- Mmm... Co ja potrafię, to jest moja sprawa - pokazałam mu
język.
- Aha, czyli nic - zachichotał.
- Osz ty!
Odepchnęłam go magią i walnął o drzewo, uwięziły go pnącza
do drzewa, stanęłam przed wierzgającym się chłopakiem, miecz wypadł z ręki,
mocą odsunęłam go... Wyczarowałam
ognisty bicz i trzasnęłam nim o ziemię zostawiając na ziemi zwęglony ślad.
- Co o tym powiesz, proszę pana - trzasnęłam ponownie biczem.
- Ok, ok a teraz uwolnij mnie-powiedział.
Rozkazałam pnączom uwolnić go, spaliłam je.
- No a ty, co potrafisz? - spytałam nie chowając bicza.
?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz