Kiedy to wbijałem wzrok w żarzące się ognisko do mych uszu dobiegł delikatny i kobiecy głos:
- Jak ty w ogóle masz na prawdę, na imię?
Zapytała dziewczyna przełykając ślinę.Widać było ,że żałowała tego pytania.
Lekko przymknąłem powieki wyobrażając jak znużoną snem dziewczynę ,wrzucam do krętej rzeki.Otworzyłem oczy uśmiechając się delikatnie pod nosem ,po czym zaripostowałem.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła ,prawda Kiaro?
Chwilowo nastała cisza.Bez problemu można było usłyszeć grzmiące w oddali chmury burzowe.Ciekawe kiedy strażnicy nas złapią?
-Zbieram się.
Mruknąłem do dziewczyny.Mina pokerowego gracza nie pokazywała żadnych uczuć.Tylko wytrwałość.Ściągnąłem siwą marynarkę wiszącą na gałęzi wzniosłego klonu.Dziewczyna zrobiła to samo podążając za mną ,jak dziecko za matką.
-Aa ,ty nie idziesz w stronę Aire?
Zapytała dziewczyna podbiegając.
-To tam najprędzej będą mnie szukać.
Mruknąłem.
Kiara pokiwała delikatnie głową na znak ,że zgadza się z moją wypowiedzią.
-A ,ty nie powinnaś kierować się w inną stronę?-Bąknąłem z nieukrywaną irytacją.-Uczepiłaś się mnie jak rzep psiego ogona.
<Kiaro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz