Kiedy księżniczka Meridaah musiała udać się do Królestwa Armonii, ja jako
kronikarz udałam się razem z nią. Z rana spakowałam wszystkie swe
przybory. Nowe pergaminy oraz gęsie pióra. Zapowiadała się długa podróż,
dlatego prócz potrzebnych przedmiotów zabrałam kilka sukni i rzeczy
osobistych. Spakowałam wszystko do twardej torby ze smoczej skóry i
ruszyłam ku drzwiom. Stał w nich mój sędziwy wuj Benjen. Uśmiechał się
szeroko, jego spojrzenie było pełne dumy i szczęścia. Podszedł do mnie i
mocno uściskał. Kiedy wypuścił mnie ze swoich objęć rzekł:
– Moja mała Dany! Kiedy tak urosłaś kochanie? Twoja pierwsza podróż w orszaku królowej! Pamiętaj…
Przerwałam mu, aby dokończyć jego zdanie. Powtarzał je tak często, iż każdy by je zapamiętał.
–…żeby się pilnować i robić wszystko porządnie. Tak wuju będę pamiętać. Żegnaj. Powinniśmy wrócić za kilka dni.
Pocałowałam go w jego pomarszczony, pokryty bliznami policzek i wyszłam. Ruszyłam w stronę stajni. Brama w stajni była szeroko otwarta, a w środku krzątało się kilku stajennych. Odnalazłam moją klacz i wyprowadziłam ją z boksu. Osiodłałam ją i wyczesałam. Torbę umocowałam na tyle siodła i wyjechałam ze stajni. Po kilkunastu minutach orszak był gotowy do wyjazdu.
Do zamku w Armonii dotarliśmy przed świtem. Nie mieliśmy przerwy w nocy, aby jak najszybciej dotrzeć w do pałacu. Przed bramą zatrzymała nas straż, aby załatwić wszelakie formalności. Kiedy wszystko było załatwione zostaliśmy wpuszczeni na dziedziniec, a nasze konie zostały odprowadzone do stajni.
Szłam tuż za królową, aby w razie potrzeby dopomóc jej. W sali tronowej czekała na nas Anna Celestial, władczyni Armonii.
– Daenerys – usłyszałam pewny głos księżniczki – przedstaw mnie.
– Ja pani? Och… tak już.
Podeszłam pewnie do tronu władczyni. Byłam niczym kłębek nerwów. Przedstawić księżniczkę? Czy dam radę? Pewnie z nerwów coś pomylę. Zdenerwowana stałam przez chwilę, patrząc na księżniczkę Annę. Po chwili rzekłam:
– Witaj pani. Przybyłam z orszakiem z Królestwa Fuego'a. Czy mogę dostąpić tego zaszczytu i przedstawić mą księżniczkę?
– Ależ naturalnie.
Ukłoniłam się kiedy księżniczka Meridaah podeszła bliżej Anny.
– Oto księżniczka Avariaah Meralope.
Po chwili zorientowałam się, co powiedziałam. Poczułam na sobie wzrok księżniczki Meridaah. Na pewno nie była z tego zadowolona. Nerwowo myślałam jak to odkręcić. Po chwili dobiegł mnie głos Anny.
– Słucham? Mogłabyś powtórzyć? Nie usłyszałam.
Księżniczka Anna spojrzała na mnie miłym wzrokiem kiedy powtórzyłam imię:
– Tak, pani. Oczywiście: Meridaah Avenlope.
Poczułam ulgę, gdy udało się mi odkręcić tę niezręczną sytuacje. Co by było, gdyby księżniczka Anna usłyszała złe imię? Jak bym to odkręciła? Reszta wyjazdu minęła spokojnie.
Wieczorna uczta była wytrawna i elegancka. Zabawy i bal były znakomite, ja jednak zajęta byłam zapisywaniem wszystkich ważnych wydarzeń. Ostatniego dnia pozbierałam wszelakie zapiski i artykuły. Spakowałam je do mojej torby podróżnej. Kiedy po całonocnej podróży dotarliśmy do naszego królestwa odprowadziłam wierzchowca do stajni, a sama udałam się na odpoczynek.
– Moja mała Dany! Kiedy tak urosłaś kochanie? Twoja pierwsza podróż w orszaku królowej! Pamiętaj…
Przerwałam mu, aby dokończyć jego zdanie. Powtarzał je tak często, iż każdy by je zapamiętał.
–…żeby się pilnować i robić wszystko porządnie. Tak wuju będę pamiętać. Żegnaj. Powinniśmy wrócić za kilka dni.
Pocałowałam go w jego pomarszczony, pokryty bliznami policzek i wyszłam. Ruszyłam w stronę stajni. Brama w stajni była szeroko otwarta, a w środku krzątało się kilku stajennych. Odnalazłam moją klacz i wyprowadziłam ją z boksu. Osiodłałam ją i wyczesałam. Torbę umocowałam na tyle siodła i wyjechałam ze stajni. Po kilkunastu minutach orszak był gotowy do wyjazdu.
Do zamku w Armonii dotarliśmy przed świtem. Nie mieliśmy przerwy w nocy, aby jak najszybciej dotrzeć w do pałacu. Przed bramą zatrzymała nas straż, aby załatwić wszelakie formalności. Kiedy wszystko było załatwione zostaliśmy wpuszczeni na dziedziniec, a nasze konie zostały odprowadzone do stajni.
Szłam tuż za królową, aby w razie potrzeby dopomóc jej. W sali tronowej czekała na nas Anna Celestial, władczyni Armonii.
– Daenerys – usłyszałam pewny głos księżniczki – przedstaw mnie.
– Ja pani? Och… tak już.
Podeszłam pewnie do tronu władczyni. Byłam niczym kłębek nerwów. Przedstawić księżniczkę? Czy dam radę? Pewnie z nerwów coś pomylę. Zdenerwowana stałam przez chwilę, patrząc na księżniczkę Annę. Po chwili rzekłam:
– Witaj pani. Przybyłam z orszakiem z Królestwa Fuego'a. Czy mogę dostąpić tego zaszczytu i przedstawić mą księżniczkę?
– Ależ naturalnie.
Ukłoniłam się kiedy księżniczka Meridaah podeszła bliżej Anny.
– Oto księżniczka Avariaah Meralope.
Po chwili zorientowałam się, co powiedziałam. Poczułam na sobie wzrok księżniczki Meridaah. Na pewno nie była z tego zadowolona. Nerwowo myślałam jak to odkręcić. Po chwili dobiegł mnie głos Anny.
– Słucham? Mogłabyś powtórzyć? Nie usłyszałam.
Księżniczka Anna spojrzała na mnie miłym wzrokiem kiedy powtórzyłam imię:
– Tak, pani. Oczywiście: Meridaah Avenlope.
Poczułam ulgę, gdy udało się mi odkręcić tę niezręczną sytuacje. Co by było, gdyby księżniczka Anna usłyszała złe imię? Jak bym to odkręciła? Reszta wyjazdu minęła spokojnie.
Wieczorna uczta była wytrawna i elegancka. Zabawy i bal były znakomite, ja jednak zajęta byłam zapisywaniem wszystkich ważnych wydarzeń. Ostatniego dnia pozbierałam wszelakie zapiski i artykuły. Spakowałam je do mojej torby podróżnej. Kiedy po całonocnej podróży dotarliśmy do naszego królestwa odprowadziłam wierzchowca do stajni, a sama udałam się na odpoczynek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz