Niby mu ufałam, ale co do tego sposobu nie byłam pewna. Czy nie pomogłyby jakieś leki? Nie znam się na medycynie, ale skoro lekarz mówi, to lekarz wie. Zresztą, nigdy nie miałam swojego zdania i dostosowywałam się do innych. Tak też postąpię tym razem.
Namida zmierzyła dzikim wzrokiem mężczyznę, który sprawiał mi "krzywdę". W sumie rozumiem ją, gdyby ona leżała tutaj i pojękiwała z bólu, a ja bym patrzyła tylko jak lekarz jej ból pogłębia to może i bym patrzyła na niego tak samo. Ścisnęłam jej rękę mocno, aż ta zapomniała o moim bólu i sama jęknęła.
- Nie duś tak mojej ręki. – powiedziała z lekkim uśmiechem rozbawienia. Ja jej go odwzajemniła, ale nie na długo.
- Zaraz koniec. – powiedział Ikalet, wpatrując się w moją ranę, której teraz tak naprawdę nie było. Widziałam tylko kupę obślizgłych ślimaków na mojej skórze.
- Ten widok wprowadza mnie w niesmak. – zająknęłam. Cóż, mimo napiętej sytuacji, humor nas nie opuszczał. Bardzo się z tego cieszę, że śmieją się razem ze mną niźliby siedzieć cicho ze skwaszoną twarzą.
Ikalet?
Przepraszam, że krótko, bezsensownie i w ogóle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz