Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

26 sierpnia 2015

Od Zefira - CD. Margles

- Zmieniłem zdanie, skarbie - powiedziałem, jak najdelikatniej - Twoja nieudolność jest dla mnie zbyt niebezpieczna.
Zmusiłem ją, aby się cofnęła, delikatnie napierając ostrzem na jej gardło. Porzuciłem emocje, nie wyrażałem niczego. Żadnego gniewu, satysfakcji, strachu czy podniecenia. Moje oczy nie wyrażały niczego, prócz zimnej determinacji, a litość była dla mnie pojęciem bardzo względnym.
Gdy cofnęła się do ściany, przestałem napierać, aby czasem nie zabić jej przypadkowo. Drugą ręką powędrowałem do jej skroni, dotykając jej pokrytej potem skóry, równie białej, co jej włosy. Nie siwe czy popielate. Jej włosy były po prostu białe. Położyłem palce na jej karku, jak kochanek, nachylając się lekko. Objawy sadyzmu. Dotknąłem jej poniszczonych włosów. Drżała, nie miała odwagi się ruszyć. Tchórz.
To nie była dla mnie przyjemność. To była po prostu...
- ...przykra konieczność.
- ...nie...
To co potem się zdarzyło totalnie zbiło mnie z tropu. Moje ramiona zamarły.
- Błagam, nie... - z jej oczu toczyły się łzy. Umysł chciał z całego serca jej śmierci, jednak ciało zastygłe w bezruchu. W bezruchu? Nie. Nóż oddalił się od jej tchawicy o pół cala, cal... Teraz to ja drżałem.
- ...Nie zabijaj! - wrzasnęła w rozpaczy, zamykając oczy. Teraz nawet nie przejmowałem się krzykiem. Coś było ze mną nie tak.
W moich oczach pojawiła się furia.
- Coś mi zrobiła, wiedźmo?! - syknąłem, jednak nie zbliżyłem rąk do niej nawer na centymetr. Potem zrobiłem coś, czego nigdy bym nie zrobił. Puściłem dziewczynę i odrzuciłem nóż.
Walcząc z własnym ciałem popadałem w coraz większy obłęd, straciłem kontrolę, nie ufałem zmysłom, wiedziałem, że cofam się, że się zataczam, że potykam się o jakiś mebel i opieram, aby nie spaść...
Nagle głowa eksplodowała bólem, echo dwóch słów odbijało się zwielokrotnionym dźwiękiem, opętanym, strasznym, zniewalającym, rozpaczliwym... Gdzieś już słyszałem ten głos. "Nie zabijaj!".
Złapałem się za głowę, starając uśmierzyć choć w małym stopniu ból, jaki rozrywał moją czaszkę, odtrącając głos, szukając w nim swoje własne myśli. Coś walczyło, chciało mnie przejąć, zmusić mnie do zrobienia czegoś wbrew mojej...
Czy ona manipulowała cudzą wolą?!
Kolejna fala bólu, sprawiła, że nie stłumiłem krzyku i ogarnęła mnie ryzykiem utraty przytomności.
Nie zauważyłem kiedy upadłem. Rozmazany obraz przerażonej dziewczyny sprawił, że dotarło do mnie, że nie chciała, aby do tego doszło. Jej białe włosy były ostatnią rzeczą, jaką ujrzałem.
To kara.
Łeb eksplodował nową falą gwałtownego bólu. Nie krzyknąłem. Po prostu odleciałem.
Znowu.

(Marg, proszę, znowu pozbawiłaś go przytomności xD)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz