Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

29 sierpnia 2015

Od Catlin - CD. Svena

Dziesiątki oczu wlepiało swój wzrok w moją postać. Patrzyli z miną mojego ojca, gdy dowiadywał się, że coś przeskrobałam. Pośród grupy nic nie mówiących osób znaleźli się i tacy, którzy wszczynali kłótnie z osobą obok, o to kto zawinił. Zabawne jak niektórzy emocjonują się cudzym losem, zapominając o swoich troskach.
Wróciłam wzrokiem do kipiącego oburzeniem jeźdźca, który zaczął szybciej oddychać po wyrzuceniu z siebie złości. Miał śmiesznie potargane, blond włosy, które od czasu do czasu przeczesywał prawą ręką. Chyba czekał, aż coś powiem... Tylko że ja nie widziałam czego on ode mnie chce. Powinnam go słuchać, kiedy coś mówił.
- Języka też nie masz?! - warknął na mnie i obrzucił tym swoim surowym spojrzeniem pełnym nienawiści.
- Powiedz co mam ci powiedzieć? - patrzyłam mu prosto w twarz – Przecież dobrze wiesz, że to ty stwarzałeś zagrożenie – odpowiedziałam nieludzko spokojnie. Za spokojnie, aż przez chwilę sama siebie nie poznałam. Pierwszy raz nie dałam ponieść się emocjom, dziwne uczucie.
Na twarzy blondyna pojawił się szyderczy uśmieszek, zaśmiał się pod nosem i odparł:
- Ale tylko ty jesteś na tyle głupia, aby nie uciekać przed rozpędzonym koniem.
- Wiesz jak trudno jest chodzić mając w rękach dziewięć bel jedwabiu? - zrobiłam chwilę przerwy, aby zebrać myśli – Ledwo co robiłam krok, widok na ulicę zasłaniały mi bele. Kiedy się zorientowałam, że ktoś na mnie szarżuje było trochę za późno!
Emocje w końcu mną zawładnęły.
- Nie wiem, może tutaj jet to normalne - kontynuowałam - Może na porządku dziennym są tu osoby, które przedzierają się na rozpędzonym koniu przez tłumy ludzi, a potem wyzywają kogoś, kto prawie zginął za ich przyczyną - bez przerwy gestykulowałam, czułam, że moje policzki płoną. Otarłam oczy, w których stały łzy. Wzięłam kilka głębokich wdechów. Musiałam się uspokoić. Czułam że trzęsą mi się ręce ze złości. Odwróciłam się w stronę moich porozwalanych rzeczy, które były gdzieniegdzie ubłocone. Starałam się pozbierać wszystkie bele na jedną kupkę. Znalazłam ich tylko sześć.
- Cholera – mruknęłam pod nosem.
Zniknęły trzy bele. Gdybym je kupiła, domagałabym się zwrotu pieniędzy od „wielkiego mości pana”, ale ze względu na to, że był to prezent pozostało mi tylko wzruszyć ramionami i zabrać to co znalazłam.

Sven? Przeczuwałam, że narobi krzyku :') Mam nadzieję, że moje zdania mniej więcej zgadzają się ze składnia języka polskiego, bo zawsze jak czytam we Wordzie to wszystko jest ok. Alej jak trafia na bloga to zaraz znajduję błędy >_<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz