Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

5 sierpnia 2015

Od Itachiego

Jechałem już parę dni do królestwa Tierra’y. Mój koń bardzo szybko przedzierał się przez różne inne znane mi królestwa, dzięki czemu będę miał więcej czasu do rozmyślań itp. W końcu zobaczyłem gęsty pas zieleni po bokach i wielka bramę otwierającą drogę. To był znak, że dotarłem do wyznaczonego przez siebie celu. Od razu wskoczyłem w krzaki ze swoim koniem i zacząłem się lekko rozluźniać. Nie często mi się to zdarzało, bo przeważnie miałem coś ważnego do roboty. Ach! Uwielbiałem w tych lasach taką ciszę i spokój, a za razem tajemniczość. Nie poznałem wszystkich terenów tego królestwa, bo tylko mieszkańcy znają jej wszystkie sekrety. Mimo wszystko, jednak wiedziałem trochę więcej od innych przejezdnych tej krainy. Dotarłem do niewielkiego strumyka, w którym leciała czysta woda, więc zsiadłem z konia, rozejrzałem się czy teren jest czysty i dopiero w tedy zdjąłem swoją maskę i pelerynę. Ja i mój koń ugasiliśmy szybko pragnienie. Wstałem i się wyprostowałem, po czym wziąłem głęboki wdech. Nagle, jednak ktoś zaczął skradać się za mną, więc szybko użyłem swojej mocy wzrokowej sharingana, które miało bardzo wiele specjalności, ale tego już nie będę wymieniał, bo tego jest po prostu zbyt dużo… oczy zrobiły mi się czerwone, a wokoło źrenicy zrobiły się trzy czarne punkciki. Mogłem teraz czytać ruchy przeciwnika i przewidzieć jego ruchy. Coś jakbym widział przyszłość. No nieważne! Szybko zrobiłem unik i rzuciłem kunajami, które spełniały rolę ostrzeżenia. Ta szybko ich uniknęła. Była doświadczona, ale nie tak jak ja. Kiedy się jej bliżej przyjrzałem to od razu zobaczyłem, że jest szczupłą brunetką. Miała zasłoniętą częściowo twarz, ale ja rozpoznałem! To była dziewczyna z mojego dzieciństwa! Zawsze jej dokuczałem, kiedy miałem okazję. Ach to były czasy… Pewnie mnie nie rozpoznaje. Zawsze się na mnie złościła, ale co ja miałem poradzić?

< Cassie? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz