'Bum!' Wpadłem do wody rozbryzgując ją na wszystkie strony. Jezioro
było dość głębokie, by nie poranić się o kamienie wypełniające dno zbiornika. Z
całych sił odepchnąłem się od skalistego dna łapiąc się skały, która wynurzała
się z cieczy niczym syrena. Uporczywie trzymając się jej ogarnąłem zbiornik
wzrokiem wzrokiem, gorączkowo nabierając powietrza. Czułem jak adrenalina
płynie w moich żyłach. Mężczyzna, z
którym dane mi było spędzić cztery godziny, nie miał tyle szczęścia. Wylądował
na granitowym ostrym głazie. Jego ciało, częściowo zaniżone w wodzie, farbowało
wodę na szkarłatny kolor.
Gdy już odetchnąłem z ulgą, że nie muszę
się nikogo pozbywać. Do moich uszu dobiegł żałosny głos wołający o pomoc. To ta
dziewczyna. Powinna mi dziękować, a nie znów błagać o pomoc. Zniesmaczony
wskoczyłem do wody by znów uratować niewiastę.
Kiedy została wyciągnięta, na brzeg
położyłem się na trawie ze zmęczenia. Wyłuskałem wszystkie tkwiące w udach wapienne
elementy, obwiązując uda prowizorycznym bandażem z roślin. Do wesela się zagoi.
Nie długo potem odruchowo wyciągnąłem
dłoń w kierunku lewego uda. przywiązana została sakwa z lekarstwami, ale jak na
złość nie miałem przy sobie swojego wyposażenia.
Przeczesałem blond grzywkę, która
złośliwie okrywała większość twarzy. 'Jak ten koleś wytrzymuje z takimi
włosami?' - zadałem sobie pytanie wbijając wzrok w niebo. Byłem wykończony, a
zostały jeszcze tylko, trzy dni. Trzy dni.
Skierowałem głowę w moją lewą stronę, gdzie
leżała dziewczyna. Za nic nie chciało mi się taszczyć jej dalej ze sobą...
Minęły dwie godziny, a zatem purpura spowijała niebo oznajmiając, że
jest już wieczór. Zdążyłem wypocząć, oraz zbudować ognisko, podsuszyć ubranie. Ciało
Floriana, było okropnie chuderlawe. Z niecierpliwością wyczekiwałem końca
działania eliksiru. Zwiotczałe mięśnie, nie były w stanie podnieść trzech kłód
na raz...
<Kiaro...?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz