Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

10 sierpnia 2015

Od Daenerys

Dzisiejszego dnia jak zwykle udałam się do zamku. Czekały na mnie codzienne obowiązki. Przy bramie stał młody strażnik - Jones. Od dłuższego czasu próbował mnie zaprosić na piwo ale nigdy nie był na tyle odważny by to zrobić. Uśmiechnęłam się do niego zalotnie gdy ten otwierał żeliwną bramę. Przeszłam przez nią wciąż uśmiechając się do chłopaka. Ruszyłam powolutku przez dzieciniec zamku a po chwili przekroczyłam drzwi budowli. Przywitało mnie kilka pokojówek:
- Witaj panienko.
- Witaj Alyss. Wiesz może gdzież to schowano nowe gęsie pióra?
- Tak panienko! Proszę iść...
Młoda dziewczyna pokazała mi drogę do małej komnaty. Kiedy wzięłam wszelakie potrzebne rzeczy ruszyłam do sali audiencyjnej. Otwierając drzwi westchnęłam głośno. Kolejne kilka godzin słuchania zażaleń wieśniaków...

5 godzin później

Pozbierałam swe rzeczy, pióra włożyłam do torby, zapisane pergaminy także. Na moje szczęście miałam wolne do końca dnia. Jeszcze jedna tak nudna audiencja i chyba umrę!- Pomyślałam kierując się do drzwi.
Wyszłam pośpiesznie z komnaty i wyszłam z pałacu. Przy bramie nadal stał Jones- tym razem jednak zadowolony i uśmiechnięty. Zdziwiona jego dobrym humorem spytałam się go:
- Co jest Jones?
- Wszystko dobrze Dany! Idealnie!
Pełna podejrzeń podeszłam bliżej chłopaka. Jego pociągła, młoda twarz gdzieniegdzie przyprószona trądem młodzieńczym emitowała radością i szczęściem.
- Cóż takiego ci się udało? Awans?
- Nie panienko!
- Wiem, w końcu znalazłeś dziewczynę?
Uśmiechnęłam się nonszalancko i nie czekając na odpowiedź chłopaka wyszłam przez bramę.
Żar lał się z nieba. Od początku lata w królestwie nie dało się żyć! Rzeka lawy podsycała tylko temperaturę. Usiadłam na mym łożu i rzekłam sama do siebie:
-Nie wytrzymam tego ciepła! Muszę wyjść z domu!
Kierowana przez tą myśl wstałam z łóżka i ruszyłam do mej szafy. Przeglądałam suknie co chwila mówiąc w myślach:
"Ta za gruba. Ta niemodna. Ta z kolei zniszczona " Westchnęłam i ociągając się sięgnęłam na samo dno szafy. Wyjęłam mą ulubioną, krwistoczerwoną lekką suknię. Przebrałam się i opuściłam moje domostwo. Skierowałam swe kroki do stajni. Po chwili znalazłam boks Demonici. Klacz zarżała mój widok...
Klacz biegła szybko i delikatnie. Poruszała się tak lekko jak piórko na wietrze. Odetchnęłam świeżym powietrzem gdy klacz skierowała się w stronę Oceanu Magicznego. Usiadłam na piaszczystej plaży gdy po kilku minutach ma klacz zarżała wściekle. Poderwałam się na równe nogi i odszukałam mego konia. Niedaleko niej stał jakiś mężczyzna. Trzymał swego konia aby ten się nie wyrwał. Gestem dłoni uspokoiłam Demonicę. Spojrzałam na tajemniczego mężczyznę po czym rzekłam:
- Wybacz mi zachowanie mej klaczy. Jest lekko zdziczała.
Mężczyzna nic nie powiedział a ja wpatrywałam się w niego z łobuzerskim uśmiechem na ustach. Wpatrywał się w me włosy jak by nigdy nie widział ich w podobnym kolorze. Po chwili ciszy rzekłam:
- Nazywam się Daenerys. Jestem z Królestwa Fuego'a.

Itachi Uchicha??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz