Otworzyłam oczy w momencie, kiedy do mojego, małego pokoju wleciał kruk. Zerwałam się szybko z łóżka i miotłą go wygoniłam. Zamknęłam pospiesznie okno, odetchnęłam z ulgą i założyłam niesforny kosmyk włosów za ucho. Ubrałam się tak jak zawsze, ciemne ciuchy, żadnej biżuterii. Miałam dużo do zrobienia, dlatego truchtem przebiegłam dom, gdy otworzyłam drzwi frontowe, upadłam. Oślepiło mnie światło słoneczne, które tego dnia nad wyraz dawało się znaki. Wróciłam na czworaka do domu i oparłam się o drzwi głową. Co ja tu robię, pomyślałam. Tym razem poszłam po papiery leżące na stoliku. Założyłam kaptur i próbowałam po raz drugi. Tym razem udało się, ruszyłam nie patrząc się w górę. Niedopięta bluza falowała za mną jak peleryna, a kartki szeleściły w moich ramionach. To mi dodało jakieś mocy, dlatego ruszyłam jeszcze szybciej. Gdy dotarłam, oparłam się o ścianę i ciężko dysząc, pchnęłam drzwi. Wszystkie oczy zwrócone były na mnie. Poczułam się nieswojo, dlatego pospiesznie się ukłoniłam, zostawiłam papiery na najbliższym stoliku i wydukałam, że to do mojej nowej pracy. Zanim ktokolwiek odpowiedział, już byłam daleko. Koło wielkiej Biblioteki zwolniłam i skierowałam się z powrotem do domu. Nie siedziałam tam długo, ponieważ wyjęłam skrzypce z futerału i wpatrywałam się w nie, jakbym czekała aż coś powiedzą. Po dłuższej chwili spojrzałam się przez okno i stwierdziłam, że jest nadal słonecznie. Nie chciałam, by taka ładna pogoda się zmarnowała, dlatego postanowiłam iść nad Wodospad Życzeń. Dużo słyszałam o tym miejscu, aczkolwiek nigdy tam nie byłam. Tak, to był świetny pomysł. Ruszyłam przed siebie, podśpiewując piosenki, które wpadały mi do głowy. Spoglądałam na ludzi, ciągle zapracowanych i zabieganych. Niektórzy patrzyli się, gdy przechodziłam obok nich, inni zaś nic sobie z tego nie robili i dalej zajmowali się swoją pracą. Po jakimś czasie w końcu doszłam do tego miejsca. Było piękne, woda spadała na dół, tworząc przy tym coś w rodzaju mgiełki, a jak się spojrzało pod pewnym kątem, można było dostrzec mieniącą się różnymi kolorami tęczę. Stałam ciągle wpatrzona w ten Wodospad Życzeń. Nagle zapragnęłam zagrać na skrzypcach, tylko dla tego miejsca. Próbowałam włożyć w to całe swoje serce, melodia, która wydobywała się z moich skrzypiec była na zmianę raz radosna i piękna, czasem plątał się w niej smutek i powaga. Jak człowiek, pomyślałam, ma swoje gorsze i lepsze dni. Gdy skończyłam, siedziałam i rozmyślałam. Słychać było tylko szum wody. Położyłam się koło krawędzi i patrzyłam w niebo, rozmyślając. Podskoczyła, gdy koło mnie odezwał się głos. Usiadłam i spojrzałam w bok. Niedaleko siedziała jakaś osoba.
- Witaj, bardzo ładnie grasz- powiedział nieznajomy.
Speszyłam się i zalałam rumieńcem. Wykręcałam sobie palce, a po chwili wstałam i się przedstawiłam:
- Jestem Salvia. Salvia Olsen. A ty?
Ktoś chciałby dokończyć?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz