Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

29 sierpnia 2015

Od Alexandry - CD. Salvi

Idąca za mną Salvia powoli stąpała po ziemi pełnej suchych gałązek i żołędzi. Wydawało mi się, że co chwila odwraca się do tyłu, jakby myślała, że ktoś za nami idzie. Stanęłam na chwilę, aby Salvia się ze mną zrównała. Usiadłam na powalonym pniu i spojrzałam na dygocącą dziewczynę.
- Może poczekasz tutaj wraz z moją przyjaciółką, a ja pójdę zapolować, o tam - pokazałam palcem gęstą część lasu.
- Przyjaciółką? Oprócz nas nikogo tu nie ma... - oglądnęła się.
Uśmiechnęłam się, po czym zamknęłam oczy i w myślach zawołałam moją leśną koleżankę.
- Zaraz tutaj będzie - oznajmiłam po minucie ciszy i wskazałam miejsce tuż obok mnie. Salvia niepewnie podeszła do pnia, na którym usiadła po kilu sekundach.
- Kto to jest? - powoli spytała spoglądając na mnie z ukosa.
Pokazałam jej palcem zbliżającą się do nas postać. Miała cztery kończyny zakończone kopytami i była bardzo przyjazna, i opiekuńcza.
- Przedstawiam Ci Baletnicę. Jest to sarna, z nią poczujesz się lepiej, uwierz.
Uśmiechnęłam się, po czym sięgnęłam po łuk. Odeszłam na pewną odległość i schowałam się w krzakach. Po kilku minutach wypatrywania, postanowiłam zapytać Salvię jak się czuje. Telepatycznie zadałam jej pytanie, mam nadzieję, że mój głos w jej głowie, nie przestraszy miłą koleżankę. Po chwili zobaczyłam lecącego ptaka, który po kilku sekundach leżał niedaleko mnie ze strzałą w oku. Wyciągnęłam strzałę, którą wyczyściłam liśćmi, po czym zabrałam ptaka do worka. To duży ptak, choć wiem, że się nim nie najem, to jednak coś mam do jedzenia. Kierowałam się w stronę, gdzie ostatni raz widziałam Baletnicę i Salvię, ale nie było ich tam. Zacisnęłam oczy i próbowałam sobie przypomnieć, czy na pewno tutaj je zostawiłam. Przez strach moich najgorszych przypuszczeń, upuściłam zdobycz wraz ze strzałami. Podbiegłam do pnia i dotknęłam go dłonią. Moja głowa zaczęła wydawać się cięższa niż przedtem. Zaczęłam wołać do nich w myślach:
- Salvia, Baletnica, gdzie jesteście?! - lecz nikt nie odpowiadał na moją wiadomość.
Złapałam szybko upuszczony worek i strzały, po czym pobiegłam w nie wiadomo jaką stronę. Przypuszczenie, że mogłyby przeze mnie umrzeć, było nie do zniesienia. Po panicznym biegu, upadłam zahaczając o mały, wystający pieniek. Leżałam nie poruszając się, zaczęłam cicho łkać. W pewnym momencie usłyszałam śmiech, chyba Salvi. Powoli wstałam, by ujrzeć kto zbliża się do mojej postaci. Okazało się, że były to sarna i Salvia. Otarłam szybko łzy, po czym wstałam i podeszłam do nich. Postanowiłam nic nie mówić o poszukiwaniach i o wszystkim co przeżywałam szukając ich. Moja wersja: Usłyszałam śmiech, więc poszłam za głosem i spotkałam was. Uśmiechnęłam się blado.
- Hej - powiedziałam podchodząc do nich bliżej.

Salvia? xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz