Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

10 września 2015

Od Kiary - CD. Williama

- To że idę tam gdzie ty! Nie znaczy że się ciebie uczepiłam, tylko idę tam gdzie ja chce, a ty mi w tym przeszkadzasz! Myślisz że spotka cię, ten zaszczyt towarzyszenia mi?! Bo jeśli tak to się grubo mylisz! - powiedziałam z oburzeniem i wyprzedziłam mężczyznę, który szedł powoli za mną. Ciekawe kto tu, za kim łazi? - pomyślałam sobie. Szłam lekko zła na niego przed siebie, co chwilę uważając gdzie stąpam. Szliśmy przez gęsty las, a nad nami rozszalała się potężna burza i lunął silny deszcz. Przynajmniej deszcz zatrze za nami wszelkie ślady i możemy chociaż na chwilę nie przejmować się pogonią… Ja miałam zamiar iść do pewnej tawerny w Aire'a. Mogłam tam liczyć na pomoc mojego przyjaciela Daniela. Byliśmy przyjaciółmi od dzieciństwa gdy byłam przez jakiś czas w sierocińcu… I mimo tego iż stamtąd uciekłam, nadal się przyjaźnimy i utrzymujemy kontakt. Czarne niebo co chwile rozjaśniały pioruny, a grzmoty błyskawic było słychać tak głośno, jakby uderzały o jakieś skały. Przynajmniej moja noga już mniej bolała i mogłam chociaż trochę wyprzedzić tego marudę! Typowi facet! I jak tu kobieta ma być spokojna? - pomyślałam sobie. Szliśmy dość szybko. Deszcz zmoczył nas do ostatniej suchej nitki, lecz mimo wszystko szliśmy uparcie w tą paskudną pogodę. Cały czas próbowałam sobie przypomnieć, z kąt znam tego mężczyznę…. Na sto procent go znałam! Mam po prostu takie dziwne przeczucie... Może zwariowałam… - pomyślałam sobie oglądając się za siebie i na wszelki wypadek na chwilę się mu jeszcze przyjrzałam, lecz gdy zaczął podnosić głowę do góry, szybko się z powrotem odwróciłam. Jak to jest możliwe?! Przecież pierwszy raz widzę jego twarz. Szłam tak dalej rozmyślając, gdy nagle przed sobą zobaczyłam światła dochodzące z miasta! W końcu doszliśmy do Arie'a. Uradowałam się na ten widok. No ale zapomniałam że muszę teraz inaczej się nazywać, bo inaczej strażnicy mnie złapią! Moi przyjaciele nazywali mnie Lijona więc tak teraz będę miała na imię… A nazwisko? Hm… Pomyślmy! Może Deraso… Tak! A więc teraz tak będę miał na imię… Lijona Deraso. Poszliśmy w ukryciu obok głównej drogi, bezpiecznie mijając strażników i jakimś cudem się dostaliśmy do miasta… Szliśmy bocznymi i ciemnymi uliczkami, jak i zaułkami żeby nikt nas nie zobaczył, bądź nie rozpoznał. W końcu doszliśmy do tawerny! Weszłam w kapturze i zasłoniłam twarz. Podeszłam powoli do barku i zapytałam:
- Czy jest może Daniel? Byliśmy umówieni. - powiedziałam spokojnie tak by, by wysoka blond kobieta niczego nie zauważyła…
- Tak jest! Zaraz go zawołam. - powiedziała uprzejmie do mnie kobieta, idąc na zaplecze. W tym czasie spojrzałam, co robi mój towarzysz… Szedł cicho i rozglądał się, jakby czegoś szukał. Na szczęście nie było dużo ludzi w tawernie, więc mieliśmy uproszczone zadania. Nagle usłyszałam jak kobieta wychodzi zza zaplecza z Danielem! Podszedł do mnie i od razu mnie rozpoznał. Dał mi znak żebym poszła za nim bo już wiedział co się dzieje. Weszłam za nim do dużego pokoju i tam zaczęła się rozmowa:
- Kiara! Wszyscy o was mówią! W ciąż nie mogę w to uwierzyć że uciekliście z najlepiej strzeżonego więzienia w całej Armonii! - powiedział zafascynowany lecz ja nie miałam tyle entuzjazmu co on…
- To nie czas na fascynację Danielu! Potrzebuję twojej pomocy… - powiedziałam lekko zdyszana, a chłopak zaraz się opanował.
- Czego ci trzeba? - zapytał.
- Potrzebuję jakiś nowych ubrań, bo w tym jestem bardzo rozpoznawalna. - powiedziałam do niego rozglądając się.
- Jasne! Zaraz ci coś przyniosę! Mamy pełno niepotrzebnych ubrań, lecz dla ciebie będą idealne! - powiedział i otworzył duży kufer z ubraniami.
- Widzę że interes się kręci? - powiedziałam chodząc po pokoju.
- Czasami jest lepiej a raz gorzej… Różnie to bywa ale jakoś daje radę. - powiedział podnosząc się i dając mi brązowe ubranie. Dodając:
- Masz! Przymierz to! Powinno być dobre… -powiedział wręczając mi do rąk ubranie.
Od razu je przymierzyłam i było w sam raz! Miałam dużo większy kaptur, który zasłaniał lepiej całą twarz i maskę która sprawiała, że byłam zupełnie nie rozpoznawalna! Dodał mi jeszcze pelerynę i miałam już swoje przebranie. Stare przebranie zabrał i je spalił. Dał mi trochę jedzenia na drogę i wyszłam tylnym wyjściem. Podziękowałam mu i ruszyłam w drogę! Lecz musiałam jeszcze spotkać Floriana! Znowu szedł tam gdzie ja! Popatrzyłam na niego i wywróciłam oczami nic nie mówiąc. Nie wiedzieliśmy gdzie iść, więc poszliśmy znowu przez las, bo puki co tak było bezpieczniej. Zauważyłam że mężczyzna też zdobył jakoś swoje nowe ubranie i również był nierozpoznawalny… Gdy wyszliśmy z miasta jeszcze raz mu się przyjrzałam. Ciekawiło mnie kim naprawdę jest ten osobnik… Wiedziałam że jeśli o to znowu spytam, to może mnie zaatakować, lecz z drugiej strony tak mnie to denerwowało! Nawet nie wiecie jakie to wkurzające przeczucie, że kogoś znasz a go jednocześnie nie poznajesz! Poczułam się jakbym zwariowała… Ciekawiło mnie też, czy on też ma to przeczucie że mnie zna… Może jednak nie zwariowałam?

< William? I co? Przypomni sobie w końcu Kiarę? XDD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz