Po jakimś czasie, który zdawał się trwać całe wieki, ból zelżał. Palące uczucie zostało zastąpione lekkim mówienie w okolicach zranienia. Siedziałam z zamkniętymi oczami, przytulona do klatki piersiowej Nero, ściskając w pięściach fałdy jego koszulki. Podniosłam powoli powieki. Chłopak obejmował mnie mocno, głaszcząc delikatnie po moich włosach.
- Prześpij się - powiedział, zauważywszy, iż powracam powoli do rzeczywistości.
Nie miałam siły, by jakkolwiek zaoponować, więc rozluźniłam uścisk dłoni i ułożyłam się przy ścianie jaskini, na zimnym kamiennym podłożu. Ledwie zdążyłam zamknąć oczy, pogrążając się w płytkim śnie.
Nie trwał on jednak długo. Po jakiejś godzinie przebudził mnie przyjemny dźwięk trzaskającego ogniska, które rozpalił mężczyzna, perfekcyjnie posługując się swoim żywiołem. W pierwszym odruchu, zwróciłam wzrok ku mojej nodze. Nie czułam już żadnego bólu, a czysty bandaż wskazywał na ustanie krwawienia. Wyciągnęłam rękę w stronę rany, jednak natychmiast w grocie zabrzmiał stanowczy głos dziewiętnastolatka:
- Nie dotykaj na razie. Pozwól się zagoić.
Spojrzałam się w stronę chłopaka. Dopiero teraz spostrzegłam, że siedzi przy ognisku i uzbrojony w mały nóż, obdziera futro z dwóch dorodnych zajęcy. Zwróciłam się do niego, pewnym siebie tonem:
- Nie musisz za mnie polować.
- Czyżby? A kto nie tak dawno narzekał, że nie ma jedzenia? - odparł, szczerząc białe zęby. Odwzajemniłam uśmiech, bo mimo urażonej dumy spowodowanej wyręczaniem mnie, to cieszyłam się, że wreszcie mam czym zapełnić wygłodzony żołądek. Przysunęłam się do chłopaka i chwyciłam drugiego długouchego zwierza, po czym zaczęłam delikatnie usuwać z jego ciała wierzchnią warstwę, sprawnie wybierając nożem najlepsze kawałki mięsa. Gdy zakończyliśmy żmudną robotę, Nero wyszedł zdobyć sprzed jaskini gałęzie odpowiednie do nadziewania i pieczenia.
Wtem usłyszałam warknięcie i okrzyk zaskoczenia. Zerwałam się z miejsca ku wylotowi groty i ujrzałam Nerona, który dobywszy miecza, wdał się w bójkę z wilkami, najwyraźniej czyhającymi na nas na zewnątrz. Kilkoma zręcznymi ciosami pozbawił zwierzę przednich łap, już przymierzając się do zadania śmiertelnego ciosu, kiedy zobaczyłam błyszczące ślepia kolejnego psowatego, szykującego się do skoku na mężczyznę. Natychmiast wyciągnęłam zza pazuchy jeden ze sztyletów i oddałam nim celny rzut, zatapiając ostrze dokładnie między oczy ofiary, która padła na ziemię bez życia. Młodzieniec rozejrzał się dookoła nieco zdezorientowany, zaraz jednak powracając do walki w pełnej gotowości. Ja z kolei jednym ruchem chwyciłam mój miecz, zatracając się w wirze bitwy.
Po kilku minutach zaciekłego starcia, utoczyłam krwi ostatniemu z napastników. Nero z kolei chwycił dwa wilcze truchła i, zarzucając je sobie na plecy, udał się z powrotem w stronę naszego schronienia. Po dotarciu tam, zaczął oddzielać z nich skórę, z której można zrobić odzienie, od reszty zwłok. Ja z kolei zajęłam się opiekaniem na ogniu zajęczego mięsa.
- Miałeś mi powiedzieć, dlaczego w sumie ze mną uciekłeś. Sama też dałabym sobie radę.
<Nero?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz