Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

4 sierpnia 2015

Od Itachiego

Noc była bardzo ciepła i jasna noc. Księżyc świecił tak mocno że prawie w ogóle nie widziałem swojego cienia. Przykucnąłem na grubej gałęzi i wpatrywałem się w to dziwne okrągłe coś co świeci na niebie i zastanawiałem się co inni w tym widzą. Nie wiem ile tak siedziałem ale w końcu mi się to znudziło i postanowiłem że czas się gdzieś zdrzemnąć. Zeskoczyłem z drzewa i wsiadłem na mojego rumaka Killer’a. Pogłaskałem go po szyi i dałem mu znać żeby ruszył przed siebie. Mimo iż była pełnia noc była wyjątkowo cicha. Słychać tylko było stukot kopyt i głośne wdechy i wydechy mojego konia. Zarzuciłem na siebie moja pelerynę , założyłem na głowę kaptur i dodatkowo założyłem moją maskę. Tak… Miałem wiele przezwisk i imion ale nikt nigdy nie poznał mojego prawdziwego imienia i nie pozna. Tylko moi rodzice wiedzieli jak mam na imię. Często byłe nazywany duchem albo Snake Eyes i jeszcze wiele innych. Jednak mimo wszystko najbardziej się przyjęło Snake Eyes. Nawet mnie to bawiło. Ba! Nawet bardzo! Człowiek trochę poznika i pokradnie i zaraz dają ci jakieś przezwisko. Cóż! Niech sobie mnie nazywają jak chcą mi to nie przeszkadza. Głupcy dając mi przezwiska tym samym mi pomagają. No nieważne! Jechałem na koni szukając jakiejś kryjówki gdy między drzewami znalazłem idealne miejsce. Zszedłem z konia i przywiązałem go do gałęzi po czym zdjąłem siodło i położyłem się na nim. Ta! Życie złodzieja nie jest łatwe... Zwłaszcza gdy ktoś wyda za tobą listy gończe i kuszą ludzi nagrodą za schwytanie mnie. Jednak zbyt dużo o tym nie myślałem bo zaraz zasnąłem. Miałem z resztą prawo być zmęczony bo niedawno ukradłem sporą sumę Piętników i kamieni szlachetnych. Szkoda że nie widzieli swoich min gdy ich okradałem! Po prostu boki zrywać! I to jeszcze z jaką łatwością je ukradłem... Po prostu wierzyć się nie chciało że ktoś tak bogaty nie załatwił sobie żadnej eskorty! Jego głupota i strata a mój wspaniały zysk. Gdy zasnąłem śniłem o mojej akademii ninja jak byłem szkolony i jaki byłem tam szczęśliwy u noku mojego sensei. Fakt! Dawał mi niezły wycisk ale lubiłem wysiłek. Pamiętam jaki był to dla mnie cios gdy zamknęli akademię... Lecz mój mistrz dodał mi otuchy. Niestety krótko potem zmarł ze starości. Dożył nawet ładnego wieku bo dziewięćdziesięciu ośmiu lat. Zawdzięczałem mu bardzo dużo. Nagle poczułem pysk mojego konia który popychał moje ramię na znak żebym wstał. Niechętnie otworzyłem oczy i wstałem. Zaczęło powoli wstawać słońce a po lesie zaczęli się kręcić jacyś ludzie więc Killer mnie obudził w samą porę. Szybko go osiodłałem i pojechałem galopem do Królestwa Aire’a. Było tam dość dużo złodziei i różnych innych ciemnych typów ale mi to nie przeszkadzało. Im ich tam było więcej tym lepiej dla mnie bo łatwiej się ukryć w tłumie. Gdy tylko wjechałem do miasta od razu zobaczyłem list gończy za mną. Zaśmiałem się pod nosem i ruszyłem dalej. Przywiązałem konia do słupa i wszedłem do jak to mówią „burdelu”. Mi takie odpowiadały bo nie kręciły się rano żadne osoby które by mogły mnie rozpoznać. Usiadłem na krześle przed ladą i od razu podeszła do mnie szczupła blondynka z szerokim uśmiechem na ustach i skąpym stroju. I z czego one się tak cieszą? Pomyślałem sobie. Gdy kobieta podeszła do mnie bliżej od razu zapytała:
- Co podać albo jaka usługę wykonać? - zapytała z tym samym szerokim uśmiechem.
- Tylko jedno piwo. - powiedziałem krótko.
Kobieta od razu się odwróciła i nalała mi trunku do dużego szklanego kupka. Wziąłem go do ręki i zacząłem spokojnie pić tak by nikt nie zobaczył mojej twarzy. Nagle usłyszałem rozmawiających za moimi plecami strażników którzy mówili o kilku napadach. Od razu wyostrzył mi się słuch i uważnie słuchałem ego co mówili.
- Słyszałeś że ostatni są ciągłe napady w naszym królestwie i Królestwie Tierra’y? - zapytał jedne strażnik drugiego.
- Nie... A co to były za napady? - zapytał wyraźnie zaciekawiony.
- Ostatnio w Królestwie Tierra'y były cztery napady! - powiedział lekko z przerażeniem jeden z nich.
- Co ty mówisz!? Aż tyle w tak cichym i tajemniczym miejscu? - zapytał z niedowierzaniem kolegi.
- No mówię ci! Ostatnio słyszałem plotkę że pierwsze trzy napady, kobiety urządziły - powiedział z fascynacją.
W tedy sobie pomyślałem w głowie: No! Pewnie jedną z nich była moja znajoma! Druga to nie wiem kto ale wiem że na pewno w tych napadach brała też udział moja dobra znajoma... Jak widać polepszyła się. |Z tego co mówią strażnicy to nie były takie proste napady. Uśmiechnąłem się pod nosem po czym zapłaciłem i szybko zniknąłem z baru.
Wsiadłem szybko na konia i ruszyłem w kierunku Królestwa Tierra’y. Mogłem tam jechać na spokojnie bo mimo wszystko nadal było to tajemnicze królestwo które lubi cisze i spokój. Tak! Mi teraz cisza i spokój się przydadzą do obmyślenia kolejnego planu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz