Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

24 września 2015

Od Salvi - CD. ALexandry

Palce piekły mnie, a głowa bolała tak mocno, jakby zaraz miała wybuchnąć. Chciałam rozejrzeć się po okolicy, jednak nie mogłam się ruszyć. Byłam przytwierdzona do ściany za pomocą jakieś dziwnej, metalowej konstrukcji, która wbijała mi się w żebra. Dopiero teraz ujrzałam, że na podłogę kapie coś mokrego i czerwonego. Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki zaczęłam sobie przypominać zdarzenie w lesie. Gdzie moje skrzypce? I co ważniejsze. Gdzie jest Alexandra? Próbowałam krzyknąć, jednak moje uschłe na wiór gardło odmawiało mi posłuszeństwa. Obok mnie pojawiła się jakaś dziwna istota.
- Cześć, biała wiewiórko - wychrypiałam.
Zwierzę popatrzyło się na mnie i zaczęło wyć. Po chwili otoczyło mnie kilkadziesiąt takich stworzeń, każde miało czujne, czerwone oczy. Już chciałam coś powiedzieć, gdy nagle poczułam ukłucie w nogę, a po chwili zapadłam w głęboki sen. Obudziły mnie głosy. Zerwałam się jak oparzona, jednak szkielet zatrzymał moje ruchy, a z mojego ciała wypłynęło na posadzkę jeszcze więcej krwi. Wreszcie ją ujrzałam. Alexandra. Czułam się jakbym jej nie widziała przez wieczność. Leżała zapłakana na ziemi, a ja nie mogłam nic zrobić.
-Istoty ludzkie proszone są do sali balowej na potwierdzenie tożsamości. Prosimy nie wykonywać gwałtownych ruchów- usłyszałam zza ściany.
Zimny metalowy szkielet zaczął się ze mnie ześlizgiwać, zmienił się w płynną substancję przypominającą rtęć, po czym został wchłonięty przez podłogę. Odzyskawszy w końcu wolność, podbiegłam do Alexandry, która miała trudności ze wstawaniem. Chwyciłam ją za ramię i pociągnęłam w stronę drzwi, za rzędami wiewiórek. Sala do której wpadłyśmy była ogromna. Skojarzyło mi się to z opowieściami, które moja mama czytała przed snem. Zamknęłam oczy i ponownie je otworzyłam, bo miałam nadzieję, że jak w bajkach zamienię się w piękną księżniczkę w długiej sukni i poznam jakiegoś księcia na karym koniu.
- S... Salvia. Możesz już mnie puścić - usłyszałam koło siebie.

Alexandra?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz