-Co się stało? - spytałam szeptem.
Klacz spojrzała na mnie, parsknęła i zarzuciła łbem w stronę, w którą miałyśmy jechać.
-Rozumiem, że mam być dodatkowo czujna - powiedziałam do siebie i wsiadłam z powrotem na siodło.
Sama również czułam coś obcego. Coś co tłumi wszelki spokój i nie daje w spokoju żyć. Wyjęłam łuk i nałożyłam na niego strzałę. Od razu poczułam się lepiej - nie ma to jak broń w ręku. Jechałam dalej kłusem. Nagle moim oczom ukazał się zamek.
"To tu" pomyślałam i zatrzymałam konia, by napawać się widokiem miejsca, do którego zmierzałam od wielu lat. Było pięknie - drzewa rosły wszędzie dookoła, a tu i ówdzie widziałam leśne zwierzęta przemykające się wśród zarośli. Spojrzałam na drogę wiodącą do bram twierdzy. Nie widziałam na niej żadnego niebezpieczeństwa, więc ruszyłam dalej. Jadąc myślałam, co powiedzieć gdy już tam dojadę. Coś o tym, że z chęcią tam zamieszkam..? Nie, to zbyt łatwe. Z zamyślenia wyrwało mnie parsknięcie Crystal. Spojrzałam na dróżkę i oniemiałam. Stał na niej ogromny wilk. Był tylko odrobinę niższy od mojej klaczy, ale tak czy inaczej był straszny. Dobyłam miecza. I w tym samym momencie wilk skoczył. Nieprzygotowana chciałam uderzyć go mieczem w żebra lecz klinga odbiła się pozostawiając jedynie lekkie zadrapanie. Uderzenie nie spowolniło wilka i ten wpadł na mnie. Ostatnie co pamiętam to jego olbrzymia łapa i ciemność.
Obudziłam się w miękkim łóżku. Odruchowo sięgnęłam po miecz, lecz go nie znalazłam.
"O co chodzi?" pomyślałam ze zdenerwowaniem. Nie dość, że nie wiem gdzie jestem to jeszcze nie mam swojej broni. Nagle do pomieszczenia weszła jakaś kobieta.
<Lyrinn? Co powiesz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz