Słysząc radosny okrzyk trzeciego lokatora, szybko zerwałam się na nogi w pośpiechu zostawiając na drewnianej etażerce przy łóżku czerwony kwiatek otrzymany przed chwilą od Nerona i natychmiast sfrunęłam niemal po schodach w dół, w ślad za ucieszonym Ramzesem. Migiem przemknęłam przez próg domu i wyleciałam na zewnątrz. Gdy tylko znalazłam się poza budynkiem, skierowałam swój rozweselony wzrok ku górze. Niebo aż pojaśniało od mnóstwa mrowiących się, śmigających w te i we wte, połyskujących jasno punkcików. Stanęłam tuż obok starszego brata Nerona, wpatrzona razem z nim w bezchmurny nieboskłon jak zaczarowana, podziwiając niecodzienny gwiezdny pokaz. Po upływie kilku minut, w otwartych na oścież drzwiach wejściowych stanął niespiesznie Nero i począł wpatrywać się ociekającym wręcz jadem wzrokiem w obserwującego ze mną firmament Ramzesa. Po pewnej chwili zauważyłam to i spytałam nieco zmieszana:
- Nie dołączysz do nas?
- Może innym razem - odparł, siląc się na spokojny ton.
Wyczuwając coraz większe napięcie sytuacji, postanowiłam się delikatnie z niej wycofać.
- Ja pójdę się napić - rzekłam jak najzwyklejszym tonem, po czym ruszyłam szybkim krokiem w stronę domowej kuchni, zostawiając braci samych. Gdy już znalazłam się w jadłodajni, dało się usłyszeć odgłosy kłótni.
Neron? Ramzes? Przepraszam, że tak krótko :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz