Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

5 października 2015

Draugeithel syn Ardala

Imię: Draugeithel
Nazwisko: syn Ardala
Płeć: Mężczyzna
Królestwo: Fuego'a
Wiek: 38 lat
Urodziny: Nieznane, późną zimą
Ranga (Stanowisko): Brak (jeniec wojenny)
Charakter: Oddech spokojny, miarowy, wzrok chłodny, ale bez wyrazu - czy ten potwór jakąkolwiek duszę ma? Stoi na stosie trupów, zakrwawiony topór dzierżąc w dłoni.
Wojownik okrutny, niezbyt precyzyjny, ale zabójczo skuteczny. Barbarzyńca, który wyroku boskiego się nie boi, od lat wsie najeżdżający, mordujący mężów i gwałcący kobiety. Robił to, co każdy z jego ludu w czasie wolnym. Najokrutniejsi z okrutnych, żadne tam baranki. Nie wyróżnia się wśród innych pod tym względem, aczkolwiek zdecydowanie jest bardziej opanowany. Istna oaza spokoju, którą nie sposób zmącić. Zawsze spokojny, powoli dobiera słowa, o ile w ogóle zdecyduje się coś powiedzieć, ponieważ i małomówny jest. Nie oznacza to, że przepuści, gdy ktoś go obraża. Nie, wtedy po prostu wyrwie mu język, bądź odetnie głowę, w zależności od przewinienia. Nie daje sobie w kaszę dmuchać, a gdy ktoś próbuje, Draugeithel ucieka się do przemocy. Brutalna siła zawsze wygrywa. Charakter jego jest raczej skromny, składa się jedynie z bycia ciekawskim, cichym, rozważnym "jaskiniowcem", bardzo przesądnym zresztą. Można do tego dodać siłę psychiczną, władczość, inteligencje, sadyzm oraz bystrość, a mamy go całego, bez tajemnic. Nie popisze się wielką wiedzą, czy wyszukanym słownictwem, ale powie Ci gdzie najlepiej uderzać, a i wojskiem poprowadzi, bo cała jego mądrość nie z takiej nauki pochodzi, a z doświadczenia i obserwacji. Nic więcej mu potrzebne nie jest, to nieskomplikowany człowiek. Zresztą i tak z nim niewiele pogadacie, dlatego właśnie ten punkt jest taki krótki;
Aparycja: "Mówiono mi, że przybyli z zachodu. Wtargnęli do wsi niczym zaraza i jak zaraza zbierali śmiertelne żniwo. Koń ich przywódcy, Draugeithela, pierwszy wgalopował między domy, a sam Morwingjar, według opowieści wieśniaka, który podczas akcji w sianie się skrył, miał pierwszy rozlać krew. [...] Twierdził, jakoby troglodyta, będący głową tych bestii, jest wyższy od gór, potężniejszy od smoków, silniejszy od trolli, a na potwierdzenie tych słów pokazał rozczłonkowanego <<ręcami gołymi>> chłopa. Jego słowa niewiele sensu mają, ale Atheris jest nadal bardzo roztrzęsiony. Nie jestem tym zdziwiony - gdy przybyłem na miejsce, omal nie omdlałem. Trup ścielił gęsto całą główną drogę, a ziemia była czerwono-brązowa od zakrzepłej na niej posoki. To kwestia czasu, nim zejdą się tu trupojady. Śpieszyć się musimy, by samemu tu nie polec. [...] Wypytywałem go o szczegóły, by móc porównać jego opowieści do innych, a po wszystkim połączyłem ze sobą wszystkie fakty. [...] Wielki tak, że w drzwiach się nie mieści, ani w szerz, ani wzwyż, musząc chylić się i bokiem do nich wsuwać, swą budową zawstydzając każdego byka. Porównanie do tego zwierzęcia to jedyne słuszne: w barach szeroki, o umięśnieniu zacnym, we wściekłej szarży nie do zatrzymania. Skóra mocno opalona podczas podróży w prażącym słońcu, naznaczona tysiącami blizn i rytualnych tatuaży, włosy blond, postarzające go, sięgające za pas i zaplecione w warkocz, broda spięta. Z twarzy ponoć paskudny, stanowiący całkowite zaprzeczenie naszych kanonów piękna. Głęboko osadzone oczy, nos zgrubiały po złamaniu dawnym, ostre rysy twarzy, szpeconej przez ślady walk. Dwie z nich, nierówne, poszarpane przecinały lewe oko, niemal dosięgając spękanych warg. Trzecia nieśmiało zagnieździła się na prawej skroni, ginąc gdzieś po drodze. Mnie - jako barda - one najbardziej zainteresowały. Każda miała swoją własną historię, nawet jeśli pokrywała kogoś, kto nie zasługuje nawet na miano człowieka. [...] Na podstawie zgromadzonych informacji powstanie piękna pieśń. Jestem tego pewien" - notatki barda;
Szczegółowa aparycja 
- kolor oczu: ciemnobrązowy
- wzrost: 2 m
- waga: ok. 120 kg
Umiejętności: Trudno opisać wszystkie. Może coś ukrył? Coś, czego nie miał jeszcze okazji pokazać? Możemy stawiać mnóstwo znaków zapytania, ale skupmy się na niezaprzeczalnych faktach. Od dziecka uczony, jak każdy z jego ludu, był trzech rzeczy: wojaczki, jazdy konnej oraz sterowania statkiem i w tym osiągnął niemal perfekcję. Macha toporem i mieczem jak mało kto, koniem zajedzie wszędzie, nawet tym najbardziej narowistym, a każdy sztorm nie tylko przewidzieć, ale i pokonać umie. Każda jego zdolność jest ściśle związana z życiem codziennym. Pływa? Ano pływa, nurkuje nawet! Obroni się? Jak mało kto! Wojowników do wojny poprowadzi? A od czego on niby jest? Właściwie, to niewiele poza tym. Jest inteligentnym, rozważnym wodzem, bardzo wytrzymałym fizycznie i psychicznie, z ogromną parą w łapach, ale niewiele można wpisać w ten punkt, toż on nawet czytać nie umie, a język to tylko swój i nieco mondolskiego zna, nie jest zbytnio wyedukowany, rysuje niczym jaskiniowiec na ścianie, a o broni dystansowej może zapomnieć. Można za to wspomnieć, że jest świetnym myśliwym! Upoluje każdego zwierza.
Magiczna moc: Jako takiej nie posiada, ale ma coś, co go odróżnia od innych. Potrafi wpaść w trans bojowy. Nic ciekawego, nic magicznego, ale przydatnego. Podczas walki, gdy zawładnie wściekłość, czy też zwykła chęć przeżycia, staje się owładnięty szałem. Adrenalina robi cuda, jakie u nikogo innego się nie zdarzają, nagle staje się wytrzymalszy, szybszy, silniejszy, niewrażliwy na ból. Może i nie niezniszczalny, ale wystarczy by roznieść kilkanaście razy liczniejszego wroga. Nie rzadko obraca się to przeciwko nie mu, ponieważ nie zwraca wtedy uwagi na obrażenia, które sam poniósł. Po opadnięciu transu najczęściej potrzebuje kilka godzin, jak nie dni, na odpoczynek;
Rodzina:
- matka: Damhnait †
- ojciec: Ardal †
- starsze rodzeństwo: 4 zmarłych braci
- młodsze rodzeństwo: Scathach †
Podstawa. Z szacunku do zmarłych, wymienić Draugeithel potrafi wymienić ładne kilka pokoleń swych przodków, choć najważniejszych jest garstka. Ardal, syn Kharasa i Eithne, naturalnie jest na pierwszym miejscu, jako ojciec. Ten wielki, aczkolwiek już pogrzebany wojak, w bitwie zmarły, dzieli swe pierwsze miejsce z Damhnait, córą Gomrunda i Gwendolyn, czyli matką Draugeithela. Ta legła z powodu cholery, podczas jednej z wypraw. Drugie miejsce należy do siostry, Scathach, której los nie jest znany. Na dziewięćdziesiąt procent któryś z mieczy w końcu ją trafił, ale nie jest to pewne. Gdzieś tam w jego umyśle tkwi również czwórka bezimiennych braci, ale czy oni są warci uwagi? Raczej nie.
Zauroczenie: Od dawna wielbi swój topór, aczkolwiek w któryś zwłokach w bitwie utknął.
Ex: Tylko Deirdre, jeśli łupy wojenne się nie liczą;
Potomstwo: Brak
Koń: Arvak
Historia: Od tysięcy lat zajmowaliśmy tę ziemię. Ziemię naszych przodków. Tu się rodzili, dorastali i umierali, a my będziemy to kontynuować. Nie oddamy tego, co nasze, ile byśmy nie musieli głów odrąbać! Nigdy! — Ta płomienna przemowa wodza Athala, poparta przez tysiące gromkich głosów, toporów i mieczy, zapoczątkowała wojnę z mondołami. Wojnę trwającą już kilkanaście pokoleń, z różnym natężeniem. Dwie strony - rozwinięci militarnie, posiadający twierdzę i wielkie wojsko mondołowie, oraz zawzięci wojownicy, parający się brutalnymi rozbojami, porozbijani na wiele plemion morwingjarowie. Od wieków pustoszyli wsie i miasta, kradnąc wszystko, co da się ukraść, zabijając, gwałcąc i biorąc w niewolę, kiedyś musieli za skórę mondołom zajść. W tych trudnych warunkach, jakimi była ówczesna ostra selekcja naturalna, chłód niezwykle srogiej zimy, wielu chorób wieku dziecięcego i trwającej wojny, kształcili się nowi barbarzyńcy. Niewielu przeżyło pierwszy rok, a stos bezimiennych niemowlaków powiększał się wraz z ochłodzeniem. W całej ,,wiosce" przeżyła tylko trójka zimowych, bezimiennych dzieci. Jak zwyczaj mówił, dopiero na trzecie urodziny, wtedy, gdy największe ryzyko śmierci mijało, nadawało się imiona. Ciemnowłosa, odważniejsza od niejednego mężczyzny z obcych ziem dziewka, o oczach jak dwa czarne węgle, imię dostała Blaithin. Rosły chłop, o charakterze równie paskudnym co jego morda, już do końca życia miał się przedstawiać jako "Treasah". Za to jedyny nadal żywy syn Ardala, jednego ze starszych wojowników, poszczycić mógł się byciem Draugeithelem. To właśnie o nim będzie ta opowieść. Nie jest zbytnio długa, ani nie ma w niej pięknych księżniczek, smoków do zabicia, czy choćby zatrutych jabłek.
Mogę długo się rozpisywać o tym, jak jako dwunastolatek przeszedł próby i stał się mężczyzną, o jego siostrze, młodszej o cztery lata, o śmierci matki na wyprawie, gdzie dopadła ich choroba, zwana w królestwach cholerą. Może dałoby się nawet coś wyciągnąć z okresu, gdy ubił chimerę, co zapewniło mu szacunek wśród ludu. Wiem jednak, że bardziej interesuje Was to, czemu teraz tkwi w niewoli. Do tego jednak dojdziemy, a do tego potrzeba innej historii. Weselszej. Dotyczy ona pewnego konfliktu.
Do bycia przywódcą są potrzebne trzy rzeczy: pojemny i w miarę bystry łeb, zdolności przywódcze oraz siła, by sobie tę posadkę wywalczyć. Zarówno młody Draugeithel, Treasah jak i wódz plemienia mieli te cechy. Wtedy, mając już po te dwadzieścia osiem lat i wiele bitew za sobą, pragnęli czegoś większego, a cóż jest większego od władzy? Tych dwóch młodych chciało się do niej dorwać, nie zwracając uwagi na konsekwencje. W ich społeczności znaczy to walkę na śmierć i życie. Nie byłoby tej opowieści, gdyby Draugeithel nie wygrał, ku uciesze widowni odcinając głowę przegranemu. Powalając zarówno Treasaha i byłego wodza, po czym przekonując do siebie ludność, oraz udaremniając parę zamachów, został kimś, kogo należy się nie tylko słuchać, ale i bać. Władał bowiem brutalnie, niczym alfa w watasze wilków, gdzie nie ma miejsca na słabe jednostki. Prawo pięści funkcjonowało w ich społeczeństwie od zawsze, a rządy najsilniejszych nikogo nie dziwiły. Dlatego trzeba było trzymać rękę na pulsie, nie dopuszczając do buntów. To by mogło się źle skończyć. Może i nie był najlepszym władcą w historii, ale wiele robił, dzięki czemu szybko się wzbogacili. Nawet jeśli był lepszym wojakiem, niż dowódcą, spisywał się dobrze przez całe dziesięć lat. Lata władania to materiał na zupełnie inną historię, ale spokojnie, usłyszycie ją jeszcze. To samo tyczy się pięknej Deirder, rusałki, którą pojął za partnerkę, ale nic nie stanie się, jeśli uchylę Wam rąbek. Odbyło się to zgodnie z tradycją, po upatrzeniu sobie tej jedynej, mężczyzna ją porywał. W obowiązku kobiety było stawiać opór, walczyć, bowiem mogła związać się tylko z tym, co pokonał ją w boju. Deirder walczyła w milczeniu, nie mieczem, nie dłońmi, a wściekłymi spojrzeniami. Nigdy nie dała mu syna. Gdy już było dobrze, mondołowie zaczęli atakować ze zdwojoną siłą. Skupiony zbyt na bitwach, nie poświęcał czasu ani Deirder, ani nikomu innemu. Tylko frontowi, gdzie zresztą, z paroma mężami, wyruszył. Walki trwały trzy lata, a szala zwycięstw przechylała się to na stronę morwingjarów, to na mondołów. Być może trwa nadal, ale odkąd rozbito "wojsko" Draugeithela, nie było mu dane się dowiedzieć. Walczyli wytrwale, do samego końca, a krew nie przestawała się lać. Ginęli, ale nie zamierzali odchodzić samemu, porywając wraz ze sobą wrogów. Gdy pole niemal ucichło, na wodza przyszła pora, samego, rannego. Myślał, że będzie mu śmierć przypisana, ale okrutni wrogowie nie pozwolili odejść mu w chwalę. Woleli poczekać, aż szał potężnego syna Ardala umilknie, a sam padnie z wycieńczenia. Tak też się stało. Tak oto znalazł się w niewoli, przechodząc z rąk do rąk, od władców jednego kontynentu, do tych drugiego. Łup wojenny, piękny prezent dla Pięciu Królestw, prawda? Łup wojenny, który w czasach swej świetności zatopił nie jeden ich statek.
Inne zdjęcia: Brak
Autor: Pinciak, GG: 52466550;
SIŁA: 37  SZYBKOŚĆ: 10  ZWINNOŚĆ: 15  CZUJNOŚĆ: 17  WYTRZYMAŁOŚĆ: 56

4 komentarze:

  1. Twoja postać wpadła mi w oko. Musimy kiedyś coś napisać, jeśliś łaskaw. O ile nie widzimy przeszkód.
    Super. Serio. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za te miłe słowa, są dla mnie ważne. Oczywiście, że musimy kiedyś coś razem napisać. Właściwie to jedyną przeszkodą jest fakt, że Draugeithel jest w więzieniu, ale zawsze można to jakoś obejść. ^^

      Usuń
    2. W sumie, Zefirowi nie daleko do więzienia... xD
      Długa historia. Masz waść skype?

      Usuń
    3. Oczywiście, mój login to Huncffot :D

      Usuń