Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

15 sierpnia 2015

Od Sabethy

-Nie, nie, nie, ja ci mówię, że przestępcy są potrzebni! Oczywiście w rozsądnych ilościach. - perorował brodaty kupiec w uniesieniu wymachując na wpół opróżnioną butelką wina. Zwał się Ovidio i razem z szóstką towarzyszy zmierzali aż na samo północne wybrzeże Aquy. Jechałam z nimi jako Sophia. Grubasek szybko się do mnie przekonał mimo początkowej niechęci spowodowanej głównie moim wyglądem, jednak szybko zaczęliśmy ożywione dyskusje na różne tematy i wciągaliśmy w nie resztę członków tej małej karawany. Teraz wykłócał się właśnie z mężczyzną, który mnie znalazł, Girolamo. Siedziałam obok nich przysłuchując się temu.
- Nie, mylisz się, drogi Ovidio. Przestępcy są zbędni, wszyscy ci złodzieje, mordercy, to zło. Gdyby ich nie było, życie byłoby lepsze.- fuknął. Ciekawe co by powiedział, gdyby wiedział kto z nimi jedzie, pomyślałam z rozbawieniem upijając łyk wina, które brodacz kupił od innych kupców mijanych na szlaku. Tamci z kolei udawali się do Aire, a potem do Tierry.
- Pomyśl tylko! Gdyby nie przestępczość wielu straciłoby pracę! Pomyśl o najemnikach, którzy żyją z ochraniania takich karawan jak nasza. I do tego jak byłoby nudno! Kompletnie nic ciekawego by się nie działo.- westchnął ciężko gruby kręcąc głową.
- Tobie odpowiadają chyba tylko krwawe rozrywki.- odparł oburzony rozmówca.- A gdyby to nas zaatakowano? Też byś się tak cieszył? I jak to nie byłoby nic ciekawego? A różni artyści i ich prace - rozłożył ręce, jakby chcąc pokazać ileż to takowych jest.
- Ależ przestępcy to także artyści! Przecież mordowanie jest sztuką!- uniósł się Ovidio. Drugi kupiec najwyraźniej zmęczony bezowocną kłótnią machnął ręką i zamilkł. Wielce zadowolony z 'wygranej' brodacz napuszył się niczym paw. Uśmiechnęłam się pod nosem odwracając od nich wzrok. Całkiem przyjemnie się słuchało jak się sprzeczają, szczególnie, kiedy brało w tym udział kilka osób. Opróżniłam do końca butelkę i zaczęłam przyglądać się mijanemu krajobrazowi. Byliśmy już na terenie Aquy, wzdłuż szlaku ciągnęły się coraz niższe pagórki porośnięte bujną, soczyście zieloną trawą. Od czasu do czasu pojawiały się kępy jakich krzewów i drzew. Wzdłuż drogi ścigało się kilku jeźdźców, pojawiali się i znikali jakby zapadali się pod ziemię, a ta wypluwała ich po chwili w innym miejscu.
- Sophio, dokąd tak właściwie się wybierasz?- spytał po dłuższej chwili Girolamo.
- Do...kuzyna, który mieszka na wybrzeżu.-powiedziałam wzruszając ramionami.-
A  czym zajmuje się Twój kuzyn?- Nosz cholera, co to? Przesłuchanie?
- Jest rybakiem.- przymrużyłam lekko oczy.
- A skąd pochodzisz?- Może jeszcze drzewo genealogiczne wyłożyć, pomyślałam z irytacją.
- Z południowej części Aire, rodzice mają małą farmę niedaleko granicy z królestwem Tierry.-Złodziej, który mnie wychował pewnie by był zadowolony z tego, do czego doszłam. Uśmiechnąłby się krzywo, jak to on i zatarłby kościste ręce. Mężczyzna zaniechał dalszego wypytywania, miast tego zamyślił się miętosząc w palcach rękaw koszuli. Zsunęłam się z wozu, który wlókł się swym ślimaczym tempem. Odwiązałam przywiązanego doń Zacka, któremu wyraźnie ta żółwia prędkość niezbyt odpowiadała.
- Co powiesz na mały wyścig?- Mruknęłam doń cicho wskakując na siodło. Parsknął potrząsając łbem i skoczył ruszając z miejsca galopem. Przyłączyliśmy się do gonitwy wzdłuż kupieckiej trasy. Tamci jeźdźcy byli młodzi, dzieciaki które ledwie weszły w dorosłość. Zdziwiło ich nieco pojawienie się nowego 'gracza', ale po chwili ruszyli dalej zaśmiewając się i walcząc o pierwsze miejsce. Mój ogier widząc gnające obok niego inne konie szarpnął się do przodu, byle za wszelką cenę wyprzedzić przeciwników. Przylgnęłam do jego szyi naciskając lekko kolanem jego lewy bok. Skręcił natychmiast przebiegając tuż przed pyskami innych zwierząt, które z rżeniem wryły się kopytami w ziemię. Zack zwolnił do kłusa, uśmiechnęłam się do dzieciaków. Tak się ściga! Do karawany wracaliśmy niespiesznie, koń zatrzymał się na chwilę żeby poskubać trawy. Ja zerknęłam do torby przytroczonej do siodła, klejnoty zalśniły lekko. Wymienię jeszcze część gdzieś na wybrzeżu. Zostanę na parę tygodni w królestwie Aquy, a potem... Może by tak wybrać się do Tierry?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz