Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

7 września 2015

Od Gabriela - CD. Skye i Elizabeth

Wczesnym rankiem Grange, dowódca naszego oddziału, wezwał mnie za pośrednictwem Davida, który twierdził, że "szef ma dla ciebie ważne zadanie". Cóż, okazało się, że jest tak w istocie, choć niektórzy polemizowaliby co do wagi polecenia. Zostałem po prostu wysłany na targ z długą na łokieć listą rzeczy, których potrzebowali mniej lub bardziej żołnierze, a w szczególności nasz kucharz, a których dostawą nie zajmowało się państwo. Na moje, i moich współtowarzyszy, szczęście kuchcik Lindt był wielkim smakoszem i jadaliśmy lepiej niż inne odziały. Chwilowo jednak nie czułem się zbyt szczęśliwy, przeciskając się przez tłumy mieszczan, rycerzy i chłopów. Każdy pilnował własnego towaru lub świeżo zrobionych zakupów. Kupowano, sprzedawano i wymieniano się. Konie rżały, kury i gęsi w wiklinowych klatkach gdakały, prosięta głośno pochrząkiwały, ale nie tylko zwierzęta zachowywały się głośno. Przekupki krzyczały na całą ulicę, kupcy z dalekich stron donośnie zachwalali jedwabie, atłasy i egzotyczne przyprawy, chłopi kłócili się jakość owczej wełny, a dzieci radośnie śmiały się i bawiły. Tylko to ostatnie było miłe dla moich uszu. No, i może jeszcze rżenie koni... Nie lubiłem tłumów, czułem się w nich przyparty do muru, ściśnięty. Jako kilkulatek miałem nawet kilka napadów paniki, gdy matka zabierała mnie "na miasto". To było już dawno przeminęło, ale niechęć pozostała.
Obładowany workami i sakwami z pożywieniem(w tym ośmioma rodzajami przypraw, których nazw nawet nie potrafiłem powtórzyć z pamięci), rzemieniami, dwoma specjalnymi garnkami do robienia jakiejś zagranicznej potrawy z ryżu, wodą kolońską(podejrzewałem o tą pozycję na liście Grange'a), trzema belami materiału oraz narzędziami, wreszcie wydostałem się z morza ludzi i z ulgą zapuściłem się w mniej uczęszczane uliczki. Rozluźniłem się trochę, wystawiając twarz na promienie słońca i poprawiając paski skórzanej torby wpijającej się w moje ramię. Wszyscy starali się korzystać z ostatnich ciepłych dni jesieni, nim przyjdą zimne wiatry i słota. W pewnym momencie usłyszałem czysty, dziecięcy głosik śpiewający wesołą piosenkę. Poczułem, że zrobiło mi się lżej na duszy, a torby przestały mi tak ciążyć. Jednocześnie przeszył mnie dreszcz. Ostatniej nocy słyszałem tą piosenkę. We śnie. Zaciekawiony, ruszyłem dziarsko do przodu, pragnąc usłyszeć, kto śpiewa.
Nagle prawie wpadłem na dwa kłusujące konie, a na nich dwoje jeźdźców. Płci żeńskiej. Jasnowłosa dziewczyna w lekkiej zbroi z nieprzeniknioną miną i śpiewająca piosenkę dziewczynka - na moje oko nie miała ukończonych nawet dziesięciu lat - o niebieskich włosach i promiennym uśmiechu na okrągłej i sympatycznej twarzyczce. Miałem wrażenie, że starszą dziewczynę widziałem kiedyś na placu treningowym, jak szyła do odległych na sto stóp tarcz z łuku. Młodszej teoretycznie nigdy nie widziałem, choć...
Nie byłem towarzyską osobą, ale w przedziwny sposób miałem pewność, że muszę poznać niezwykłe dziecko, choćby z nią porozmawiać. Poza tym, sen minionej nocy nie dawał mi spokoju.Zdobyłem się więc na odwagę, by powiedzieć do "amazonek":
- Niezwykła z was para. - uśmiechnąłem się. - Co to za piosenka? - tu zwróciłem się niepewnie do dziewczynki. te dziewczyny musiały mnie wziąć za dziwaka. Obcy żołnierz obładowany zakupami nagle zagaduje do obcego dziecka na ulicy.

<Skye? Albo Elizabeth? Wybaczcie wtrącenie, ale zaczęłam pisać, zanim Elizabeth odpowiedziała na poprzednie opowiadanie...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz