Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

15 sierpnia 2015

Od Melisandre

Ranna pobudka nie należała do najprzyjemniejszych. Zerwałam się na równe nogi, słysząc przeraźliwy hałas, którego powodem jak się później okazało była tłusta kucharka waląca z całej siły drewnianą łyżką w wielką patelnię.
-Wstawać ślamazary! Ruszcie swoje spaczone tyłki i do roboty! – darła się na całe gardło. – Trzy minuty i macie być gotowe niedorajdy jedne!
- Wstrętna, gruba świnia. – mruknęłam pod nosem, wkładając buty. Dobrze, że wczoraj poszłam spać w  ubraniu, ponieważ po wyjściu kucharki w pokoju zapanował taki harmider, że miałabym niemały problem, aby znaleźć odpowiedni uniform.
- Zgadzam się z tobą w stu procentach! – powiedziała blondynka zajmująca łóżko obok mnie. – Jestem Elise, a ty?
Wyciągnęła z uśmiechem dłoń, którą nieśmiało potrząsnęłam. Była bardzo ładą, najwyżej dwudziestoletnią dziewczyna. Największą uwagę przyciągały jej niebieskie oczy, w których błyszczały iskierki radości.
- Melisandre, ale wszyscy mówią mi Lisa. Miło mi.
Nie zaprzątałam sobie głowy wymyślaniem fikcyjnego imienia, bo i tak nikt nic o mnie nie wie. Choć większość moich działań jest niezgodnych z prawem i nie raz miałam przyjemność mieć do czynienia ze mundurowymi, to ich wiedza na mój temat jest naprawdę znikoma.
- Jesteś tu nowa? –powiedziała dziewczyna.
- Yyy.. Tak. – powiedziałam niepewnie.
- Nie martw się. Nie jest tak źle jak się wydaje na początku. Jeżeli chcesz, mogę cię oprowadzić po zamku.
- Jasne, dzięki. –odparłam. Entuzjazm tej dziewczyny działał na mnie bardzo pozytywnie.
- Ale teraz musimy się pospieszyć, ponieważ śniadanie będzie za chwilę, a oni nie będą na nas czekać.  – powiedziała ciągnąc mnie za rękę w stronę wielkich drzwi.

Nie nazwałabym tego śniadaniem. Co prawda na co dzień nie jadam rarytasów, ale ta brązowa breja, która z głośnym mlaskiem została wlana na mój talerz wywołała u mnie mdłości. Musiałam delikatnie zblednąć, ponieważ Elise położyła rękę na moim ramieniu i powiedziała.
- Tak, wiem. Wygląda okropnie, ale smakuje nie najgorzej.
- Aaa… Co to jest? – powiedziałam przełykając ślinę.
- Chyba owsianka.
- Chyba powiadasz? – zapytałam, na co dziewczyna tylko rozłożyła ręce.

Po śniadaniu wszyscy rozeszli się do swoich obowiązków. Ja z pomocą Elise przekradłam się tak niepostrzeżenie za plecami kucharki, że wywinęłam się od obowiązków. Natomiast moja nowa znajoma miała za zadanie obsługiwać jedna z dam dworu, lecz ta akurat była na wyjeździe, a służby było tak wiele, że nikt nie potrzebował dodatkowej pomocy. Mogłyśmy więc spokojnie udać się na zwiedzanie zamczyska.
- Po prawej znajdują się winnice. Jak zapewne wiesz, tutaj często się z nich korzysta. – powiedziała ze śmiechem.
- Tak, słyszałam wiele ciekawych rzeczy o tym miejscu. – odpowiedziałam również się uśmiechając.
- O, a tutaj znajduje się spiżarnia, a tam dalej jest przejście do królewskich stajni.
Starałam się słuchać uważnie, ponieważ każda wskazówka na temat tego budynku mogła mi pomoc nie tylko w kradzieżach, ale i w odkryciu znaczenia czerwonego krzyżyka w samym centrum pałacu. Po oprowadzeniu mnie po pomieszczeniach gospodarczych i parterze udałyśmy się na pierwsze piętro.
- Tutaj natomiast mieszczą się komnaty dla dam dworu, doradców i gości. – rzekła Elise.
- Ładnie. – powiedziałam na widok wielkiego korytarza. W dzień, oświetlany przez promienie słońca wyglądał jeszcze bardziej okazale. Wzdłuż niego, na ścianach w kolorze maku, jak przystało na ognisty zamek wisiały piękne portrety w ogromnych złotych ramach. Każdy z nich miał na dole umieszczony podpis, informujący o tym, jaka ważna osoba została przedstawiona na obrazie. Na długości korytarza rozmieszczone były zdobione stoliki, na których ustawiono duże wazony z pięknymi bukietami kwiatów. Ogromne okna otoczone były krwisto bordowymi zasłonami. Na marmurowej podłodze rozłożono bogato wyszywane dywany w podobnej, ognistej kolorystce. Choć był to tylko korytarz, przyznam, że robił wrażenie. Ciekawe jak wyglądały komnaty? Pewnie niedługo się tego dowiem.
- Na drugim piętrze mieszczą się apartamenty królewskie. Nikomu prócz wyznaczonej służby nie wolno tam wchodzić.
- Dlaczego? – zapytałam.
- Tego nie wie nikt. – odpowiedziała szeptem Elise, pochylając ku mnie głowę. – Mówią, że to kwestie bezpieczeństwa i takie tam, ale nikt w to nie wierzy. Przecież królowa bardzo często chodzi bez jakiejkolwiek obstawy i ma gdzieś wszystkie przepisy dotyczące ochrony, więc niby dlaczego tak bardzo zależy jej na tym, aby przestrzegać tego rozkazu?
- Hmmm… Masz rację, bardzo to wszystko dziwne. – odparłam również szeptem. Czyżby to miało związek z czerwonym krzyżykiem?


- A o czym to tak panienki rozprawiają? – odskoczyłyśmy od siebie na dźwięk kobiecego głosu. Gdy się odwróciłam spostrzegłam, że była to dziewczyna, która towarzyszyła królowej we wczorajszym pochodzie. Sadząc po kosztownej, wyciętej sukni zdążyła już przyzwyczaić się do królewskich luksusów. Skrzywiłam się lekko na tę myśl.
- Och, witaj pani. My tak tylko… - zaczęła pętlić się Elise pochylając głowę. Na jej policzkach wykwitły rumieńce. Czy zrobiłyśmy coś złego? Widocznie nawet rozmowy na niektóre tematy są tu zakazane…
- Dworskie ploteczki. – odpowiedziałam twardo prostując się i unosząc do podbródek. Dziewczyna przeniosła swój świdrujący wzrok na mnie.
- Ach, ploteczki powiadasz. Może przyłącze się do Was, co? – powiedziała wpatrując się we mnie.
- Zapraszamy. – odparłam chłodno.

(Droga Ashlyn? :3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz