Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

2 listopada 2015

Alvar Saldivar

Imię: Alvar
Nazwisko: Saldivar
Płeć: Mężczyzna
Królestwo: Fuego'a
Wiek: 35 lat
Urodziny: 22 grudnia
Ranga (Stanowisko): Król (Władca)
Charakter: Alvar od dziecka był wychowywany przez zakon Syjonu, który stawiał mu surowe, często obłędne i okrutne zasady funkcjonowania w społeczeństwie. Od zawsze wychowywany był na króla, który znał granice i możliwości swoich ludzi, który wzbudzał zarówno szacunek, jak i strach. Wpajano mu idee idealnego władcy, nieustraszonego i robiącego wrażenie, takiego, który wiedział, jak idealnie manipulować człowiekiem.
Musiał się tego nauczyć, gdyż nie dość, że do tego Alvara zmuszano, to jeszcze sam w to wierzył. Zna swoje miejsce na świecie i wie, gdzie powinien się znaleźć. Zawsze szuka rozwiązań, które zapewnią mu najwięcej korzyści, choć nie jest egoistą. Wybierając kieruje się także konsekwencjami swoich wyborów, rachunkiem zysku i strat, opinią wśród wpływowych osób. To pozwoliło mu wybić się niemal na szczyt hierarchii w zakonie, zanim został zamknięty. Wybierając skrajnie radykalne metody rozwiązywania problemów, nie odczuwa niepewności, czy wyrzutów sumienia. Wierzy w przeznaczenie, gdyż jego wybrało dla niego właśnie taką drogę - drogę ku władzy. Dla niego nie liczy się Syjon, gdyż on pełnił rolę jedynie powiernika i nauczyciela. Każde pisklę w końcu wylatuje z gniazda. Wtrącenie do lochu traktował nie jak zdradę, chociaż nią była, a zwykłe tchórzostwo i strach przed jego mocą i siłą przeznaczenia, które i tak wyrwało go z Dou Mennah. Wtedy jego kult przeznaczenia pogłębiło się jeszcze bardziej.
Używa ludzi jak narzędzi, korzysta z ich pomocy oraz widzi, które są wadliwe, bądź bezużyteczne. Nie ufa byle komu, kto przysięgnie, że będzie mu wierny. Wie, że ludzie to zdradliwe psy, którym należy założyć łańcuch i kaganiec. Uwielbia pomiatać poddanymi, choć zna granice. Widząc, jak wzbudza pobożny strach, czuje nieopisaną satysfakcję.
Ma duszę mrocznego filozofa i ma bardzo wysokie mniemanie o swojej osobie. Gdy z kimś rozmawia, spogląda mu w oczy dopóty, dopóki rozmówca nie uzna jego dominacji. Jego pewny siebie wzrok, błyskający nienaturalnym błękitem oczu najczęściej wygrywa takie starcia. Jego osobę otacza władcza aura, wręcz przytłaczająca swoim autorytetem. Zawsze chodzi z głową uniesioną ku górze, dzięki wysokiemu wzrostowi może skutecznie patrzeć na ludzi z góry, budować swój autorytet i opinię publiczną. Gdy patrzy się mu w oczy, można mieć wrażenie, że on czyta w myślach, wie o tobie wszystko, zna każdy najgorszy sekret i potrafi obrócić go przeciwko niemu. Niewielu odrzuca tę myśl, a ci o trwożliwych sercach najczęściej ulegają. W połączeniu z jego mocą jest to mieszanka wybuchowa, powodująca jedyną pozornie słuszną opinię: Tyran.
Alvar jest jednak utalentowanym strategiem i nie jest okrutny do szpiku kości. Jest surowy, a to jest różnica. Twardo trzyma się swoich zasad, nie traci zimnej krwi w obliczu niebezpieczeństwa i problemów, a spokojnie i w milczeniu stara na nie zaradzić. Otacza się dyplomatami i ludźmi, którym ufa, wiedząc, że ich wiedza jest na wagę złota. Uwielbia sztukę. Jego oczkiem w głowie są malowidła abstrakcyjne i chaotyczne rzeźby mistycznych stworzeń z Tamtego Świata oraz smoków. Uwielbia zagłębiać tajniki ludzkiego umysłu, wciąż i wciąż poznając jego tajemnice i zasady jego funkcjonowania. Czego się boją? Co uwielbiają? Za co dadzą sobie odciąć rękę? A czego nie znoszą? Jak funkcjonują w społeczeństwie? Jak zachowują się w obliczu życia i śmierci?
Alvar od wielu lat bada i wnioskuje, jak działają ludzkie umysły i na jakich zasadach, lecz nie może tego dociec. Co znajdzie jedną odpowiedź pojawia się dziesięć nowych pytań.
I to go fascynuje.
Nienawidzi bałaganu i braku dyscypliny. Zawsze stara się mieć wszystko poukładane i zapięte na ostatni guzik, dowiedzieć się jak najwięcej, a dopiero potem badać. Jest ciekawy świata i zasad jego funkcjonowania. Zadaje sobie pytania, na które rzekomo nie istnieją odpowiedzi. A najgłębszym z nich jest sens śmierci i życie pozagrobowe. Wciąż wierzy, że będzie mógł żyć wiecznie tylko po to, aby udoskonalać własną moc, aby wciąż zgłębiać jej tajemnice. Szuka leku na chorobę, którą nosi w sobie każdy człowiek - piętno śmierci i nie spocznie, dopóki go nie odnajdzie.
"Dla mojej mocy. Dla mojego przeznaczenia."
Aparycja: Saldivar jest wysokim mężczyzną o szczupłej, niezbyt muskularnej sylwetce, sztywnej i proporcjonalnej. Jego ciało, niegdyś poznaczone bliznami od ran ciętych i poparzeń, teraz jest czyste nawet od znamion i odbarwień. Jedyna blizna, która pozostała na jego ciele z jego wolnej woli jest blizna przebiegająca przez skórę nad prawym okiem, przecinająca łuk brwiowy i pod okiem, wykrzywiona nieco pod kątem. Jest to pamiątka po człowieku, który pragnął pozbawić go prawego oka, ale nie sięgnął ostrzem, gdyż odwiodły go łańcuchy przyzwane przez płonące błękitem runy.
Ma długie, czarne włosy, które wyrosły mu podczas pobytu w więzieniu, których jednak nie ściął, gdy wreszcie miał ku temu okazję. Zgolił jednak brodę, nie mogąc znieść nieuporządkowanego, bujnego zarostu na twarzy.
Tym, co co pierwsze jednak rzuca się w oczy, a od czego jednocześnie uciekają ci o trwożliwych sercach, są oczy. Nienaturalnie błękitne, niemal świecące, nie pozwalające nawet wykryć, czy Saldivar w tym momencie używa magii, czy nie. Budzą niepewność i wątpliwość, czy na pewno owe są ludzkie. Jego wzrok jest pewny siebie, niewzruszony, przytłaczający. Zawsze baczne, uważne, niemal świdrujące. Po trochu ujawniają dawną cechę arogancji i pychy, lecz ponadto świadomości dominacji i triumfu. Niektórzy twierdzą nawet, że te oczy są magiczne.
Alvar najczęściej ubiera płaszcz z ciemnej skóry, opadający poniżej kolan, przepasany czarny pasem o zdobionej klamrze. Ma sentyment do czarnych skórzanych butów zapinanych na przynajmniej trzy pasy o srebrnych klamrach i wysokich odwijanych cholewach. Dla wzbudzenia strachu i dodaniu mocy swojemu majestatowi zakłada na kanciaste naramienniki długą pelerynę.
Kiedyś jednak ubierał się inaczej. Syjon miał zupełnie inne wymogi. Chodził, zazwyczaj ubrany w liturgiczne szaty koloru szarego o białych, pociągłych znakach na kapturze i narzucie opadającej aż do kostek. Przepasany był pasem o niezwykle zdobionej klamrze. Przy pasie trzymał pochwę na sztylet i sznur o czerwonych zakończeniach. Miał czarne skórzane buty o wysokich zawijanych cholewach. Strój na piersi i dzwoniastych rękawach miał niezwykle skomplikowany krój, które wyszły spod ręki najbardziej utalentowanych krawców na Amazji. Wzbudzał tajemnicę i niepewność. Zwykli ludzie często zatrzymywali na nim swój wzrok, a jedyny komentarz, jaki padał na ich usta to: "Dziwak."
Szczegółowa aparycja
- kolor oczu: intensywny błękit 
- wzrost: 1,90 m
- waga: 83 kg
Umiejętności: Alvar jest niezwykle utalentowanym strategiem i ekonomistą. Jest spostrzegawczy i inteligentny, co pozwala mu na unikanie pułapek politycznych.
Szermierkę zna jedynie powierzchownie, nie przykładał do niej zbyt wielkiej uwagi, ze względu na rozwijanie swojego talentu magicznego.
Zgłębiał nauki świata, w poszukiwaniu podpowiedzi, jak mógłby jeszcze bardziej i skuteczniej użyć magii run.
Magiczna moc: Magia Alvara jest magią tak starą i rzadką, że niewielu ludzi ma o niej w ogóle pojęcie. Są to ludzie, którzy na co dzień przetrząsają stare księgi z zapomnianą magią i tą nie z tego świata. Runy dają Alvarowi naprawdę wiele możliwości, jest w nią ślepo zapatrzony i uważa za doskonałą, niepokonaną, najpotężniejszą na świecie. Jego magia ma barwę wściekłego błękitu i jest mocno powiązana z jego oczami. W zależności, z jaką mocą przyzywa runy i jak je wykorzystuje, świecą się bardziej bądź mniej intensywnie, co (w minimalnym stopniu) przyczynia się do niszczenia siatkówki i wolno postępującej ślepocie. Nauczyciele ostrzegali go, aby jej nie nadużywał, gdyż to pozbawi go zdolności wzroku. On jednak nie zamierza martwić się o swoje oczy. Rozwijanie jego mocy było najważniejsze.
Runy są rodzajem magii słownej, choć w tym przypadku nie jest konieczne ich wypowiadanie. Po wielu latach praktykowania, Alvar używa ich niemal odruchowo, rzucając samą zaklęcia runiczne samym impulsem, choć tylko te o mniejszej mocy. Może stworzyć podmuch wiatru, błękitny ogień, sprawić, że coś się skruszy, lub połączy, może przyzywań rozmaite stworzenia Tamtego Świata, choć jego największym jest dziełem było przyzwanie Heer'a czyli półżywe widmo smoka składającego się ze złożonego szkieletu o pancernych płytach oraz błękitnego ognia podczas przewrotu w Fuego. Używa run jak powietrza. Alvar ma ogromną moc, czym wzbudza obawę nawet wśród zakonu. Wzrasta z każdym dniem na niewyobrażalną skalę. Oczywiście moc ta nie wpływa na umysł człowieka, jedynie na zmysły. Potrafi rzucić runu na siebie i oszukiwać wzrok, słuch, węch, dotyk. Umie oszukać grawitację, żywioł, tworząc bariery, ogniste pociski, pułapki runiczne, sieci i wiele więcej. Pracował długo nad nimi i odkrył, że ich moc, wykorzystana w odpowiedni sposób jest wręcz nieskończona, że daje o wiele więcej możliwości, niż człowiek kiedykolwiek byłby w stanie sobie wyobrazić.
Moc to potężna, straszliwa, niepojęta przez wielu. Starożytna, niemal zapomniana magia run nie jest jednak i nigdy nie będzie w pełni opanowana przez zwykłego śmiertelnika.
Rodzina:
- matka: Elena
- ojciec: John †
- starsze rodzeństwo: Garry †
Zauroczenie: Tron królowej stoi pusty.
Ex: -
Potomstwo: -
Koń: Seth
Historia:
" - Zło mu z oczu bije - szepnęła Alea - Jesteś pewien, pastorze, że on będzie się nadawał?
Pastor Samuel zmierzył adeptkę surowym wzrokiem. Zamoczył kciuk w półmisku farby koloru krwi, który trzymała Alea i i zwrócił się ku nagim plecom ciała, powieszonego za ręce między dwiema kolumnami postawionymi we wschodniej części prezbiterium, niedaleko głównego ołtarza. Kamień sakralnego stołu był oblany smoczą krwią.
Alea spojrzała na miskę z farbą, wlepiając wzrok w ślady, które po przechyleniu tworzyła na metalicznych ścianach. Przez wielki witraż w dachu tuż nad ołtarzem padało księżycowe światło, oświetlając robotę pastora, który znaczył liczne runy na ciele nieprzytomnego mężczyzny. Była obecna od początku rytuału. Widziała wszystko, choć nie do końca pojmowała, po co było to wszystko. Miał czarne, włosy, długie nieco poniżej ramion, tłuste, aczkolwiek nie poplątane. Jego ciało znaczyło wiele blizn. Największa z nich, na plecach, powstała na wskutek wypalenia metalowym, rozgrzanym do czerwoności prętem. Ukazywał odwrócony krzyż ogarnięty ogniem - znak Seth, plugawy znak. Nad i pod piętnem widniało hasło 'Non ahtre, non umineth'. Język węży, Sethyjczyków. Runy miały sprawić, że te plugawe blizny znikną, pozostawiając skórę czystą, a ciało wolne.
- Studiowałaś księgi, Feare - odparł pastor - Widziałaś znaki. Wszystko wskazywało na niego.
- Znaki mogły być omylne, a nas prorocy się mylić - nie dała za wygraną - Badałam księgi setki razy, wiem, co mówiły. Kronikarze jednak często popełniali błędy. Mogli...
- Nie w tej kwestii - uciął jej przemowę, zamaczając kciuk ponownie w farbie. Połączył nieregularne koło z krzywą nieco poniżej barku, zamazując kolejne języki wypalonych płomieni krwistą czerwienią. Spojrzała na ołtarz. Wiedziała, że ta farba nie jest zwykła.
- 'Thero tu umineth, gasattor yamoas, gasattor huanos.' - ciągnęła niewzruszona zirytowanym westchnieniem pastora - To słowa przepowiedni, zapisanej ponad osiemset lat temu, papier mógł być przestarzały, a nasze dialekty różnić się. Tłumacze nie wzięli tego pod uwagę, pastorze. Jeśli 'yamoas' znaczyło kiedyś 'światło niebios', to zmienia postać rzeczy i trop się urywa. Ale nie prowadzi do tego mężczyzny. Jeśli...
- Czas się zbliża, siostro - ponownie przerwał jej pastor, odchodząc na krok od swojego dzieła - Nie mamy czasy, aby szukać dalej. Nawet jeśli się mylimy, to znaki, które nas prowadziły, jednoznacznie wskazywały na niego. Jest silny. Zbyt silny, aby nie utrzymać w ryzach Pomurników i całą armię. W tym i królestwo. Nie wątp, siostro, gdyż wątpliwości są przyczyną upadków. To jest droga do zwycięstwa.
Pastor zamknął oczy, wyciągnął ręce przed siebie jak na modły, w kierunku wiszącego ciała. Jego wargi zaczęły drgać, wymawiając szybko sekwencję zaklęć. Alea spoglądała w milczeniu, jak czerwona farba zaczyna się jarzyć i zamieniać w błękitny ogień, który powoli opadał z ciała jak zużyta skóra z sykiem i jękiem czegoś, co było w znakach na plecach mężczyzny. Przeszedł ją dreszcz, ale nie oderwała wzroku. Ciało zadrżało, pomimo iż było uśpione. Nie umiała wyobrazić sobie tego bólu. Po chwili skóra była czysta, jakby nigdy nie okładano mężczyzny batami i nigdy nie istniało znamię wypalone rozżarzonym prętem. Wąż Seth zniknął z ciała ich przyszłego władcy.
Pastor, gdy skończył, nie odezwał się siostry Feare. Zamoczył kciuk ponownie w półmisku i przeszedł dookoła. Pewny swoich poczynań odgarnął włosy czarne włosy z twarzy mężczyzny i uniósł jego podbródek, aby przyjrzeć się bliźnie przebiegającej nad i pod prawym okiem, jakby ostrze chciało oślepić, ale nie sięgnęło. Twarz drgnęła. Pastor zamarł.
- Zostaw… - rzekł mężczyzna zimnym stanowczym głosem.”

Został wychowany przez Syjon. Jego ojciec i starszy brat zginęli, gdy był niespełna dwuletnim dzieckiem. Jego matka, Elena współpracowała z zakonem od dawna i od dawna przeczuwała zdradę męża. Próbował ją odwieść od spełniania swojego życia zgodnie z przepowiednią, która głosiła, że ich “nowy władca urodzi się dnia najciemniejszego ze wszystkich, a poznają go po znamieniu i oczach króla.” Elena od razu wiedziała, że to jej dziecko będzie tym przeznaczonym i ślepo w to wierzyła, zapominając o mężu i starszym dziecku. Zakon pochwalał jej poczynania, choć i oni wątpili w prawdziwość jej przekonań. Gdy jednak zdołała przekonać grupę wpływowych szamanów, umocnili jej pozycję i rozpowszechniali wśród zakonu, że proroctwo się dopełnia. Rada Elena, otoczyła opieką Alvara. Nadała mu to imię z przekonaniem, iż będzie władcą idealnym
John jednak nadal wątpił. Zaczął czuć strach wobec proroctwa i żony, oraz o syna, który mógł sam w to uwierzyć. Syjon wyczuł jego wątpliwości i obawiając się tego, uznał, że najlepszą metodą będzie uciszenie jego i starszego syna. Elena nie sprzeciwiła się. Już następnej nocy przelano ich krew i po cichu usunięto ciała. Stała się pusta. Poświęciła dla proroctwa wszystko, co miała. Zaczęła mieć obawy, czy warto było zapłacić taką cenę. Zanim Syjon zdążył wykryć jej wątpliwości, oddała dziecko zakonnikom, a sama usunęła się w cień żeńskiego kleru, także przynależącego do Syjonu. Przez 15 lat odwiedziła Alvara tylko 10 razy.
Chłopiec rósł, a wraz z nim rosła nadzieja dla zakonu na umocnienie swojej pozycji na Amazji. Od 200 lat czekali, aby zdobyć ziemie i królestwo. w wieki 16 lat, odkryto w chłopcu magiczny talent, który po dokładniejszym zbadaniu zdefiniowano jako magia runiczna trzeciego kręgu - najmocniejsza jaka istniała i niezwykle rzadka, wręcz unikalna. Talent rósł, jego zdolności pomnażały się z dnia na dzień, szybko, za szybko jak na zwykłego maga. Postanowiono zaprzestać szkoleń, aby przyhamować rozrost. Wysłano go na szermierkę, szkolenie pod najlepszych z najlepszych. Jak się później okazało, na nic zdały się działania. Już wtedy 17-letni młodzieniec połączył techniki, ogarniając miecz błękitnym ogniem. W jego oczach czaiła się fascynacja i zachwyt dla swojego własnego dzieła.
Dziesięć lat potem, po wielu awansach w hierarchii zakonu, stał się znany na wiele organizacji pod okiem syjońskim, jako ‘błękitny mag runiczny’. Wielu znało tę magię i wielce się jej obawiano. Niedługo po przeniesieniu do królestwa Aire’a, w celu spotkania z człowiekiem imieniem Athet, Alvar wpadł w zasadzkę, z której nie uratowała go nawet jego potężna wtedy magia. Zginęli wszyscy jego kompani, a jego samego wysłano na Dno Dou Mennah po zarzutem zdrady. Zakonu i jego idei, a także planowany zamach na Wielkiego Mistrza Zakonu. Alvar nie zaprzeczył, gdyż wiedział, że nie ma ucieczki z sideł Syjonu, a każde słowo mogło być obrócone przeciwko niemu.
W Dou Mennah spędził 7 lat. Gdy go wyciągnięto, miał wypalony na plecach znak Seth. Milczał w tej kwestii, nikt nie dowiedział się, skąd on się wziął. Ze spokojem przyjął kondolencje za wtrącenie do więzienia i propozycję nieograniczonej władzy. Nigdy nie przestał wierzyć, że to było jego przeznaczenie.
Autor: Talon, judka036@gmail.com, GG: 52876628
SIŁA: ∞  SZYBKOŚĆ: ∞  ZWINNOŚĆ: ∞  CZUJNOŚĆ: ∞   WYTRZYMAŁOŚĆ: ∞ 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz