Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

2 sierpnia 2015

Od Kiary

Obudziłam się z samego rana pełna energii. Szybko wstałam z łóżka i je na szybko pościeliłam po czym stwierdziłam że czas na coś albo na kogoś zapolować. Na szybko zjadłam i zamknęłam dom po czym wzięłam siodło i ogłowie żeby wyruszyć na swoją ofiarę. Szybko oporządziłam konia i chciałam już wyruszać gdy nagle… Zobaczyłam że zapomniałam się przebrać i na dodatek chciałam wyjść w kapciach! Szybko pobiegłam po schodach do góry i przebrałam się w swoje ciuchy które zasłaniały mi całe ciało a najbardziej głowę. Wzięłam jeszcze łuk oraz miecz i poszłam po konia. Przed wyjściem upewniłam się jak zawsze czy nikt mnie na pewno nie zauważy. Nie chciałam by ktoś mnie zobaczył bo wyznaczono nagrodę za moja głowę bo byłam niewygodna. W końcu okradałam bogatych i dawałam biednym więc mieli prawo się złościć ale żeby zaraz zabić czy coś w tym rodzaju?! Naprawdę jestem aż takim zagrożeniem? – pomyślałam sobie. Cóż! Jak na razie nie ważne! Muszę się skupić na swoim zadaniu. Ja sama muszę coś zdobyć bo kończą mi się pieniądze a tego znieść nie mogę! Wsiadłam szybko na Sonię po czym popędziłam ja do szybkiego galopu. Na szczęście nikt nie zauważył mnie ani mojego konia. Bycie Rozbójniczką nie było łatwe ale normalne życie też do łatwych nie należy… No ale mnie życie innych nie obchodzi. Wszystko zaczęło się powoli budzić do życia. To był po prostu idealny dzień a jakiś napad czy kradzież! Przyczaiłam się w krzakach przy głównej drodze i cierpliwie czekałam na kogoś. Nie czekałam długo bo nagle nadjechał jakiś powóz ze strażnikami. Bacznie się rozglądali i kogoś i choć chronili. Idealnie!- pomyślałam. Sonia też czekała w gotowości bo specjalnie ja wytrenowałam do czegoś takiego. Jakby co miała mnie szybko zabrać lecz to przeważnie nie było potrzebne. Już miałam wyskoczyć gdy nagle kogoś zauważyłam. Ktoś jeszcze miał chrapkę na powóz. Naprzeciwko mnie też siedziała jakaś postać. Nie widziałam kto to był bo też miał maskę i odzież która starannie okrywała jego ciało. Nagle zobaczyłam że wyjmuje sztylet i celuje w jednego ze strażników. Wiedziałam już że to zawodowiec bo trafił w serce strażnika. Zabił go i zabierał się już za następnych gdy nagle jeden ze strażników krzyknął:
- Napaść! Chronić skarb! - krzyknął przeraźliwie lecz nie zbyt długo bo został trafiony sztyletem w szyję.
Woźnica nagle pogonił gonie do szybkiego galopu a reszta strażników próbowała walczyć z wrogiem. To była idealna okazja gdy wszyscy byli zajęci! Wsiadłam szybko na konia i zaczęłam gonić powóz. Sonia nie miała większych kłopotów z dogonieniem powozu. Szybko wskoczyłam na powóz i szybko wyjęłam skarb ze skarbca. To był strzał w dziesiątkę! Było tam mnóstwo złota! Spakowałam wszystko do sakiewki po czym zeskoczyłam z powozu na swojego konia. Szybko zawróciłam konia w gęste jak mleko krzaki i zniknęłam wszystkim z oczu. No! Prawie wszystkim… Bo nagle zauważyłam że ktoś mnie ściga i celuje we mnie sztyletem! Szybko zrobiłam unik i łapiąc sztylet wroga wycelowałam w niego jego własną bronią. Nie tylko on był doświadczony w walce! Wyjęłam zza paska miecz i pościnałam nim kilka Dość dużych gałęzi żeby mu utrudnić pościg lecz prawie nic to nie dało. Odwróciłam głowę by zobaczyć czy nadal jest za mną dość blisko… I nagle zobaczyłam tylko biegnącego za mną konia a jeźdźca nie było! Odwróciłam szybko głowę a ten czekał na mnie na drzewie! Z kąt u lich on się wziął przede mną! – zapytałam z lekkim przerażeniem samą siebie. Schowałam szybko miecz i wzięłam łuk do ręki. Bardzo szybko go namierzyłam i trafiłam lecz on mnie też. Gdy ja trafiłam go strzałą, on trafił mnie sztyletem w lewy bark. Z tego wszystkiego spadłam z konia. Z hukiem upadłam na ziemię. Zaczęłam się jednak szybko podnosić bo nieznajomy zaczął się do mnie powoli zbliżać... Wyjęłam miecz i przygotowałam się do walki. Nie wiem kim on był ale łupu mu nie oddam! Po za tym nie tylko on potrafi walczyć! Byłam najlepszą wojowniczka w Królestwie Tierra'y więc tak łatwo mnie nie pokona!

(Zefir Lazare dokończysz?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz