- A co? Sam boisz się iść o tak późnej godzinie? - zaśmiała się kpiąco
- Nie, ale akurat przydałby mi się kompan..mój przeciwnik jest dość potężny.. odparłem z przesadną powagą,przyjmując kamienną twarz
- Niby co to jest? Znowu jakiś golem? A może maleńka wróżka?- zarechotała
- Smok.. - burknąłem pod nosem
Kobieta zatrzymała konia i spojrzała na mnie dużymi oczami,nie dowierzając moim słowom. Jakby ją piorun trafił.
- Co jest? - zerknąłem na nią kątem oka
- Czemu chcesz go zabić? Zrobił ci coś? To żywa istota,też chce żyć .. w dodatku rozumie co do niej mówisz..ma świadomość.. - warknęła
- Mam takie zlecenie od króla,potrzebuje więcej łusek na zbroję .. - westchnąłem
- Nie masz serca? - syknęła
- Ej,a jak zabijam krowę bo chce mi się jeść to też jest złe? - przewróciłem oczami
Kobieta spojrzała na mnie wrogo po czym okrążyła mnie i pojechała obrażona w las. O co jej chodziło do cholery? Co ja takiego powiedziałem nietrafnego? Pognałem za nią,zatrzymała się dopiero wśród gęstej,wysokiej trawy. Podszedłem do niej od tyłu, chciałem ją dotknąć, ale ta w porę zorientowała się że jestem obecny.
- Nie dotykaj mnie! - wrzasnęła ze łzami w oczach
- Możesz powiedzieć o co ci chodzi? - mruknąłem zmieszany tą sytuacją
<Sygna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz