Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

10 października 2015

Od Skyelline

Przyjemne ciepło, jasny blask porannego słońca wstającego dopiero zza horyzontu... mój stały budzik i jeden z najlepszych znajomych. Budzi rano, towarzyszy przez cały dzień, a na wieczór mówi " Dobranoc " - słońce. I tym razem z radością i energią na kolejny dzień, zeskoczyłam radośnie z łóżka i podeszłam do okna otwierając je na oścież. Świeże, poranne powietrze wleciało energicznie di pomieszczenia, wlatując pod łóżko, do szafy i do wszystkiego co możliwe, by orzeźwić i zbudzić do ponownego funkcjonowania. Odetchnęłam tym wspaniałym, aromatycznym powietrzem i oparłam się wygodnie o parapet. Patrzyłam z ukrycia na ludzi, którzy łazili tam i siam. Uśmiechnęłam się szeroko kiedy usłyszałam z daleka miejscowych grajków. Od razu wychyliłam głowę i zobaczyłam ich na końcu ulicy. Z prędkością światła zleciałam na dolne piętro zabierając po drodze jedynie Edwarda. Wpadłam do kuchni jak strzała krzycząc:
-Grajkowie! Grajkowie idą! - zaczęłam podskakiwać z radości, która lała się ze mnie strumieniami.
-Proszę, proszę... młoda dama zamiast zejść, zjeść śniadanie i ubrać się to siedzi przy oknie i grajków wypatruje. - uśmiechnął się pan Cake i sięgnął po puszkę umieszczoną na szafce. Otworzył ją i wyjął z niej pięć złotych monet – Proszę. - podał mi pieniądze i spojrzał na drzwi. Od razu załapałam. Pocałowałam mojego opiekuna w policzek w ramach wdzięczności i z ogromną ekscytacją wybiegłam z domu zabierając po drodze tylko płaszczyk mojej opiekunki, pani Cake, który był najbliżej mojej ręki. Wybiegłam przed pięciu mężczyzn, którzy na mój widok uśmiechnęli się szeroko i przyspieszyli kroku. Jeden z nich grał tak pięknie na skrzypcach i miał na imię Feliks. Drugi to był Marcus, który grał na gitarze. Trzeci i czwarty to byli bliźniacy – Zenek i Heniek i oni obydwoje tańczyli, przygrywając na tamburynie. Piąty to był Jean, który dawał czadu na flecie.
Kiedy byłam już blisko, odezwał się Feliks:
-To co dzisiaj mamy panience zagrać? - spytał na chwilę zaprzestając gry na swoich pięknych skrzypcach.
-Kaczuszki! Kaczuszki! Niech panowie zagrają kaczuszki! - powiedziałam bardzo szybko przeskakując co chwila z nogi na nogę. Feliks zdjął swój kapelusz, a ja wrzuciłam tam pięć pieniążków. Uśmiechnął się do mnie szczerze, ponownie ubrał kapelusz, mówiąc:
-No, panowie... dla panienki jak zwykle... full wypas! Gramy! - jak nie dali z całej pary... normalnie po całym osiedlu się rozniosło. Nagle sporo dzieci pojawiło się na ulicy... głównie małych dzieci, nawet młodszych ode mnie, ale starsi też przyszli i zaczęli tańczyć razem ze swoimi opiekunami, którzy wybiegli za swoimi pociechami. Ja również nie miałam zamiaru zostawać w tyle. Zaraz sporo osób na placu, głównie dzieci, tańczyło do " Kaczuszek ". Tempo przyspieszało z każdą chwilą coraz bardziej, aż w końcu utwór się skończył. Cała w skowronkach odwróciłam się odruchowo za siebie i zobaczyłam kogoś nowego... nową twarz. Przypatrywałam się postaci przez chwilę. Po chwili podeszłam do osoby:
-Cześć. Wcześniej cię tu nie widziałam? Kim jesteś? - spytałam.

( Ktoś kto ewentualnie chciałby pisać z małą dziewczynką xd )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz