Zaczęłam krążyć wokół sali szukając Jonasza. Po krótkim czasie odnalazłam postać kolegi, który gadał z jakąś blond paniusią. Szybkim i zdecydowanym krokiem zaczęłam podążać ku nim. Gdy byłam w połowie drogi do ich stolika, obie osoby wstały. Rozpromieniony Jonasz (który najwyraźniej był zlany w trupa) i roześmiana panna, którą obejmował chłopak właśnie zmierzali ku tylnemu wyjściu.
- Jonasz! - krzyknęłam w jego stronę.
Głośne rozmowy stworzyły barierę dźwiękową i nikt nie usłyszał mojego wołania. Wściekła na niego, niemal biegłam przez zatłoczone stoliki i krzyczałam ile tylko miała tchu w piersiach, aby się odwrócił. Miałam wrażenie, że nawet gdyby mnie słyszał wolałby mnie olać i zająć się tą wymalowaną lalą, która wieszała mu się na szyi. W końcu jednak dogoniłam mojego „przyjaciela”, który właśnie naciskał klamkę.
- Ej! Zaczekaj! - krzyknęłam mu prawie do ucha.
- Cat? Co ty tu robisz? I na litość boską nie drzyj się tak – powiedział, prawie nie bełkocząc.
- Co z Julią? Gadałeś z nią?
Mężczyzna zrobił zdziwioną minę i spytał:
- Kim, kur.wa jest Julia?
Walnęłam się ręką w twarz.
- Idziemy? - odezwała się tamta blondyna.
Jonasz pokiwał głową i otworzył drzwi puszczając dziewczynę przodem. Następnie i on opuścił izbę zamykając za sobą drzwi głośnym kłapnięciem. Zrezygnowana , straciłam wiarę w ludzkość. Postanowiłam poczekać na Julię, która miejmy na dzieję nie zapomni o nas i porozmawia ze mną. Kobieta zazwyczaj kazała na siebie czekać, a czasem miała zwyczaj odpuszczania sobie umówiony spotkań, kiedy tylko nie miała na to ochoty. Takie luźne podejście do życia miała owa kobieta. Postanowiłam znaleźć sobie jakiś ustronny stolik, który nie rzucałby się od razu w oczy. Znaleźć takie miejsce było trudno... w ogóle trudno było znaleźć stolik. Po krótkim przeglądzie całego pomieszczenia doszłam do wniosku, że nie ma wolnych stołów i pozostaje tylko dosiąść się do kogoś. Tylko do kogo? Większość klientów stanowili ludzie, którzy na pierwszy rzut oka nie wydawali się zbyt mili. Wtem zauważyłam stół przy którym siedziała mała dziewczynka. Była to ta sama jasnowłosa dziewczynka, na którą wpadłam wychodząc za pierwszym razem. Po krótkim zastanowieniu podeszłam do jej stolika i zapytałam:
- Mogę się dosiąść? - dziewczynka była całkiem sama, pomimo tego, że przyszła tu z jakimś gościem...
Ester? Sorry, że tyle na mnie czekałaś :v
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz