Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

1 września 2015

Od Elen

Ktoś był w moim domu.
Obudziłam się, a wszędzie wokół panował mrok.
Usłyszałam kroki. Ciche skrzypienie drzwi od pokoju ojca. Syk, i jego krzyk. Odgłos walki, szamotania, prucia i… mlaskania.
Drżącymi dłońmi odkorkowałam flakonik z trucizną i wylałam kilka kropel na ostrze mojego noża. Zakradłam się pod drzwi, tak, aby po ich otworzeniu odgradzały mnie od obcego.
Mlaskania z pokoju obok ucichły. Cisza. Nie zatrzeszczała ani jedna deska. Cienie tańczyły po ścianach mojego pokoju. Czekałam, lecz nic się nie działo. Już chciałam się podnieść, gdy… gdy poczułam oddech na swoim karku. Włosy stanęły mi dęba, zaczęłam cała drżeć, panika krzyczała w mojej głowie "UCIEKAJ!".
Zamknęłam oczy, i powoli odwróciłam się w stronę potwora. Gdy odór śmierci owiał moją twarz, uchyliłam powieki…

-Elen, zbudźże się wreszcie- z koszmaru wyrwał mnie ochrypły głos ojca –Już świta, za pół godziny ruszamy.
Tata lekko potrząsał mnie za ramię. Małe zmarszczki, podkrążone oczy, kilkudniowy zarost, to wszystko dodawało mu lat. W pełni ubrany pewnie jest w trakcie pakowania. Byłam rozespana, i jeszcze nie dotarła do mnie niezwykłość sytuacji. Zazwyczaj budziłam się sama, bądź wystarczało skrzypienie drzwi i od początku pomagałam mu przy objuczaniu koni.
-Już wstaję- zapewniłam niewyraźnym pomrukiem, bardziej zmęczona niż kiedy kładłam się spać.
-Uważaj, potłukłaś coś, wszędzie leży szkło- ostrzegł mnie, po czym wyszedł cicho i zamknął drzwi.
Ostrożnie wychyliłam się za krawędź łóżka. Rzeczywiście, podłoga była usiana szklanymi odłamkami. Tylko co ja mogłam stłuc przez noc? Nie potrafiłam sobie przypomnieć. Ani do końca się obudzić. Otworzyłam okno w nadziei, że świeże powietrze pomoże mi się ocknąć. Tak też się stało, wraz z rześkością poranka dziwna kurtyna otumaniająca mój umysł opadła. Jęknęłam głośno, gdy zdałam sobie sprawę, co zrzuciłam z szafki nocnej. Grzyb, wyglądający jak purchawka, ale purchawką nie będąc zwrócił na siebie moją uwagę dziwnymi brodawkami, które mieniły się niczym bańka mydlana. Głupia ja postawiłam słoik z nim w środku tuż przy krawędzi, w nocy pewnie strąciłam go ręką, przewracając się z boku na bok.
Grzyb był dojrzały, jego wnętrze obrzmiałe, gdy spadł na ziemie pękł, uwolnił zarodniki, które wywołały moje senne koszmary. Przez całą noc goniła mnie bezimienna groza, a gdy w końcu miałam spojrzeć jej w twarz budziłam się w nowym koszmarze. I tak całą, długą noc.
Szybko i sprawnie ubrałam się, próbując już nie myśleć o strachu który towarzyszył mi we śnie. Szybko zamiotłam podłogę, a gdy się schyliłam i zajrzałam pod łóżko, zobaczyłam winowajcę moich nocnych zmor. Pęknięty, sflaczały, leżał pod łóżkiem tajemniczy grzyb o niecodziennych właściwościach. Chwyciłam go poprzez bawełnianą ściereczkę, wrzuciłam do nowego pojemniczka i do mojego plecaka. Gdy ojciec będzie sprzedawał mięso, skóry i znalezione przeze mnie zioła, ja zajrzę do Babki Smith, jak ją wszyscy nazywają. Prócz mojego taty, to ona jest moją nauczycielka. Czy też może była. Z satysfakcją stwierdzam, że chyba uczeń przerósł mistrza. Może ona będzie umiała powiedzieć mi coś więcej o tym okazie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz