Na koniec... raczej na początek

Każdy z nas jest pi­sarzem i na­pisze tyl­ko jed­na idealną książkę. Co dzień tworzy no­wy roz­dział. Bo­hater przeżywa wiele przygód, spo­tyka set­ki osób. Ak­cja toczy się od poczęcia po samą śmierć. Ty decydujesz co dzieje się w trakcie.
Pięć Królestw to grupowy blog opowiadający historie pięciu narodów żyjących na pięknych terenach kontynentu Amazji. Dołączając wcielasz się w średniowiecznego mieszkańca tego tajemniczego świata. Przygoda czeka na każdym kroku.
Aby dołączyć musisz:
1) przeczytać regulamin
2) wysłać formularz
3) wysłać pierwsze opowiadanie
4) wstawić baner 5K w dowolnym miejscu
Więcej w zakładce Formularz.

31 maja 2016

Od Tobajasa - Quest

"Gość"

Jedyna rzecz o jakiej teraz marzyłem to łóżko. Dzisiejszy dzień kompletnie mnie wykończył. Jedna skomplikowana operacja, kilku umówionych pacjentów oraz jakiś rozwydrzony dzieciak. Lubiłem dzieci, nawet bardzo, ale ten przyprawiał mnie o ból głowy. Ciągle się wydzierał i nie mógł usiedzieć w miejscu, a jego rodzice zupełnie to ignorowali. Na szczęście w miarę szybko wyszli, dzięki czemu mogłem wreszcie udać się do domu. Od gabinetu do mieszkania miałem zaledwie dziesięć minut, co bardzo mnie ucieszyło. Gdybym do pracy miał docierać z drugiego końca miasta, to chyba bym w niej zamieszkał. Szedłem szybszym krokiem niż zazwyczaj, chcąc jak najszybciej znaleźć się w ciepłym posłaniu. Po kilku minutach znalazłem się pod drzwiami, które po chwili otworzyłem. Przekroczyłem próg i zamknąłem za sobą drzwi. Odwróciłem się i automatycznie rozszerzyłem oczy, widząc, że większość moich rzeczy znajduje się na podłodze. Książki, ubrania, wszystko było porozrzucane po wszystkich pomieszczeniach. Niektóre meble również znajdowały się nie na swoich miejscach. Mieszkałem sam, a i nikt nie miał kluczy do mojego mieszkania. Zamek nie był wyłamany, ani nie zdawał się mieć jakichkolwiek usterek, wiec poszedłem sprawdzić okna. Wszystkie zamknięte. Dziwne. Rozejrzałem się jeszcze po wszystkich pokojach, jednak dopiero w ostatnim natknąłem się na jakiś ślad. W kuchni, na blacie leżał kawałek papieru. Byłem pewien, że gdy wychodziłem nie było go tam. Szybko chwyciłem za list.
- No cześć. Wpadłam z małą wizytą, ale ciebie nie było w domu, więc pozwoliłam sobie wejść do środka. Bu... Przepraszam za bałagan, jednak myślałam, że możesz trzymać tu to, czego szukam. No niestety. Myliłam się, ale to nie znaczy, że odpuszczę! Przyjdź o północy do zaułka przy Księżycowej Masce. Będę czekała. M.- przeczytałem na głos- M?
Ten list był dziwny i to bardzo. Nie miałem pojęcia, kto mógłby być jego autorem, jednak wiedziałem jedno. Nie miałem zamiaru spotkać się z tą kobietą. Do północy pozostały dwie godziny, które będę musiał zmarnować na posprzątanie tego bałaganu. Odłożyłem kartkę na miejsce, po czym zabrałem się za ogarnianie mieszkania. Wpierw poustawiałem meble, a później zabrałem się za przedmioty. Zajęło mi to dużo mniej czasu niż się spodziewałem, więc poszedłem jeszcze się wykąpać. Akurat gdy wychodziłem, minęły dwie godziny. Obwiązałem ręcznik wokół bioder i udałem się do kuchni, by przygotować coś do picia. Mijały kolejne minuty, a ja siedziałem przy stole, popijając herbatę.
- Myślałam, że jednak przyjdziesz- usłyszałem za sobą słodki, dziewczęcy głos.
Odwróciłem się szybko. Spodziewałem się jakiejś dorosłej kobiety, a tu okazało się, że autorką listu jest nastolatka. Niska dziewczyna, której ewidentnie brakowało kilku lat do dorosłości. Blond włosy miała związane w dwa niskie kucyki, które dodawały jej uroku. Nawet spięte w ten sposób, były dłuższe od moich rozpuszczonych. Na różowych ustach widniał uśmiech. Nie wyglądała na groźną, zdecydowanie.
- Jak się tutaj dostałaś?- zapytałem.
To było pierwsze pytanie, które wpadło mi do głowy. Blondynka zaśmiała się i nagle zniknęła, by zaraz pojawić się na krześle obok mnie. Osunąłem się nieco, na co ta ponownie wybuchła śmiechem.
- Przepraszam. Potrafię się teleportować. Nieźle, nie? - stwierdziła. - Widzę, że wszystko tutaj ogarnąłeś.
Kiwnąłem głową, na znak, że rozumiem. Okej. Już wiem jak się tutaj dostała, ale czego chciała?
- Zaczekaj tutaj- poprosiłem, udając się do pokoju.
Młoda dziewczyna w mojej kuchni, a ja paraduję przed nią w ręczniku. Może i była nieproszonym gościem, ale jednak wypadało się jakoś prezentować. Zamieniłem ręcznik na spodnie, po czym wróciłem do blondynki.
- Więc...- zaciąłem się, zdając sobie sprawę z tego, że nie mam pojęcia jak ona ma właściwie na imię - Chcesz coś do picia?
- Nie, dziękuję. Tak przy okazji jestem Mimi - przedstawiła się - Pewnie jesteś ciekawy czego u ciebie szukałam. Znam cię i wiem, że możesz załatwić mi kilka specjalnych środków.
- To znaczy? - dopytałem.
Na twarzy dziewczyny nadal gościł uśmiech. Wyjęła z kieszeni skrawek papieru, po czym mi go podała. Złapałem papier i przeanalizowałem ją. Były tu zapisane głównie środki do usypiania ludzi, ale również te silnie odurzające. Uniosłem brew i przeniosłem wzrok na Mimi. Co ona chciała z tym zrobić?
- Wiem, wiem - zaśmiała się, machając niedbale ręką- żeby nie było, to nie dla mnie. Należę do jednej z tutejszych grup, które nie do końca dogadują się ze strażą. Może i nie jesteśmy grzeczni, jednak potrafimy załatwiać też sprawy bez użycia agresji czy zabijania, dlatego też zwróciliśmy się do ciebie. To jak? Załatwisz nam to? Odwdzięczyć mogę się na wiele sposobów.
Po swoich wyjaśnieniach blondynka nachyliła się, by musnąć moje usta swoimi. Odwróciłem głowę i westchnąłem. Heh. W życiu bym nie powiedział, że dziewczyna mogłaby być złodziejką lub morderczynią.
- Taki rodzaj zapłaty mnie nie interesuje - mruknąłem.
Miałem spory zapas tych środków. Najzabawniejsze było to, że przez moją moc stały się zupełnie bezużyteczne. Z jednej strony nie chciałem mieć jakichś znajomości z takimi ludźmi jak ona, jednak z drugiej byłby one przydatne. Zastanawiałem się chwilę, po czym wstałem, by iść do szafki, znajdującej się w sypialni. Dziwne, ze nie została ona odkryta wcześniej. Chwyciłem potrzebne dziewczynie substancje, po czym wróciłem do kuchni, gdzie je oddałem.
- Dziękuję - ucieszyła się Mimi, zrywając się z miejsca i przytulając mnie- Jak będziesz potrzebował kiedyś się kogoś pozbyć to wal śmiało! Znajdziesz mnie w gospodzie, przy której mieliśmy się spotkać.
- Nie masz za co- stwierdziłem.
Nastolatka zabrała ode mnie rzeczy z listy, po czym podeszłą do okna.
- Papa! Do zobaczenia! - krzyknęła, zaraz znikając.
Stałem jeszcze chwilę, zastanawiając się, czy postąpiłem słusznie. I tak miałem pozbyć się tych fiolek. Wzruszyłem ramionami. Nie miałem gwarancji, że Mimi będzie chciała się odwdzięczyć, no ale trudno. Postanowiłem więcej o tym nie myśleć. Przynajmniej na razie. Dopiłem kawę i poszedłem do sypialni.

1 komentarz: