- Nie mam pojęcia – przyznałam – Jest tyle wspaniałych instrumentów, a ja nie wiem, który wybrać. Chciałabym tylko żeby gra sprawiała radość zarówno mnie jak i moim słuchaczom.
- Tak powinno być – Anna pokiwała głową zadowolona – Myślę, że dla ciebie najlepsza będzie harfa. Słyszałaś kiedyś jak ktoś na niej gra? A może miałaś ją w ręku i próbowałaś brzdąkać?
- Nie – przyznałam z uśmiechem – Ale bardzo bym chciała usłyszeć jak grasz.
- Ja? – Anna udała zaskoczenie – A skąd pomysł, że umiem na niej grać?
- To oczywiste – prychnęłam, unosząc dumnie głowę i przez moment naśladując pełne gracji ruchy towarzyszki – Jesteś księżniczką, a to znaczy, że umiesz wszystko!
- To nie do końca tak mała spryciulo – Anna wybuchła serdecznym śmiechem – Nie umiem WSZYSTKIEGO, ale…
-... ale prawie wszystko – wtrąciła Martha, pojawiając się za nami – Po tylu latach nauki inaczej być przecież nie może – dodała, kłaniając się, gdy Anna rzuciła jej znaczące spojrzenie.
- Wy dwie jesteście niemożliwe – księżniczka pokręciła głową, udając oburzenie, ale widziałam, że z trudem hamuje kolejny wybuch śmiech – Niech wam będzie, ale skoro jestem taka wspaniała i umiem wszystko to zapewne nie obejdzie się bez pokazu, prawda?
- To znaczy, że zagrasz dla nas na harfie? – zapytałam podekscytowana
- Owszem
- Wspaniale! – zawołałam uradowana i pociągnęłam Annę za rękę.
Po kilku minutach znalazłyśmy się w sali muzycznej. Wokół było mnóstwo wielorakich instrumentów, ale moją uwagę przykuł ogromny, złoto-biały fortepian oraz przepiękna harfa. Nie miałam zbyt wiele czasu by się jej przyjrzeć, bo Martha pociągnęła mnie na niewielką, miękka kanapę, a gdy na niej usiadłam, Anna zaczęła grać…
Anno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz