Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

13 grudnia 2015

Od Namidy - CD. Aeneasa

Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się szczególnie ciekawy. Wstałam przed świtem, tak jak codziennie. Zaczęłam przechadzać się po niewielkim pokoiku. Podeszłam do okna, z którego rozpościerał się widok na las. Przyroda dopiero budziła się do życia. Słychać było tylko nieliczne symfonie ptaków. Spojrzałam ponad drzewa, na bezkresne niebo, pokryte ciemnoszarymi chmurami. Słońce dopiero wschodziło. Musiało być koło szóstej.
Rozejrzałam się po pokoju. Podeszłam do szafy, wyjęłam ciepły, szary sweter, oraz czarne, dobrze dopasowane spodnie. Długie włosy starannie rozczesałam i upięłam w wysoki koński ogon.
Nie planowałam dzisiaj wychodzić z domu, lecz moje plany legły w gruzach, kiedy tylko otworzyłam lodówkę. Pusta. Świetnie.... czyli muszę udać się na targ po zakupy. Lecz najpierw będę musiała coś zjeść.
Spakowałam torbę, wzięłam sakiewkę z monetami, zarzuciłam na siebie ciemno-szaro-zielony płaszcz, na wszelki wypadek wzięłam również katanę i wyszłam z mieszkania.
Po niespełna piętnastu minutach znalazłam się w mieście. W głowie przejrzałam raz jeszcze listę rzeczy do zrobienia i udałam się dalej.
Niestety moje plany pokrzyżował deszcz, który właśnie zaczął padać. I to nie była delikatna mżawka. No jasne.....tylko ja mam takie szczęście. Naciągnęłam kaptur od płaszcza na głowę i udałam się do najbliższej gospody. Mam tylko nadzieję, że nie będzie tam zbyt tłoczno.
Szybko dotarłam na miejsce i na moje szczęście okazała się być prawie pusta. Rozejrzałam się dookoła. W powietrzu unosił się zapach drewna i przygotowywanych posiłków. I właśnie wtedy poczułam lekkie burczenie w żołądku. Skoro i tak tu utknęłam, to może coś zjem?
Podeszłam do lady, za którą stał młody chłopak. Przystanęłam, wzięłam głęboki oddech i powiedziałam niepewnie :
- Witam. Czy mogłabym prosić o kubek gorącej kawy i jakąś potrawkę?
- Jasne. Zaraz przyniosę - odpowiada nieznajomy, stawia przede kubek z kawą i znika w kuchni.
Ja natomiast skierowałam się w kierunku stolika znajdującego się w najdalszym kącie gospody, spowity w lekkim cieniu. Delektuje się ciepłym napojem, powoli rozgrzewając się. Zdjęłam mokry płaszcz i położyłam go obok, aby choć trochę się wysuszył.
Pogrążyłam się w myślach, z których wyrwał mnie głos nieznajomego.
- Oto potrawka - mówi, a ja z przestrachu wypuszczam kubek z ręki, a jego zawartość rozlewa się po stole.
Co się ze mną dzieje? Ostatnio zbyt często się rozpraszam. Nie powinno tak być, muszę być bardziej skupiona.
Potrząsam głową i biorę kilka głębszych oddechów.
- Przepraszam - mówię - zamyśliłam się. Zaraz to posprzątam.
Rozglądam się w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mi posłużyć za ścierkę.

<Aeneas?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz