Wpatrywałem się bezradnie w niebo, błądząc po nim wzrokiem w
poszukiwaniu Sygny. Niestety na próżno. Po chwili za mną pojawił się Ramzes, położył
współczująco dłoń na moim ramieniu i tylko pokręcił głową. Mój wzrok powędrował
w jego stronę, wpatrzony byłem chwilę w jego profil po czym wpadła mi do głowy
niezła myśl.
- Braciszku, wyświadcz mi przysługę i zmień się w smoka!
wrzasnąłem pełen zapału
- Yyy po co? wydukał nie ogarniając o co mi chodzi
- Polecisz ze mną do Sygny, wiem że umiesz ją odszukać. .
- Oszalałeś? ! Ja nie chcę wplątywać się w wasze kłótnie. . burknął zły
- Tylko mnie tam podwieź... przewróciłem oczami
- Dobra, ale coś za coś. . odparł dumnie wypinając klatę do przodu
- Stawiam kufel najdroższego piwa i wieprzowinkę z sosem. . spojrzałem na niego chytrze
- Stoi. . trącił mnie ramieniem z szerokim uśmiechem
Wyszliśmy poza mury miasta. Ramzes przemienił się w
cytrynowego smoka a ja wsiadłem mu na łeb, trzymając się jego ostrych rogów. Nie
minęło długo a już po chwili znajdowaliśmy sie na terenie Smoczego Pola. Podrzucił
mnie dokładnie pod wejście do jaskini Sygny a sam poleciał czekać na śnieżnej
górze niedaleko lasu. Podszedłem ostrożnie do wylotu jamy, poczułem lekki
powiew powietrza z nozdrzy smoczycy. W mojej dłoni powstał mały płomień ognia
by oświetlić mi drogę. W kącie zobaczyłem smoka. Podszedłem do niej, delikatnie
głaskając jej truskawkową, łuskowatą skórę. Wtedy otwarła jedno ze ślepi, automatycznie
odskoczyłem na bezpieczną odległość. Zerwała się na równe nogi, prychnęła a z
jej nozdrzy wyleciał szary dym.
- Uspokój się. . wrzasnąłem spanikowany, ukazując postawę
uległego
Smoczyca dalej przybierała agresywną postawę, szczerząc
ostre, mleczne kły.
- No i co? Zabijesz mnie? Jeżeli ci to polepszy humor to
zrób to!prychnąłem
Nagle z jej paszczy buchnął na mnie strumień złotego ognia. Natychmiastowo
odskoczyłem w bok, lądując płasko na ziemi, ochraniając głowę rękami.
- Nie mówiłem serio! krzyknąłem
Usłyszałem tylko głośny śmiech ze strony kobiety. Obróciłem
się, wstając z ziemi i otrzepując się. Była już w normalniej postaci.
- Hahaha, ale to było śmieszne. . nienawidzę takich żartów.
. burknąłem ironicznie
- Żartów? Chcę się trochę pobawić z moją ofiarą przed
konsumpcją. . uśmiechnęła się złośliwie,
oblizując swoje różowiutkie usta
- Zbytnio się nie najesz... nie mam
zbyt dużo tłuszczu jak zauważyłaś. . westchnąłem
- Nasycisz poczucie mojej zemsty, moją psychikę a to mi w
zupełności wystarczy. . mruknęła
zastraszająco
- Daruj sobie. . prychnąłem
- Rycerzyk boi się śmierci? Gdzie masz swój honor, hę? ciskała sarkazmem
- Nic złego nie zrobiłem. . warknąłem, moje oczy zapłonęły błękitem
- Ta, jasne. . a zabijanie niewinnych smoków też jest niczym?
Łamanie danej mi przysięgi również? ? warknęła
- Czemu mi nie wierzysz? Opowiedziałem ci już poprawną
wersję. . jęknąłem
- Straciłam do ciebie zaufanie. .
- Chodź za mną, pokażę ci jeden z dowodów... złapałem ją nie pytając o zgodę za rękę i
pociągnąłem za sobą wychodząc przed jaskinię. Rozglądnąłem się uważnie, poszukując
mojego brata w pobliżu jednak nieudolnie. Kobieta wyrwała swoją dłoń z mojego uścisku, zakładając
ręce na krzyż.
- No i co to ma być? burknęła z kamienną twarzą
- Cholera, gdzie on jest. . wymamrotałem pod nosem, stając nad niewielką
przepaścią
Nagle usłyszałem znowu śmiech Sygny, tym razem głośniejszy i
wyraźniejszy.
- Co ci? obróciłem się w jej stronę z uniesioną brwią
- Lepiej zobacz swój tył! padła na ziemię ze śmiechu, obejrzałem
się do tyłu a tam jedna wielka dziura odsłaniająca bieliznę i to jeszcze w
serduszka!
- To nie moje! ryknąłem zmieszany
~Super, znowu pomyliłem bieliznę...
- A kogo? Twojego brata? zachichotała
- Moje!Celny strzał blondyno... centralnie przed moim nosem zjawił się
cytrynowy smok
Dziewczynie kompletnie z twarzy zniknął uśmiech. Wpatrzona
była w Ramzesa jak w obrazek. Zapewne pierwszy raz zobaczyła go w takiej
postaci. Uchyliła tylko lekko usta i wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia.
- Panno Cuttlefish. Teraz masz jeden z niepodważalnych
dowodów tego dlaczego mu zaufałem i powiedziałem o tobie. . co więcej przecież
jego bym nie zabił chociaż jest smokiem co nie? Tamta akcja którą zlecił mi
król była na smoka który aż prosił się o śmierć ze starości, sam Ramzes go
znalazł. . uśmiechnąłem się triumfująco
Staliśmy tak przez chwilę w milczeniu. Kobieta zastanawiała
się z niewyraźną miną co mi odpowiedzieć albo raczej wymyślić coś na swoją
obronę.
- Dobra, ja lecę się nażreć... Ramzes złożył mi raport po czym poleciał w
stronę miasta
Podszedłem nieco do kobiety, patrząc jej w oczy, próbowała
uniknąć mego wzroku.
- Ja nie chciałem żeby tak wyszło, po prostu źle się
zrozumieliśmy. . Dobrze wiesz że nie zamierzałem cię krzywdzić... odparłem poważnie ze zmarszczonymi brwiami
<Sygna? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz