Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

9 sierpnia 2015

Od Elisabeth - CD. Anthony'ego

Crystal goniona wiatrem gnała po wrzosowisku. Pochylona nad jej lśniącą grzywą nie zwracałam jednak uwagi na widoki. Miałam misję zleconą przez samą księżniczkę. Miałam znaleźć i przyprowadzić jakiegoś chłopaka z Królestwa Aqua'y. Podobno ma kłopoty i mam mu pomóc. Czemu to zawsze jestem ja? Zawsze mnie wybierają do takich misji. To co najmniej denerwujące. Z takimi myślami pędziłam dalej. Wkrótce dojrzałam miasteczko. Zwolniłam. Z daleka czuć było przestępczość. Dalej jechałam kłusem. Po niecałych 30 minutach dojechałam do granicy miasteczka. Tam zsiadłam z Crystal i złapałam za uzdę. Zanim poszłam dalej założyłam na siebie płaszcz z głębokim, zasłaniającym twarz kapturem. Szłam dalej. Po chwili zobaczyłam jakąś kobietę. Ubrana była skromnie, jak przystało na zwykłą wieśniaczkę. Karmiła kury. Powoli podeszłam bliżej.
-Przepraszam - zaczęłam, a kobieta lekko zadrżała i spojrzała na mnie - Widziałaś może chłopaka wjeżdżającego do miasta?
-Tak, pojechał w tamtą stronę - powiedziała i machnęła ręką w stronę jednego z zaułków.
Kiwnęłam głową na znak podziękowania i poszłam dalej. Faktycznie stał tam koń podobny do tego, którego opisywała mi księżniczka. Podeszłam bliżej. Crystal zarżała, a koń spojrzał w naszą stronę i również zarżał. Wzięłam to za znak, że mogę podejść. To też zrobiłam i zobaczyłam dziewiętnastolatka leżącego na ziemi i obryzganego własną krwią. Lekko szturchnęłam go nogą. Nie zareagował. Zapewne nieprzytomny. Spróbowałam go podnieść. Nie był ciężki, więc przyszło mi to z łatwością. Władowałam go na siodło własnego konia, a sama wsiadłam na Crystal. Ruszyłam stępa, lecz gdy zauważyłam, że chłopak jako tako trzyma się w siodle zmieniłam tempo na kłus, a wreszcie na cwał. Z moich obserwacji wynikało, że młodzieniec ma coś nie tak, jak powinno być z żebrami. Pewnie złamane. Jechałam dalej w stronę swojego domu - zamku królestwa Tierra'y.
~×~
Po wielu godzinach jazdy przerywanej tylko na napojenie koni, stanęłam u wrót zamku. Oddźwierny wpuścił mnie bez problemu. Gdy, nie zauważona przez nikogo, znalazłam się w mojej komnacie ułożyłam chłopaka na moim łóżku, a sama usiadłam na krześle, które ustawiłam tak, by nie mógł on mnie zauważyć gdy się obudzi.

<Anthony? Co powiesz jak wstaniesz?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz