- Co zamierzasz dzisiaj robić? Wydaje mi się, że możesz już spróbować wstać, a jeżeli tak, to możemy wyjść do parku na spacer.
Chłopak popatrzył na mnie z zaciekawieniem, a uśmiech nie spełzał z jego twarzy. Zastanowił się, aż wreszcie powiedział:
-Jeżeli mi pozwolisz Pani, to chciałbym zobaczyć mojego konia - oświadczył i oparł się na łokciach pół - leżąc, pół - siedząc. Spróbowałam się uśmiechnąć, lecz wyszedł mi z tego jakiś nieokreślony wyraz twarzy, więc powiedziałam po prostu:
-Jasne, to da się zrobić.
Powoli pomogłam mu wstać. Chłopak ledwo trzymał się na nogach, jednak gdy zrobił parę kroków poczuł się pewniej i wyprostował się. Był nieco wyższy ode mnie. Otworzyłam drzwi i powoli zaczęliśmy schodzić schodek za schodkiem. Po kilku minutach byliśmy u podnóża schodów. Nagle Anthony zachwiał się i złapał się mnie za ramię. Jego dłonie były ciepłe i wielkie. Ta chwila była dla mnie wiecznością. Wtem chłopak puścił mnie i wszystko wróciło do normy. Jedyne co pozostało to rumieniec, który wypełzł mi na policzki. Szliśmy dalej w milczeniu. Powietrze było ciepłe, ale nie gorące. Wprost idealna pogoda na spacer. Po chwili byliśmy w stajni. Już słyszałam rżenie Crystal. Gdy otworzyłam drzwi pierwszym, co ujrzałam był brak większości koni - księżniczka pewnie znowu wyruszyła do innego Królestwa. Chłopak powoli podszedł do boksu, w którym stał ten sam ogier, na którym go przywiozłam. Koń parsknął i potrząsnął łbem.
Anthony? Wybacz, że takie krótkie i mało szczegółów. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz