mi się gdzieś wyruszyć, na jakąś wyprawę czy coś w tym rodzaju. Pobiegłam
oporządzić Sonię, by też mogła sobie trochę zjeść i się napić. Włożyłam
moje zielone przebranie, po czym osiodłałam konia i ruszyłam
niepostrzeżenie w kierunku lasu. Pogoda była tak piękna, że aż chciało mi
się śpiewać, ale powstrzymałam się… Inne różne istoty zamieszkujące
nasze królestwo też doceniły piękno dzisiejszego dnia, bo zaczęły
wychodzić ze swoich kryjówek. Wsłuchiwałam się w piękny śpiew ptaków,
które tańczyły w powietrzu. To zadziwiające, że tak małe stworzenia miały
w sobie tak potężny i piękny głos. Postanowiłam, że muszę znaleźć
jakiegoś bogatego człowieka i go okraść. Potrzebowałam uzupełnić zapasy
pieniędzy. Co prawda miałam jeszcze sporo pieniędzy, ale lepiej się
zabezpieczyć. Po za tym powinnam pomóc znowu biednym ludziom. Biednymi
nie interesuje się żadne królestwo, a ja im pomagałam od czasu do czasu…
Dawałam im pieniądze, jedzenie lub picie. Ubrania natomiast dostawali od
mojego przyjaciela Daniela. Tylko on i moja młodsza siostra wiedziały, że jestem Rozbójniczką i że pomagam innym w potrzebie. Cieszyłam się, gdy
na twarzach ludzi widziałam uśmiech, który nie witał u nich na przykład:
od bardzo dawna po tym jak stracili pracę czy coś. Tak! Musze dzisiaj
pomóc tym biedakom! Pojechałam do głównej drogi, która prowadziła do
naszego królestwa i na odwrót. Zaczaiłam się w gęstych krzakach i
cierpliwie czekałam. Sonia też była w gotowości. Dość długo czekałam, ale
w końcu nadjechał jakiś powóz z dużymi workami pełnymi złota! I nie
tylko! To dopiero skarb! Tak! Poczekałam aż powóz przejedzie trochę
dalej ze strażnikami, po czym wzięłam do ręki łuk i strzeliłam w plecy
jednemu ze strażników. Potem drugiego aż w końcu trafiłam sześciu, ale
reszta się w końcu musiała zorientować, że coś jest nie tak… Zaczęli
uciekać i zostawili rannych towarzyszy. Wskoczyłam szybko na konia i
zaczęłam ich gonić. Mojej klaczy nie zajęło zbyt dużo czasy na
dogonienie ich. Podczas gdy ona biegła za wozem, ja strzelałam do
pozostałych strażników. Trafiłam jeszcze trzech. Zostało dwóch! Opuścili
powóz i zaczęli na mnie szarżować ze swoimi mieczami. Nie ze mną te
numery! Trafiłam jeszcze jednego strażnika strzałą i spadł z konia.
Został jeden! Wyjęłam miecz, szybko uderzyłam go w lewy bok i lekko
nacięłam mieczem jego nogę, tak by nie mógł wsiąść z powrotem na konia,
tak jak reszta. Nie zadawałam im poważnych ran, ale były w dość bolesnych
miejscach i uniemożliwiały większość podstawowych ruchów. Pogoniłam
jeszcze bardziej konia i w końcu znalazłam się przy pędzącym powozie.
Woźnica nawet mnie nie zauważył… Szybko wzięłam tyle złota ile mogłam. No,
ale parę klejnotów też wzięłam. Na szczęście moja klacz była bardzo
wytrzymała i silna, więc mogła unieść spory ciężar złota i klejnotów. Gdy
już miałam zawrócić konia, nagle zobaczyłam na samym dnie skarbca jakąś
starą zniszczoną książkę… A czemu nie? – pomyślałam i zwinęłam jeszcze
książkę. Obrabowałam cały powóz, ze wszystkiego co miał cennego. Co mnie
rozśmieszyło, bo woźnica zorientował się, że powóz został zrabowany
dopiero, w tedy kiedy już odjeżdżać. Szkoda, że nie widział swojej miny….
Ha! ale ubaw! Nagle poczułam ostry ból w lewym barku i prawej nodze! Nie
wiedziałam, co się stało i gdy spojrzałam na bolące miejsca zobaczyłam,
że zostałam trafiona strzałami! Jak widać byłam tak skupiona na swoim
zadaniu, że nawet nie poczułam i nie zauważyłam, że zostałam ranna.
Strasznie bolało! Szybko wróciłam do domu i ukryłam staranie łupy Wraz z
tajemnicza książką. Przebrałam się w inne ciuchy i tak jak zwykle
upozorowałam, że zostałam napadnięta. To zawsze na wszystkich działało, bo
nikt w moim królestwie nie zadawał pytań. Ledwie wyszłam z domu i
doczołgałam się do medyka. Była już prawie noc, ale medyk był zawsze.
Ostatnio słyszałam, że nowy lekarz zamieszkał w naszym królestwie… Nie
zbyt mnie obchodzili inni, więc przestałam o tym myśleć, bo już prawie
zaczęłam mdleć. Weszłam do medyka, a moim oczom ukazał się lekarz o innym
kolorze skóry w białym fartuchu! No pięknie! – pomyślałam. Już mam
halucynacje i zwidy… Jednak krótko potem upadlam na ziemię z poważnie
krwawiącymi ranami. Straciłam dużo krwi. Moja krew była prawie wszędzie.
Ostatni raz popatrzyłam na dziwnego lekarza z lekką pogardą i straciłam
przytomność.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz