Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

9 września 2015

Od Caroline - CD. Arona

Na mojej twarzy pojawił się przelotny, zawadiacki uśmiech, który tak samo jak szybko się pojawił tak zniknął, zostawiając tylko skupione spojrzenie na księciu, który ku mojemu zdziwieniu nie tańczył wśród dworskich arystokracji czy nie zamieniał słów z ważnymi ludźmi dla krajów.
- A czy muszę obowiązkowo uczestniczyć na balu? Widać, że ty również z niego zrezygnowałeś, a po twojej postawie mogę wnioskować, że niezła nuda tam się kręci- spuściłam oczy, patrząc na jego czubki butów.
- Jasnowidz?- wyczułam w jego głosie sarkazm- Nie spodziewałem się- odwrócił głowę w stronę wejścia do zamku.
- Wieszacie za magię?- zażartowałam, uśmiechając się- Wracając teraz do twojego pytania, to odpowiem ci w ten sposób... Lubię wszelakie huczniejsze wydarzenia, ale tylko te gdzie wiem, że mogę być sobą, wyluzować się, nie wciskać na siebie obcisłej sukni i tony makijażu na twarz oraz gdzie nie obowiązują mnie ścisłe etykiety, a gdy tylko stąpniesz na palec jakiejś pulchnej i wysoko postawionej dworzance to możesz wylądować przed sądem najwyższym- skrzyżowałam ręce na piersi- Takie bale nie są dla mnie. Może i jestem nienormalną kobietą z tego powodu, ale widocznie twój brat, Mattias, zgadza się? A więc twój brat również chyba nie znosi takich balów- podniosłam jedną brew, patrząc cały czas na Arona z wyrazem.
- Mam to odebrać za obrazę czy też nie?- stanął dumnie, teatralnie oburzony- Owszem, mój brat nie przepada za...- przerwał, nie kończąc zdania.
- Jak wolisz? Zależy jak to odebrałeś... jeśli jesteś rzeczywiście tak uniwersalnym władcą jak powiadają Aieryjczycy to nie powinieneś się obrażać- zaśmiałam się pod nosem.
- Ty jesteś łuczniczką w naszym królestwie, prawda?- również skrzyżował ręce, mrużąc oczy jakby próbował sobie coś przypomnieć.
- Tak- odpowiedziałam, odwracając się nadal z rozbawieniem na twarzy- A, i bardzo cię przepraszam za tego... Akorda... mam nadzieję, że księżniczka Lyrinn nie dokuczała ci zbytnio z tego powodu?- spytałam z nutką ciekawości, chcąc co nieco dowiedzieć się o balu, który odbywał się bez mojej obecności na nim.
Odwróciłam się z powrotem, patrząc prosto w oczy księciu Królestwa Aier`a i poprawiając sobie płaszcz po raz kolejny, chyba po prostu z nudów.
- Tak właściwie...- zaczęłam, nie bardzo wiedząc od czego zacząć dokładnie- To mam się zwracać do ciebie po imieniu czy też mówić o wielmożny i potężny księciu Aronie, władco Królestwa Aier`a?- przy tych słowach ukłoniłam się lekko, chowając starannie uśmiech.

Aron?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz