- Gdzieś się znowu podziewał?! - przywitała mnie moja ukochana szefowa, kiedy tylko nacisnąłem na ciężką, klamkę w kolorze brudnej skały. - Co ty sobie wyobrażasz?! Pracujesz tutaj dopiero od kilku tygodni i już się obijasz! Jeśli kolejny raz się tak potwornie spóźnisz, nie będziesz miał po co tu więcej przychodzić!
- Mi również bardzo miło panią widzieć - wyrecytowałem wyuczoną formułkę po czym zająłem miejsce za lekko spróchniałą, dębową ladą.
Cała gospoda wydawała się wyjątkowo spokojna. Całe pomieszczenie wyłożone było ciemną, drewnianą podłogą, na której od czasu do czasu dało się dostrzec niewielkie dziury. Ściany również pokrywało drewno, tym razem były to cienkie, równo przycięte paliki, dodatkowo ozdobione jakimś szlifem u góry i dołu. Na tych właśnie pniach wisiało kilka obrazów przedstawiających poprzednich właścicieli lokalu – przodków mojej pracodawczyni. Każdy z nich był bardziej kobiecy od niej samej, nawet mimo wąsów czy brody. Większość miejsca zajmowały jednak okrągłe stoły, które najbardziej przykuwały uwagę. W końcu to właśnie przy nich pijacy mogli popijać swój obrzydliwy napój, zakładać się o nieistotne wydarzenia czy robić wiele innych, bardzo ciekawych rzeczy. Krzesła nie były już tak konieczne. Zresztą było ich po 4 na stolik ,w związku z czym ciągle jakieś dostawiano czy rzucano w kąt. Tak czy siak, one również się tam znajdowały, utrudniając tym samym podawanie klientom ich zamówień pod sam nos. Niestety to było moje zadanie, gdyż oprócz mnie pracowała tu jeszcze tylko jedna osoba, zajmująca się tylko sprzątaniem. W związku z tym nie raz miałem do zrobienia tysiąc rzeczy w ciągu sekundy, a skargi składane przez mężczyzn po kilkunastu trunkach lały się strumieniami, w parze z zawodzeniem, że zamiast mnie powinna być tu zatrudniona jakaś bardzo seksowna kobieta, która potrafiłaby porządnie zabawiać „prawdziwych mężczyzn” pod wpływem dużych ilości alkoholu.
W każdym razie wówczas panowała tam niespotykana cisza, jedynie od czasu do czasu dawało się również słyszeć ciche chrobotanie. Prawdopodobnie wydawały je gryzonie podobne do tych z mojego własnego domu. Ten wprost cudowny spokój spowodowany był wczesną porą, zniechęcającą potencjalnych klientów do przyjścia. Największe tłumy panowały natomiast późnym wieczorem poprzedzającym dzień wolny od pracy, czemu prawie nikt się nie dziwił, gdyż pracowanie na kacu jest podobno bardzo nieprzyjemnym zajęciem. Dlatego właśnie, kiedy jakiś człowiek spoza personelu otworzył drzwi dosyć mocno się zdziwiłem – w końcu, jak przed chwilą wspominałem, nieczęsto ktokolwiek bywał tu rankiem.
<Ktoś chce dokończyć?>
Ja chcę! Ja chcę! *macha rączkami*
OdpowiedzUsuń~Ferraria
Czyli nie tylko mi się wydaje, że dobry alkohol to dobra zabawa xD
UsuńZaczynam się o ciebie martwić, Talonku :P
Usuń